„Komisja powstała dlatego, że pomimo uruchomienia już w 2020 r. aparatu państwa, organizacji, stowarzyszeń czy osób prywatnych, sprawa wyborów korespondencyjnych po prostu przez bardzo długi czas pozostała niewyjaśniona” - mówiła przewodnicząca Magdalena Filiks, odczytując projekt raportu z jej prac. „Pani przewodnicząca, z całym szacunkiem do pani, ale to jest kompromitacja komisji, co tutaj usłyszeliśmy. Tak, prezes był prezesem największej partii, zajmował się sprawami najważniejszymi. Wielka mi rzecz ustalona przez komisję śledczą” - skomentował poseł PiS Przemysław Czarnek.
Prace komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych zmierzają ku końcowi. Jej dotychczasowego przewodniczącego Dariusza Jońskiego, który po czerwcowych wyborach został europosłem, zastąpiła poseł KO Magdalena Filiks, która zapowiedziała, że komisja przedstawi dziś raport, ale nie będzie głosować na tym posiedzeniu uchwał z zawiadomieniami do prokuratury.
Jeżeli uczciwie chce się podejść do sytuacji, to ewentualne rekomendacje są do sformułowania dopiero wówczas, gdy uzgodnione jest sprawozdanie. A nie dopiero po przedstawieniu projektu sprawozdania, gdzie członkowie komisji, przynajmniej część opozycyjna komisji, nie wiem, jak z przedstawicielami partii rządzących, nie mieli okazji zapoznać się z tym projektem.
— podkreślił wiceprzewodniczący komisji śledczej Krzysztof Szczucki.
Uważam więc, że punkt drugi powinien być przeniesiony na któreś z kolejnych posiedzeń komisji
—- wskazał poseł Szcucki.
Czarnek: Znakomite prowadzenie obrad
Proszę pozwolić, pani przewodnicząca, że podziękuję pani za znakomite prowadzenie obrad i żałuję, że pani od początku nie była przewodniczącą, pracowałoby się lepiej. Tak na marginesie
— powiedział z kolei poseł PiS Przemysław Czarnek.
Proszę nie chwalić dnia przed zachodem słońca
— odparła Filiks.
Szanuję wszystko, co pani przed momentem powiedziała i zacytowała pani przepisy, które dokładnie realizujemy. A w tych przepisach nie ma mowy o tym, że sporządzamy przed zapoznaniem się z projektem raportu, głosujemy już rekomendację zawiadomień do prokuratury. Chciałbym, żeby komisja pod pani przewodnictwem rzeczywiście merytorycznie zakończyła pracę, a nie obracała tego wyłącznie w politykę
— wskazał poseł PiS.
Jeżeli my dzisiaj przed zapoznaniem się ze wszystkim i możliwością wniesienia poprawek już mamy głosować nad pani rekomendacją, to to jest nie po kolei i byłoby dobrze tylko dla porządku, abyśmy popracowali nad sprawozdaniem, a rekomendację i tak będziemy głosować w ktorymś momencie
— zasugerował Czarnek.
Filiks: Sprawa wyborów przez długi czas była niewyjaśniona
Przed przedstawieniem raportu przewodnicząca Filiks podziękowała posłowi Tumanowiczowi, który „mimo że jest z opozycji, całą tę komisję z nami naprawdę dzielnie i rzetelnie pracował, podchodząc w bardzo merytoryczny sposób do wszystkich materiałów”, jak również wszystkim członkom komisji, natomiast zaangażowanych w prace nad raportem poprosiła, aby przedstawili raport razem z nią.
Komisja powstała dlatego, że pomimo uruchomienia już w 2020 r. aparatu państwa, organizacji, stowarzyszeń czy osób prywatnych, sprawa wyborów korespondencyjnych po prostu przez bardzo długi czas pozostała niewyjaśniona. Komisja śledcza podjęła jednocześnie próbę odbudowy zaufania do państwa wobec sposobu działania przyjętego przez poprzednią władzę, które miały za zadanie chronić polityków i ludzi z kręgów władzy kosztem dojścia do prawdy i sprawiedliwości społecznej. Powołanie komisji do wyjaśnienia tej sprawy miało również przyczynić się do odbudowy autorytetu władzy publicznej oraz poszanowania prawa niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania instytucji państwowch
— podkreślała przewodnicząca.
