Gen. Krzysztof Bondaryk będzie pełnomocnikiem ds. bezpiecznej łączności państwowej. Taką decyzję podjął minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Bondaryk był szefem ABW w latach 2008-13, czyli w czasie katastrofy smoleńskiej, afery Amber Gold i afery VAT-owskiej. Kilka dni po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska został dyrektorem dyrektorem departamentu bezpieczeństwa w MSWiA, którym kierował wtedy Marcin Kierwiński.
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak był pytany na konferencji prasowej o budowę systemu bezpiecznej szyfrowanej łączności oraz systemu ostrzegania ludności cywilnej w przypadku ataku. Siemoniak podkreślił, że w projekcie ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej istotnym aspektem jest stworzenie bezpiecznej łączności państwowej. Poinformował, że powoła pełnomocnika do spraw bezpiecznej łączności państwowej.
Generał Krzysztof Bondaryk przygotowuje się do tej funkcji. (…) Dzisiaj będzie na tę funkcję powołany”
— powiedział Siemoniak. Projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej jest na etapie konsultacji publicznych. Koszt projektu oszacowano na 3,7 miliarda złotych.
Chcemy, żeby właśnie systemy alarmowe, schrony, różne elementy ochrony ludności były uwzględnione i sfinansowane
— dodał minister.
Projekt ustawy opiera się na zasadzie ponoszenia odpowiedzialności za bezpieczeństwo obywateli przez organy administracji publicznej zgodnie z zasadą pomocniczości i wsparcia organów poszczególnych szczebli zarządzania bezpieczeństwem powszechnym w przypadku, gdy określone zadanie nie może być kompleksowo zrealizowane przez organy administracji publicznej na danym poziomie.
Niebezpieczny Bondaryk
Krzysztof Bondaryk był szefem ABW w latach 2008-13. To za jego kadencji doszło do katastrofy smoleńskiej, wybuchła afera Amber Gold oraz dochodziło do licznych wyłudzeń VAT. W tych ostatnich sprawach Bondaryk zeznawał przed komisjami śledczymi i zasłaniał się często niepamięcią.
Kilka dni po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska został dyrektorem departamentu bezpieczeństwa w MSWiA, którym kierował wtedy Marcin Kierwiński.Do tego faktu odniósł się na antenie Telewizji WPolsce Mariusz Kamiński, były szef MSWiA.
Zaraz po wyborach w MSWiA umiejscowiło się środowisko moim zdaniem bardzo niebezpieczne. Otóż przy panu Kierwińskim bardzo szybko pojawiła się grupa byłych, emerytowanych funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy są tam w charakterze jego doradców w MSW
— powiedział w marcu Kamiński.
Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby tacy ludzie jak pan Bondaryk, pan Brochwicz, pan Białek, byli dziś doradcami w MSW. Jeśli Platforma chce korzystać z ich doświadczeń, to jest koordynator służb specjalnych. A nagle ci ludzie znajdują się w MSW. To są doradcy pana Kierwińskiego, byli funkcjonariusze UOP, ABW, ci z czasów fraternizacji ze Służbą Bezpieczeństwa, którzy pełnymi garściami czerpali z doświadczeń esbeków, zaraz po wyborach trafili do pana Kierwińskiego
— podsumował były szef CBA.
Po objęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę prokuratura postawiła Bondarykowi zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków „w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Groziło mu 10 lat więzienia.
Proces i prokuratorskie śledztwo było efektem audytu działań służb specjalnych z czasów rządów PO-PSL, który powstał na zlecenie ministra koordynatora Mariusza Kamińskiego. Samo zawiadomienie do prokuratury skierował w 2016 roku ówczesny szef ABW profesor Piotr Pogonowski. Bondaryk przyjął do służby pracownika, który miał się posługiwać sfałszowanym dyplomem uczelni wyższej. Jednak w 2023 r. został prawomocnie uniewinniony.
CZYTAJ TAKŻE:
koal/pap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696085-siemoniak-powierzyl-bondarykowi-sprawy-bezpiecznej-lacznosci