Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, iż Donaldowi Trumpowi przysługuje immunitet prezydencki w sprawie działań podejmowanych podczas zamieszek 6 stycznia 2021 na Kapitolu. To nie tylko wielkie zwycięstwo prawne i polityczne, ale też propagandowe, kreujące wizerunek Trumpa zwycięzcy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Po debacie: stany umysłowe Bidena i Demokratów. Wielkie oszustwo globalnych elit i mediów
Trwa zwycięska passa Donalda Trumpa. Nie tylko zdecydowanie lepiej wypadł w debacie niż jego rywal do prezydentury Joe Biden, to Sąd Najwyższy większości 6 do 3 odrzucił akt oskarżenia jaki przedstawiła prokuratura zarzucająca mu spisek mający na celu unieważnienie wyborów w 2020 r. Według oskarżycieli Trump miał prowokować też zamieszki, do których doszło doszło 6 stycznia 2021 - w ostatnim dniu prezydentury na Kapitolu.
Chodziło także o domniemane próby wywarcia przez Trumpa presji na wiceprezydenta Mike’a Pence’a, aby ten nie uznał zwycięstwa Joe Bidena. W praktyce to były oskarżenia niemal o zamach stanu. W dużym uproszczeniu sąd uznał, że Donalda Trumpa, podobnie jak innych prezydentów chroni immunitet obejmujący działania jakie podejmują sprawując urząd.
Demokraci jak Koalicja 13 Grudnia
Nie ulega wątpliwości, że Demokraci za pomocą prokuratury i sądów chcą zniszczyć Donalda Trumpa jako przeciwnika politycznego. Dokładnie tak jak PO wykorzystując Ministerstwo Sprawiedliwości i Bodnara walczy ze Zjednoczoną Prawicą.
Najpoważniejszym oskarżeniem była właśnie sprawa zamieszek na Kapitolu, wtargnięcia demonstrantów do budynków Kongresu 6 stycznia 2021. W czerwcu na jaw wyszły taśmy kompromitujące ówczesną spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Republikanie pokazali fragmenty filmu, w którym przyznaje się przed kamerą, iż ponosi odpowiedzialność za niedostateczną obronę Kapitolu. To jej „terytorium”. Pelosi nie zgodziła się na wejście Gwardii Narodowej co proponował jej Trump. Kompromitująca Pelosi taśma została nakręcona przez jej własną córkę, która pracowała nad dokumentem dla HBO o wydarzeniach na Kapitolu.
Teraz orzeczenie Sąd Najwyższego właściwie wysadza w powietrze akt oskarżenia jaki sporządził prokurator Specjalny Jack Smith. Sprawa nie będzie porzucona, ale Smith musi sporządzić nowy akt, w którym zdoła oddzielić czyny Trumpa jako prezydenta od tych, których dokonywał jako prywatny obywatel. Nie ma możliwości, by oskarżenie zostało ponownie wniesione przed wyborami prezydenckimi, bo i tak wszystkie zastrzeżenia SN musi teraz przeanalizować sąd I instancji. Więc na czas kampanii Donald Trump ma ten kłopot z głowy.
Oczywiście ze strony Demokratów od razu posypały się oskarżenia pod adresem Sądu Najwyższego. Nie oceniamy czy w tej bardzo zawiłej materii prawnej Sąd wydał prawidłowe orzeczenie. Chodzi o to, że amerykańska lewica (mniejsza o to, czy nazwiemy ją liberałami, czy jakkolwiek - chodzi o siły postępu, tolerancji, miłości, demokracji i czego tam jeszcze) podobnie jak w Polsce, gdy tylko zapadają rozstrzygnięcia, które jej się nie podobają podważa wydające je instytucje.
Za każdym razem ta sama nikczemna, rozsadzająca państwo metoda. Nie ma Trybunału Konstytucyjnego, tylko jest trybunał Przyłębskiej. Nie ma Krajowej Rady Sądownictwa, tylko jest neo-KRS. Podobnie w Stanach Zjednoczonych nie ma już Sądu Najwyższego, stojącego na straży konstytucji i porządku prawnego, tylko jest sąd i sędziowie Trumpa. Demokraci zaczęli podważać legitymację sędziów, którzy przyznali rację prawnikom Trumpa, - autorom apelacji do Sądu Najwyższego. Wskazują, że aż trzech sędziów SN - Amy Coney Barrett, Brett Kavanaugh i Neil Gorsuch zostało powołanych przez Trumpa. Takie są kompetencje prezydenta, ale teraz miałaby być kwestionowane tylko dlatego, że powołał ich nieprawidłowy Trump dyktator. Dokładnie tak jak u nas, kiedy kwestionowane są powołania sędziowskie prezydenta Andrzeja Dudy.
Nancy Pelosi oznajmiła, że orzeczenie SN to druzgocący cios dla naszego systemu rządów. Sędzia Sonia Sotomayor, która zgłosiła zdanie odrębne skomentowała, że:
Prezydent jest teraz królem stojącym ponad prawem.
W swoim odrębnym zdaniu sędzia Sotomayor argumentowała, że:
orzeczenie będzie chronić prezydenta w sytuacji, gdy wyda on rozkaz siłom specjalnym USA zabicia rywala politycznego, zorganizuje wojskowy zamach stanu w celu utrzymania władzy lub przyjmie łapówki w zamian za ułaskawienie.
W czasie telefonicznej konferencji z mediami Quentin Fulks, zastępca szefa kampanii Bidena, miał walić pięścią w stół i krzyczał, że sędziowie przekazali Donaldowi Trumpowi klucze do dyktatury.
A więc otoczenie Bidena, a przynajmniej Fulks przewiduje zwycięstwo Trumpa. Ten niewątpliwie złapał wiatr w żagle po kompromitacji Joe Bidena w debacie prezydenckiej CNN. Ostatni sondaż „New York Timesa” i Siena daje mu aż 6 punktów przewagi nad obecnym prezydentem.
Wielki triumf
Orzeczenie Sądu Najwyższego jest teraz odczytywane jako jego wielka wygrana. Nie chodzi tylko o prawo, czy politykę ale o demonstracje siły, pokaz tego, że potrafi załatwiać sprawy, nawet jeśli to niezależny i obiektywny SN akurat tę rozstrzygał. To wielki atut w oczach Amerykanów. Lud woli stać po stronie zwycięzcy, a nie przegrywa i frajera.
Te określenia zostały przywołane właśnie w czasie debaty. W jej trakcie prezydent Biden po raz kolejny powtórzył jakoby Trump tak właśnie miał nazywać poległych żołnierzy i zrobić to m.in we Francji przy okazji niedoszłej do skutku wizyty na cmentarz Aisne-Marne pod Paryżem, gdzie są groby 1800 marines. Biden przegrywem i frajerem nazywał też w czasie debaty Trumpa.
Taka wygrana, a tym jest dla Trumpa orzeczenie SN, ma wymiar nie tylko polityczny i prawny, ale tez propagandowy. Liczy się aura zwycięzcy, a ta świeci jeszcze mocniej. W amerykańskiej kulturze, nie tylko politycznej kocha się bohaterów, którzy wygrywają, a nie tych, którzy giną za sprawę. Trump może nawet nie mieć racji, ale wygrał.
Generał Patton mówił, iż nie chodzi o to, by polec za ojczyznę, tylko o to, by za swoją zginął twój wróg. Niezależnie jak bardzo media i Demokraci będą manipulować, w kłamstwach się wić, to Biden ma wizerunek przegrywa, a Trump zwycięzcy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697571-kolejne-wielkie-zwyciestwo-donalda-trumpa