Komisja zarzuca, że wybory nie byłyby powszechne, równe i tajne
Rządząca większość usiłowała przeprowadzić wybory, które nie byłyby z całą pewnością wyborami powszechnymi, równymi i tajnymi. Wybory, w których nie byłoby technicznie i organizacyjnie możliwe przeprowadzenie II tury w konstytucyjnym terminie 14 dni, chociaż zaszłyby faktyczne i prawne przesłanki do ich przeprowadzenia. Wybory, w których z uwagi na ówczesną sytuację faktyczną, którą dyktowała epidemia covid-19 i wprowadzone w związku z nią przez obecną władzę zakazy i ograniczenia w funkcjonowaniu życia społecznego i gospodarczego rzeczywistą kampanię wyborczą mógł przeprowadzić tylko jeden kandydat, ówcześnie urzędujący prezydent Andrzej Duda, mający wtedy dostęp do mediów publicznych i zagwarantowany udział w spotkaniach dotyczących spraw państwowych, realizowanych na cały kraj
— odczytywała dalej poseł KO.
Filiks wskazała dalej, że komisja negatywnie ocenia przeniesienie części kompetencji PKW na wicepremiera i ministra aktywów państwowych z istotnym udziałem spółek Skarbu Państwa.
Komisja kategorycznie negatywnie ocenia ingerencję władzy wykonawczej w proces wyborczy każdej władzy wykonawczej, bez względu na to, kto tę władzę będzie sprawował
— dodała.
Tezy nt. roli Jarosława Kaczyńskiego
W raporcie dalej forsowano również tezę, że decyzję o formie przeprowadzenia wyborów podjął prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wybory, na które tylko dotychczas przeznaczono 56 mln, prawie 57 mln środków publicznych, co nie wyczerpuje jeszcze ostatecznie kwoty z uwagi na toczące się przeciwko Skarbowi Państwa spory sądowe zainicjowane przez Pocztę Polską i PWPW wobec powstania na majątkach tych spółek szkody w łącznej kwocie co najmniej 76 mln brutto
— wskazano.
W raporcie wskazano ponadto, że nie było wewnątrz ówczesnej koalicji rządzącej politycznego porozumienia co do realizacji wyborów.
Wybory, w których Prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki uzurpował sobie zorganizowanie wyborów Prezydenta RP i wydawał polecenia z tym związane spółkom SP i ministrom, a następnie zaniechał jakiegokolwiek sprawdzenia, czy podlegli mu ministrowie wykonują nałożone na nich zadania
— dodała Magdalena Filiks.
Komisja zarzuciła w raporcie ministrom Jackowi Sasinowi i Mariuszowi Kamińskiemu świadome zaniechanie ich obowiązków, a ponieważ premier Morawiecki nie wyciągnął wobec nich konsekwencji, to również podważenie autorytetu Prezesa Rady Ministrów.
Cytat z przesłuchania Gowina
W sprawozdaniu próbuje się również negować stwierdzenia ówczesnej koalicji rządzącej, że wybory nie odbyły się z winy opozycji, choć „[rządzący] nie podjęli nawet próby rozmów z opozycją”.
Tego rodzaju tezy podważył w swoich zeznaniach również Jarosław Gowin, który wskazał - cytuję- „Jestem dumny z tego, że przyłożyłem rękę do zablokowania wyborów kopertowych. Jeśli pani marszałek Kidawa-Błońska poczuwa się do współsprawstwa, to oczywiście przyjmuję to do wiadomości. Natomiast ani ja, ani Jarosław Kaczyński, podejmując wspólną decyzję o odejściu od wyborów kopertowych, nie kierowaliśmy się interesem Platformy Obywatelskiej”
— czytała przewodnicząca.
W dalszej części raportu odczytywanego przez Filiks zaznaczono, że komisja wnioskuje ze zgromadzonych dowodów, iż to „opozycja wewnętrzna” w koalicji rządowej zatrzymała wybory korespondencyjne.
Kucharska-Dziedzic: Morawiecki zaryzykował złamanie prawa
Członkowie komisji odczytywali poszczególne fragmenty raportu.
Przedstawiając ustalenia dotyczące b. premiera Mateusza Morawieckiego, poseł Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica) wskazała, że wydając decyzję z 16 kwietnia 2020 r. Morawiecki „uznał się samozwańczo za organ uprawniony do wydawania poleceń związanych z procesem przeprowadzenia wyborów na prezydenta RP”.
Jak podkreśliła, w tej sprawie b. premier nie działał w granicach prawa i nadużywał swoich uprawnień. Jej zdaniem, wiele wskazuje również na to, że organy władz generalnie nadużywały przepisów wprowadzanych w związku z pandemią COVID-19, a organizacja wyborów była tylko jednym z takich przykładów.
Z ustaleń komisji wynika, że właściwym działaniem ze strony byłego szefa rządu byłoby poczekanie do momentu wejścia w życie ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów albo ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, który w legalny sposób pozwoliłby na przesunięcie ich terminu.
