„Dziś warto obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie. Jako ministra kultury i dziedzictwa narodowego chciałabym, aby nasza pamięć i historia były przedmiotem otwartej dyskusji, krytycznej analizy i pogłębionej refleksji, a nie narzędziem służącym do rozniecania społecznych i politycznych sporów” – przekonuje minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska, odnosząc się do skandalicznej zmiany ekspozycji w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Szefowa resortu kultury próbuje usprawiedliwiać decyzję o zdjęciu ekspozycji o św. ojcu Maksymilianie Marii Kolbe, bł. Rodzinie Umów i rtm. Witoldzie Pileckim ze stałej wystawy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku powstało jako instytucja kultury, której zadaniem jest kształtowanie narracji historycznej tak, by w wielowymiarowy sposób przeanalizować, zrozumieć i nie dopuścić do zatarcia obrazu II Wojny Światowej w pamięci zbiorowej. Dyrektor Rafał Wnuk takie właśnie zadanie stawia przed sobą, zarówno jako historyk, współautor wystawy głównej muzeum jak i jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej. To w jego gestii jest teraz wybór sposobu realizacji tej misji
Zdaniem następczyni Bartłomieja Sienkiewicza, wystawa w muzeum dot. II wojny światowej nie może być… „katalogiem” zasłużonych.
Wystawa zaprojektowana przez Rafała Wnuka, Pawła Machcewicza, Janusza Marszalca, Piotra M. Majewskiego, jak każda autorska wypowiedź, ma swoją określoną strukturę i formę. Wystawa ta nie jest i nie może być „katalogiem” wszystkich zasłużonych. Pomimo, że zasługi Rotmistrza Witolda Pileckiego dla Polski, bohaterstwo rodziny Ulmów czy Maksymiliana Kolbego nie podlegają dyskusji
– czytamy.
Wróblewska twierdzi też, że warto obejrzeć wystawę… w pierwotnym kształcie. Pisze również o „rozniecaniu społecznych i politycznych sporów”.
W 2017 roku, ówczesny dyrektor Muzeum, zdecydował o politycznej ingerencji w kształt wystawy głównej, naruszając prawa autorskie twórców, co potwierdził wyrok sądu. Mamy w @kultura_gov_pl przykłady, że ingerencje cenzorskie i naciski na twórców były stosowane za rządów PiS niejednokrotnie. Z taką zmienioną wersją wystawy publiczność zapoznawała się przez ostatnie siedem lat. Dziś warto obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie. Jako ministra kultury i dziedzictwa narodowego chciałabym, aby nasza pamięć i historia były przedmiotem otwartej dyskusji, krytycznej analizy i pogłębionej refleksji, a nie narzędziem służącym do rozniecania społecznych i politycznych sporów
– pisze szefowa MKiDN.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696850-absurdalne-tlumaczenia-minister-kultury-chodzi-o-miiws