Może to subiektywne, myślałem, ta wiecznie zbolała mina Władysława Kosiniaka-Kamysza, ten jego przepraszalny ton nawet w przemówieniu do polskiego wojska, może to złudzenie, że ten człowiek jest tak miękki, delikatny, bezradny. Brak dostatecznej opieki dla naszych mundurowych na wschodniej granicy oczywiście bulwersuje i w kraju o wysokich standardach demokratycznych po śmierci sierżanta Sitka człowiek honoru w MON podałby się do dymisji, ale nadal nie wystarcza to do sformułowania argumentu, że szef resortu obrony jest miękki i bezradny.
Jednak jego wypowiedź w programie u Bohgana Rymanowskiego w Polsacie ostatecznie podbiła pieczęcią diagnozę, że ten człowiek jest ostatnim mężczyzną w Polsce, który by się nadawał na to stanowisko. W drugiej minucie programu, z tą swoją biadolącą minką i z głosikiem potulno-tygryskowym Kosiniak-Kamysz zwrócił się do przestępców, którzy narażają polskich żołnierzy, by tego nie robili, jeśli mają dobrą wolę. Naprawdę.
Za pośrednictwem tego programu chcę się też zwrócić do wszystkich tych aktywistów działających na granicy, żeby zastanawiali się zawsze co robią. Pomoc dla drugiego człowieka, ja wszystko rozumiem (…) ale wskazywanie miejsca gdzie nie ma żołnierzy, albo „idźcie w tamtą stronę”, komunikowanie się wzajemne u udzielanie wskazówek, informacji, gdzie łatwiej będzie (…) to bardzo proszę o zawrócenie z tej drogi.
Prośba została powtórzona:
Dlatego ja proszę… dla tych co mają dobre intencje… nie działać na rzecz ułatwiania ataku na polskich żołnierzy i nielegalnego przekraczania granicy.
VIDEO:
Odsłuchałem ponownie i ponownie. Alkoholu ostatnio nie piłem, narkotyków nigdy nie zażywałem, skąd więc by halucynacje, skąd więc omamy, że polski minister odpowiedzialny za obronność państwa prosi przestępców i dywersantów, by zaniechali swoich działań. Wszak według Kodeksu Karnego (art. 246, par. 1)
Kto organizuje innym osobom przekraczanie wbrew przepisom granicy Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Jeśli minister dysponuje informacjami o ludziach, którzy łamiąc prawo informują ludzi od białoruskiego KGB o ruchach i pozycjach polskiego wojska podpadają pod 265 artykuł KK o „ujawnianiu informacji niejawnych”, i jedyne na co się zdobywa to „bardzo proszę” to staje się pośmiewiskiem dla przeciwników, a zakałą dla swoich.
Posłowie PiS już zapowiedzieli interwencję poselską w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, by sprawdzić czy tamtejsze służby coś robią z tymi przestępcami, czy może pokorne błaganie ministra ma wystarczyć.
Wojna u nas za miedzą, działalność dywersantów rosyjskich na Ukrainie została już sprawdzona i udoskonalona i co by się stało, gdyby tego rodzaju dywersja atakowałaby polskie pozycje na tyłach? Kosiniak-Kamysz by ich ścigał i zamykał czy poprosił po rosyjsku, by tego nie robili? W sumie Paweł Graś z PO już przepraszał kiedyś rosyjskich funkcjonariuszy po rosyjsku, może więc Kosiniak-Kamysz z PSL będzie przepraszał w tym języku zbrojnych dywersantów Putina. Niech jeszcze wyślą im aplikację o Konstytucji RP, psia ich mać. Przy wszystkich grzechach naszych Rzeczpospolita nie zasłużyła na tak spektakularnych nieudaczników u władzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696324-miekki-i-bezradny-polityk-nie-moze-kierowac-resortem-obrony