”Nie możemy się poddać, bo sądownictwo zostanie w całości przejęte i nie będzie nad nim żadnej kontroli. To jest to, co mnie jeszcze trzyma na tym stanowisku” - powiedziała na antenie Telewizji wPolsce sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa.
Szefowa KRS relacjonowała w rozmowie z Wojciechem Biedroniem, jak z jej perspektywy wyglądało wtargnięcie prokuratora i policji do Krajowej Rady Sądownictwa.
Nie zakończyły się żadne czynności. Dochodzi do zupełnie bulwersujących sytuacji, bo mnie nie wpuszczano do tej części, którą sobie przejęli państwo prokuratorzy wraz z policją. Widziałem w internecie, że nie wpuszczają moich zastępców, więc to mnie zaczyna niepokoić
— mówiła.
CZYTAJ TAKŻE: Włam do KRS po wizycie Scholza, zamach na TVP przy Jourovej, przejęcie prokuratury na oczach Reyndersa. Skąd te zbieżności?
W związku z tą sytuacją, podobnie jak na przełomie grudnia i stycznia, zabrałam ze sobą niezbędne do dalszej działalności rzeczy, gdy siedziba została przejęta pod pretekstem uzyskania jakichś akt postępowań dyscyplinarnych sędziów. Tutaj nie szuka się żadnych dowodów, w szczególności na tzw. aferę hejterską. Jest spór prawny, z tego co wiem, między rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych, który prowadzi postępowania dyscyplinarne a rzecznikiem ad hoc pana ministra Bodnara. Tam jest spór o akta. Pan rzecznik prowadził korespondencję na ten temat, oczywiście więcej powie rzecznik pan Schab
— powiedziała Pawełczyk-Woicka.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Prokurator i policjanci w siedzibie KRS! Chcą przejąć akta sprawy legalnych rzeczników dyscyplinarnych
Skandaliczne postępowanie bodnarowców
Szefowa KRS zaznaczyła, że prokuratura nawet nie próbowała skorzystać z legalnej i cywilizowanej drogi, w której mogłaby zwrócić się z prośbą o udostępnienie akt, ale wybrała wariant siłowy.
W związku z tym postanowiła sobie prokuratura wszcząć śledztwo, by w ten sposób uzyskać akta spraw dyscyplinarnych do dyspozycji prokuratury czy też rzecznika ad hoc. Jest organ uprawniony do prowadzenia postępowania dyscyplinarnego, a prokuratura zamiast zwrócić się uprzejmie o wypożyczenie tych akt czy zapoznanie się z nimi na miejscu, prokuratura wydaje postanowienie o przeszukaniu siedziby konstytucyjnego organu
— oceniła.
Są przepisy właściwe Kpk, które mówią, że jeżeli prokuratura wchodzi do organu, gdzie znajduje się siedziba władzy państwowej, to musi zawiadomić kierownika tej instytucji. Prokurator odmówił wydania jakichkolwiek dokumentów, wskazujących na to, że jest uprawniony, aby tam wejść
— uzupełniła.
Pawełczyk-Woicka z oburzeniem stwierdziła, że prokuratorzy czuli się w KRS jak u siebie w domu, chcąc decydować o wszystkim, co dzieje się w siedzibie KRS i przy trwających czynnościach.
Prokurator raczył decydować o tym, kogo ja mogę dopuścić do czynności, a kogo nie. Były tam dwie panie – obywatelki – które dowiedziały się z mediów co się dzieje. Powiedziałam do prokuratora, że chcę, aby one były obecne przy czynnościach, a pan prokurator powiedział, że nie, bo one są w jakiś sposób nieuprawnione. Tak więc p. prokurator chciał mi wybrać osoby, przy których są wykonywane czynności. To zupełnie niesamowite
— wyznała.
Poza tym była konferencja Prokuratury Krajowej i okazało się, że nie mają zgody rektora na wejście na teren uczelni. Jest to więc złamanie ustawy o szkolnictwie wyższym, o policji – ponieważ policjanci nam się nie wylegitymowali
— zauważyła sędzia Pawełczyk-Woicka.
Wezwaliśmy ich o opuszczenie pomieszczeń – nie posłuchali. Ja o tym, czego szukali, wiem od zastępców rzeczników. Tłumaczyłam tym panom, że jutro będzie p. rzecznik Piotr Schab i z nim mogą rozmawiać na temat tych dokumentów. Nie posłuchali, zniszczyli mienie Skarbu Państwa. To rzecz nie do pomyślenia. Organy władzy publicznej, które mają ze sobą współpracować, walczą ze sobą
— doprecyzowała.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Siłowe wtargnięcie do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa. Wyrzucono dziennikarzy i rozpruto szafy pancerne
Bezpardonowa siła
Zdaniem przewodniczącej KRS, cała akcja jest też obliczona na podgrzanie nastrojów politycznych w kraju, do czego nie można jej zdaniem dopuścić.
Nie można dopuścić do takiej eskalacji nastrojów, żeby Polacy zaczęli skakać sobie do gardeł. My musimy żyć w spokojnym państwie
— uznała Pawełczyk-Woicka.
Złożę zażalenie na tę czynność niewątpliwie. Czy możemy się spotkać z wolnym, niezawisłym sądem to ja nie wiem, bo sędziowie są zastraszeni, albo po jakiejś stronie. (…) Jeżeli zastraszy się nowych sędziów, to jak będzie wyglądało sądownictwo? Czy możecie Państwo liczyć na uczciwe procesy w tej sytuacji? Bo ja zaczynam mieć wątpliwości
— stwierdziła z goryczą.
Sędzia zdradziła też, że cała sytuacja była dla niej i dla znajdujących się w budynku KRS wielkim obciążeniem, przez co jedna z pracujących tam kobiet skończyła na pogotowiu ratunkowym.
Ja nie dysponuję żadną siłą. Przyszło kilkunastu policjantów uzbrojonych po zęby, ja byłam jedna i miałam z nimi zostać sama. (…) Źle poczuła się jedna pani, która pracuje w tym biurze i z tego co wiem, to skończyło się to na pogotowiu
— zaznaczyła.
Nie możemy się poddać, bo sądownictwo zostanie w całości przejęte i nie będzie nad nim żadnej kontroli. To jest to, co mnie jeszcze trzyma na tym stanowisku
— podkresliła Pawełczyk-Woicka.
CZYTAJ TEŻ:
maz/Telewizja wPolsce
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697704-pawelczyk-woicka-jedna-z-pracownic-skonczyla-na-pogotowiu