Biden zrezygnował z dalszej walki o reelekcję, a Kamala Harris (nieoficjalnie) ma go zastąpić. Potężny obóz liberalny, który odczłowieczał konserwatystów a ich kandydatów nazywał populistami, pięknie smagany jest płomieniami kompromitacji. Biden jest niedołężny, ale jego wiceprezydent, nazwijmy to delikatnie, nie jest najostrzejszą kredką w piórniku. Trump, który miał być położony na łopatki i zesłany na wyspę św. Heleny powraca z przytupem.
Pycha liberałów wierzących w nieuchronność historii zapewne zostanie ukarana. Ciągłe upokarzanie konserwatystów, odczłowieczanie ich, robienie z nich tępaków, biedoty, nieudaczników, było powodowane także przekonaniem, że „postęp” jest nieuchronny, że liberalizm nadchodzi naturalną drogą, niczym dla marksistów socjalizm.
Niedawno Adam Bodnar opowiadał na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie jak to robi z Polski laboratorium, w którym przywraca się właśnie liberalną wersję demokracji. Eksperyment na naszym kraju może jednak być brutalnie przerwany, gdy Trump wróci do Białego Domu a nieudacznicy z tego rządu stracą wsparcie pokaźnej części zachodniego establishmentu, kto wie, może i europejski mainstream będzie musiał gasić swoje pożary na tyle, że zabraknie nawet chwili by pana Donalda poklepać po ramieniu.
Trump bowiem rozszczelnia monopolityczny system liberalny, wytrąca z rąk establishmentu narzędzia dominacji. To jak bardzo w to rozszczelnienie wejdzie polska prawica - zależy tylko od niej.
Prawica na Zachodzie nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, ani w Ameryce, ani w Polsce - a owe robienie z Rzeczpospolitej europejskiego „laboratorium” przywracania liberalizmu, może się okazać tak nieudanym eksperymentem, że laborantom wybuchnie w twarz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/699695-bonaparte-powraca-wstrzasnac-restauracja-liberalizmu