W niemieckim rządzie wybuchła afera wizowa. Pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych mieli poinstruować niemieckie ambasady, aby wpuściły tysiące Afgańczyków, Irakijczyków i Pakistańczyków do kraju, mimo iż ci albo w ogóle nie mieli dokumentów, albo były one sfałszowane – donosi niemiecki tygodnik „Focus”.
W ciągu ostatnich pięciu lat kilka tysięcy osób wjechało do Niemiec z niekompletnymi lub w sposób oczywisty sfałszowanymi dokumentami
— czytamy na łamach tygodnika. Sprawa trafiła do prokuratury w Berlinie i Cottbusie. Śledztwem objętych jest kilku pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którym kieruje polityk Zielonych Annalena Baerbock.
Wjazd bez dokumentów
Ministerstwo twierdzi, że chodzi „zaledwie o dwa tuziny przypadków”. Jak wynika z dziennikarskiego śledztwa magazynu „Focus” było ich jednak znacznie więcej. Nawet kilka tysięcy.
Do kraju wjechali nie tylko Afgańczycy, ale także Syryjczycy, Turcy, Pakistańczycy i obywatele różnych krajów afrykańskich, i to z najwyraźniej zmanipulowanymi dokumentami. W instrukcji MSZ dla ambasad było jasno zaznaczone, że „jeśli nie mają dokumentów, to nie szkodzi”
— czytamy na łamach pisma. Jak wynika z e-maila, do którego dotarli dziennikarze, przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych nalegał, aby pracownik ambasady republiki federalnej w Islamabadzie wydał wizę mężczyźnie, który rzekomo uciekł z Afganistanu. Mimo, że ambasada w Pakistanie jednoznacznie uznała, że paszport Mahammada G. został sfałszowany, otrzymał on wizę na podróż do Niemiec.
Fałszywy paszport, co to robi za różnicę?
— miał napisać w e-mailu pracownik MSZ. Jak donosi „Focus”, dochodzenie prokuratury dotyczy kilku pracowników MSZ. Ministerstwo potwierdziło tę informację.
Trzy śledztwa są prowadzone przez prokuratury w Berlinie i Cottbusie. Dotyczą one indywidualnych przypadków, w których pojawiają się pytania dotyczące dokumentów używanych przy wjeździe do kraju
— podał resort w oficjalnym komunikacie. Nie jest jasne, ile wiz wydano osobom ze sfałszowanymi dokumentami i ilu z nich przebywa już w Niemczech. Focus pisze o „kilku tysiącach osób”, które przybyły do Niemiec w ciągu ostatnich pięciu lat.
Większość złożyła wniosek o azyl. Byli to przede wszystkim Syryjczycy, Afgańczycy i Turcy
— twierdzi „Focus”. Dla Annaleny Baerbock afera wizowa staje się coraz większym problemem. Fakt, że śledztwo zostało rozszerzone, potwierdza to, o czym donoszą media: brak kontroli tożsamości Afgańczyków chcących wjechać do Niemiec było działaniem systematycznym. Motywowanym najwyraźniej ideologicznie.
Hipokryzja
Może warto przy tej okazji przypomnieć jak Berlin zareagował na domniemaną aferę wizową w ubiegłym roku w Polsce. Niemieckie władze zażądały od Polski „szybkiego i pełnego wyjaśnienia” ich zdaniem „poważnych” zarzutów. Wezwały polskiego ambasadora, i domagały się „pilnych wyjaśnień dotyczących liczby wydanych wiz i narodowości osób, którym je przyznano”. A kanclerz Olaf Scholz obwinił Polskę za większą migrację do Niemiec.
Nie chcę, żeby [ludzie] byli przepuszczani z Polski, a potem my mamy dyskusję o naszej polityce azylowej
— powiedział. Niemcy naprawdę są bezczelni i zuchwali. Bo jak się okazuje, tych migrantów sami wpuszczali. Przez swoje własne ambasady. A biznes się najwyraźniej kręcił w najlepsze.
-JJW, focus.de, cicero.de, bz.de
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697400-afera-wizowa-w-niemczech-falszywy-paszport-nie-szkodzi