W ocenie komisji prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki zaryzykował złamanie prawa, będąc świadomym ryzyka swojego działania (…) Tym bardziej, że na te ryzyka i potencjalną odpowiedzialność premiera wskazywała opina prawna Departamentu Prawnego KPRM, o której miał premiera poinformować szef KPRM Michał Dworczyk
— podkreśliła Kucharska-Dziedzic.
„Koalicja nie potrafiła wypracować zgodnego stanowiska”
Wcześniej szefowa komisji Magdalena Filiks (KO) negatywnie oceniła też aktywność Państwowej Komisji Wyborczej, która jej zdaniem „nie podjęła żadnej znaczącej aktywności, aby uniknąć sytuacji, w której wybory zarządzane na 10 maja mogłyby naruszać standardy demokracji”. Według sejmowej komisji śledczej, apolityczność nie powinna oznaczać przyjęcia w takiej sytuacji roli „cichego obserwatora”.
Oświadczyła, że „prace komisji ujawniły, że to ówczesna koalicja rządowa nie potrafiła aż do 6 maja 2020r. wypracować zgodnego stanowiska, a przy tym przez 4 lata wprowadzała opinię publiczną w błąd usiłując przenieść całą odpowiedzialność za nieprzeprowadzone wybory na ówczesną opozycję parlamentarną”.
Zaznaczyła też, że - według komisji - powodami, dzięki którym wybory korespondencyjne się nie odbyły były: nieprzygotowanie legislacyjne, organizacyjne, a przede wszystkim brak porozumienia wewnątrz samych rządzących.
Faktem jest, że koalicja rządowa nie zdążyła przygotować i przeprowadzić, zgodnie z prawem, wyborów w formule jaką sobie wymyśliła i powinna dziś ponieść za to odpowiedzialność
— podkreśliła szefowa komisji.
Jak mówiła, ówczesny premier Mateusz Morawiecki „zamiast uzurpować sobie uprawnienia organów wyborczych do wydawania poleceń związanych z przeprowadzeniem wyborów prezydenta RP powinien skorzystać z rozwiązań przyjętych w konstytucji RP już w 1997 roku”.
Tym bardziej, że w ocenie komisji od uchwalenia konstytucji nie było bardziej wyraźnej i oczywistej sytuacji faktyczno-prawnej uzasadniającej wprowadzenie w naszym kraju stanu nadzwyczajnego
— dodała Filiks.
Czarnek: Ustaliliście państwo, że prezes był prezesem
Po zakończeniu odczytania projektu raportu, z wnioskiem formalnym zgłosił się poseł PiS Przemysław Czarnek.
Wysłuchaliśmy końcowych konkluzji z poszczególnych części…
— zaczął.
Nie wysłuchaliście państwo, w tym sensie, że to, co na pewno będzie dla was najważniejsze, aby dalej podejmować decyzję, jest właśnie przed nami, dlatego, że będziemy to przedstawiać
— odpowiedziała Filiks.
Z tych częściowych konkluzji wynika, że ustaliliście państwo, że prezes był prezesem, rozmawiał z premierem jako prezes największej partii, a premier w willi na Parkowej…
— podkreślił Czarnek.
Ucinam tę dyskusję
— odparła Filiks.
No nie, ale ja właśnie próbuję skonstruować wniosek formalny. A premier rządu, w willi na Parkowej, w sytuacji ekstremalnej spotykał się z pracownikami, aby rozmawiać o sprawach najważniejszych
— mówił parlamentarzysta PiS.
No, genialne! Rację ma pan poseł Kierwiński, że ta komisja nie wniosła praktycznie nic poza tą wiedzą, którą mieliśmy także w grudniu ubiegłego roku. Wnoszę o przerwę w obradach i sporządzenie poważnego raportu na temat tego, co tu się działo, pomijającego manipulacje i bzdury. Pani przewodnicząca, z całym szacunkiem do pani, ale to jest kompromitacja komisji, co tutaj usłyszeliśmy. Tak, prezes był prezesem największej partii, zajmował się sprawami najważniejszymi. Wielka mi rzecz ustalona przez komisję śledczą
— podkreślił Przemysław Czarnek.
Czego nauczyła się poseł Filiks?
Przewodnicząca Filiks odebrała głos posłowi PiS, wyrażając zadowolenie z faktu, że nauczyła się wyłączać parlamentarzystom mikrofon.
Sprowokował mnie pan, bo tego nie chciałam, nawet nie zapytałam przed komisją, jak to zrobić, żeby odebrać komuś głos. Nie pozwolę, żebyście w ten sposób bojkotowali panowie jej prace
— podkreśliła.
jj/sejm.gov.pl, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/700202-raport-komisjiczarnek-ustaliliscie-ze-prezes-byl-prezesem