„Jeśli dojdzie do procesu przed sądem dyscyplinarnym, to oczywiście się stawię, ale będę się domagał, aby to był proces jawny, zwłaszcza dla mediów” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prok. Michał Ostrowski. Prokuratura Bodnara postawiła zastępcy PG 6 zarzutów, ponieważ sprzeciwiał się siłowemu i nielegalnemu przejęciu stanowiska Prokuratora Krajowego. „Wydałem plecenia, żeby tym nielegalnym działaniom zapobiec” - dodaje prok. Ostrowski wskazuje, że jego decyzje nie ostały uchylone.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejny akt bezprawnej zemsty koalicji? Prok. Ostrowski będzie miał proces dyscyplinarny. Kaleta: Siepacze Bodnara próbują go ścigać
wPolityce.pl: Neo-prouratura Bodnara chce pana postawić przed sądem dyscyplinarnym za sprzeciw wobec siłowej zmiany Prokuratora Krajowego. Jak pan to odbiera?
Prok. Michał Ostrowski: To jest kolejna próba zastraszenia mnie. To nie pierwszy raz, kiedy wyciąga się jakieś absurdalne kwestie.
Nie pierwszy raz?
W lutym przymusowo wysłano mnie na urlop. Wówczas ten przymus polegał na tym, że zwyczajnie zamknięto mi drzwi budynku prokuratury. Do mojego domu wysłano wezwanie na przesłuchanie i pierwsze zarzuty dyscyplinarne wraz z pouczeniem, że mam się poddać oględzinom ciała. Innymi słowy chodziło o to, że będą mi pobierać różnego rodzaju wydzieliny i wymazy. To było oczywiście nieadekwatne, bo nie zarzuca mi się przestępstwa, tylko przekroczenie dyscyplinarne. W ten sposób chcieli, aby ktoś z mojej rodziny, kto odbierze tę korespondencję, miał poczucie, że zrobiłem coś strasznego, skoro aż takie środki zostały zastosowane.
Czy ta korespondencja nie powinna trafiać wpierw na pana biurko?
Korespondencja wysyłana jest na mój adres domowy, a przecież mieszkam 500 km od Warszawy. Jednocześnie nie przychodzi ona do mojego gabinetu, który jest piętro niżej od gabinetu, który w tej chwili nielegalnie zajmuje prok. Korneluk.
Czego dotyczą zarzuty?
Te zarzuty sprowadzają się do tego, że kwestionowałem, kwestionuję i będę kwestionować nielegalne przejęcie prokuratury 12 stycznia 2024, kiedy to Prokurator Generalny nielegalnie wprowadził w miejsce Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego prok. Jacka Bilewicza. Wówczas głośno mówiłem, mówię i będę mówił, że to działanie niezgodne z prawem. To jest sedno przedstawionych zarzutów.
Jest pan bardzo niewygodną osobą dla ludzi neo-prokuratury.
Drugi zarzut jest jeszcze bardziej absurdalny. Dotyczy tego, że nie chciałem iść na urlop. To zarzut sprzeczny z Kodeksem pracy, sprzeczny z zasadami udzielania urlopów. Przypominam, że miałem wtedy zaległy urlop, który był w dużo niższym wymiarze od tego, który chciał mi wyznaczyć prok. Bilewicz. Jako powód wysłania mnie na urlop podano dbałość o moje prawa urlopowe i obowiązki pracodawcy. To nie było zgodne z moimi planami urlopowymi. Ten urlop sprowadził się do tego, że zwyczajnie nie mogłem wejść do budynku w połowie stycznia.
Czy próbował pan zapobiec nielegalnemu przejęciu prokuratury w styczniu?
Kolejny zarzut tego dotyczy. Chodzi o to, że w zastępstwie PK Dariusza Barskiego, który został fizycznie odsunięty od swojego gabinetu - wcześniej niż ja i prok. Hernand - na podstawie jego pisemnego upoważnienia wydałem zarządzenia, które miały ratować sytuację w Prokuraturze i nie dopuścić do jej nielegalnego przejęcia przez Bilewicza oraz jego ekipę. Najciekawsze jest to, że te moje zarządzenia - sprawdziłem to dziś w naszym systemie informatycznym prokuratury - figurują jako obowiązujące. Można powiedzieć, że w tym zakresie prawnie nic się nie zmieniło przez ostatnie pół roku. Zmieniło się tylko faktycznie, a ja o dziejącym się w prokuraturze bezprawiu będę mówił głośno, bo to mój obowiązek jako prawnika i prokuratora.
Styczniowy przewrót jednak się udał.
To była bardzo dynamiczna sytuacja, a ja zastępowałem wtedy PK Dariusza Barskiego i wydałem plecenia, żeby tym nielegalnym działaniom zapobiec. Moje polecenia nie były realizowane, bo oni mieli swoich ludzi w prokuraturze, którzy dopuszczali się nielegalnych działań. Takie plecenia wydawałem jednak, bo według mnie na przykład osoba, która odcięła Prokuratorowi Krajowemu dostęp do budynku, czy też taka, która wyrobiła pieczęcie i tabliczki na drzwi Bilewiczowi, działała niezgodnie z prawem. Chciałem te osoby powstrzymać w ich nielegalnych działaniach, wydałem polecenie zwolnienia jednej z osób. Nie zostało ono zrealizowane.
Czy uczestnifczacy w siłowym przejęciu prokuratury odpowiedzią kiedyś za swoje działania?
13 stycznia 2024 r., czyli dzień po siłowym i bezprawnym przejęciu prokuratury, wspólnie z wszystkimi zastępcami Prokuratora Generalnego, złożyliśmy zawiadomienie o przestępstwie. Konsekwentnie podtrzymuję, że to działanie było nie tylko nielegalne, ale wyczerpujące znamiona przestępstwa. Chodzi o przekroczenie uprawnień przez osoby posługujące się tytułem Prokuratora Krajowego, osoby im pomagające i tych, którzy doprowadzili do tej sytuacji na szczeblu politycznym. Niech tą sprawą zajmie się prokuratura i sąd. To wszystko nie wzięło się przecież samo z siebie. Zwłaszcza, że to prok. Barski współpracując z min. Bodnarem podjął w tych dniach ryzykowaną decyzję o powołaniu do Prokuratury Krajowej Bilewicza, bo został wprowadzony w błąd. Sądził, że prok. Bilewicz uda się do prokuratury europejskiej, tymczasem po godzinie od nominacji Bilewicz objawił się jako neo-PK.
Pojawi się u rzecznika dyscyplinarnego?
Byłem już wzywany dwa razy, ale ja się do rzecznika dyscyplinarnego nie stawiam, bo nie muszę - jest on niewłaściwie umocowany. Jeśli dojdzie jednak do procesu przed sądem dyscyplinarnym to oczywiście się stawię, ale będę się domagał, aby to był proces jawny - zwłaszcza dla mediów.
Dziękuję za rozmowę.
„Prawniczy amatorzy”
Prok. Michał Ostrowski opublikował w mediach społecznościowych fragmenty pisma zawierającego stawiane mu zarzuty oraz screeny z informatycznego systemy prokuratury. To dowody na to, o czym mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl [prok. Ostrowski, że jego styczniowe decyzje nie zostały wycofane.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696951-wywiad-ostrowski-bede-sie-domagac-aby-proces-byl-jawny