Spore oburzenie wywołał tekst Pawła Machcewicza dla wtorkowej „Rzeczpospolitej”, a właściwie poraziło opinię publiczną jedno zdanie z tego tekstu. Historyk twierdzi, że w sprawie Ulmów czy innych rodzin ratujących Żydów
Nie można ich używać do „zakrywania” obrazu, który wyłania się z badań prowadzonych w ostatnich ponad 20 latach, dokumentujących masową w polskim społeczeństwie skalę wrogości i przemocy wobec Żydów.
Szkoda że Machcewicz nie wymienia z nazwy czy też z nazwisk o czyje badania chodzi. Jako że w 2003 roku powstała przy Polskiej Akademii Nauk jednostka „Centrum Badań nad Zagładą Żydów” pod kierownictwem socjolog Barbary Engelking, zapewne chodzi profesorowi o to środowisko. Machcewicz odwołuje się zawsze do mitycznych „badań”, ale nigdy do konkretów. Jest to o tyle zrozumiałe, że w konkretach badacze z PAN często się kompromitują, gdy za lekturę ich pracy wezmą się prawdziwi historycy (Engelking historykiem nie jest).
W tekściku (1/3 strony w gazecie) Machcewicz odcina się od kuriozalnej tezy prof. Jana Grabowskiego o 200 tysiącach Żydów zamordowanych rzekomo przez Polaków, ale nie wspomina do czego konkretnie nawiązuje, do jakiego tytułu, badań, źródła - gdzie ta „masowa skala przemocy wobec Żydów”? Jeśli w rodzinie Machcewicza takowa była, to spieszymy zapewnić - wrogość wobec Żydów w jednej rodzinie to nie jest wrogość masowa w polskim społeczeństwie.
Igraszki z Kosiniakiem
Zabawnie jednak Machcewicz wykorzystywany jest do rozgrywek politycznych Donalda Tuska, którego w czasach jego pierwszych rządów był faworytem (pół miliarda złotych na muzeum z luksusowymi mieszkaniami dla dyrekcji). Otóż Machcewicz pod koniec czerwca w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” krytykuje ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza porównując go do „pisowca” Piotra Glińskiego, że „wpisuje się w schemat poprzedniej władzy” i że szef PSL nie bronił jego, Machcewicza, przed decyzjami PIS w 2017 roku. Drwiny z Kosiniaka mają miejsce 26 czerwca. Dwa dni później szef MON powtarza swoją krytykę decyzji dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej wobec usunięcia Ulmów i Kolbego (Pilecki dla PSL już ważny nie jest), choć za tym usuniuęciem stoi m.in. Machcewicz. I oto 2 lipca, kilka dni po sprzeciwie szefa obrony narodowej, Machcewicz zostaje członkiem Rady Naukowej w Muzeum II Wojny Światowej, by tydzień później - 9 lipca - w rzeczonym tekście w „Rzeczpospolitej” drwić z Kosiniaka-Kamysza, że mając wojnę u granic „zajmuje się pisaniem tweetów” o wystawie w muzeum. Machcewicza do rady muzeum wsadziła minister kultury, następczyni Bartłomieja Sienkiewicza, zupełnie politycznie niesamodzielna Hanna Wróblewska, w dodatku wiedząca nie za wiele o historykach polskich, zajmując się do tej pory wątpliwej wartości sztuką nowoczesną. Słowem: promowanie Machcewicza odbywa się pod kuratelą samego Donalda Tuska, który w ten sposób kolejny raz szarpie Kosiniaka za ucho.
Minister nieobrony narodowej
Cięcie wydatków na armię, będącą pod opieką lidera PSL? Tusk popiera! Wypuszczenie do Onetu tuż przed wyborami europarlamentarnymi newsa o dramatycznym morale wojska na granicy? Tusk konsumuje w wyniku wyborczym! Machcewicz podgryza pozycję Kosiniaka-Kamysza w narracjach tożsamościowych? Dostaje awans do rady muzeum. Może to będzie jakaś nowa, świecka tradycja, że jak będzie człowiek miał gorszy humor to wyżyje się na ministrze obrony narodowej? Ten zawsze może się gdzieś schować, w końcu plecak ewakuacyjny ma zawsze spakowany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/698379-czy-machcewicz-awansowal-w-nagrode-za-podgryzanie-kosiniaka