Dzieciaki mogą uwierzyć, że aby zrobić karierę w rządzie, szczególnie w resorcie edukacji, nie trzeba nic wiedzieć, a im niższy iloraz inteligencji, tym lepiej.
Nikt by w to nie uwierzył, gdyby nie to, że z ministrami rządu Donalda Tuska możliwy, a nawet bardzo prawdopodobny jest każdy idiotyzm, każda aberracja, każda kompromitacja, każde dziadostwo. Jeśli się to wie, a chyba tylko pozbawiony przysadek przy odwłoku (tam zlokalizowane są podstawowe zmysły) turkuć podjadek może tego nie wiedzieć, to nie trzeba być zszokowanym. Nie znaczy to jednak, że ministrowie Tuska nie są w stanie wprowadzić nas w skrajne zdumienie i poczucie totalnego bezsensu.
Największe osiągnięcia w przekraczaniu wszelkich granic, w tym takich bardzo wstydliwych, mają szefowe Ministerstwa Edukacji Narodowej. I to akurat nie dziwi, bowiem jeszcze przed wministrowstąpieniem nie zostawiały złudzeń, że zrobią z MEN pośmiewisko i obiekt wstydu oraz niebywałej żenady. Musiało tak być, skoro MEN oddał Donald Tusk osobom, którym nikt uważający się za zdrowego na umyśle nie powierzyłby nawet posypywania piaskiem śliskiego chodnika, o odśnieżaniu nawet nie wspominając.
Oto 19 czerwca z „Poranku” TVP Info pojawiła się Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji, i radośnie paplała m.in. tak: „[Z listy lektur] zniknęła na przykład [Jacka] Dukaja „Katedra”, Rynkowski, który uważamy, że nie wiadomo, dlaczego się tam znalazł. Bardziej chyba przez sympatie polityczne”. Dzień wcześniej w rozmowie z TVN 24 minister edukacji Barbara Nowacka narzekała na listę lektur przekonując, że „była gigantyczna i niestety nieczytana”. W podtekście była słusznie „nieczytana”, skoro „były pewne pomysły indoktrynacyjne, na przykład w ostatnich latach powkładano poezję niejakiego Rymkiewicza”. Na szczęście „eksperci bardzo rekomendowali usunięcie. Podpisałam dokument, gdzie pan Rymkiewicz czy pan Dukaj się nie pojawiają”.
Dla minister Barbary Nowackiej prof. Jarosław Marek Rymkiewicz (zmarły w 2022 r.), jeden z najwybitniejszych w XX i XXI wieku poetów, a poza tym znakomity i często nagradzany najwyższymi laurami dramaturg, eseista, literaturoznawca, krytyk literacki, historyk literatury, tłumacz to „niejaki”. A dla jej wiceminister Katarzyny Lubnauer to „Rynkowski”. Przy całym szacunku dla Ryszarda Rynkowskiego, świetnego wokalisty, pianisty, kompozytora, nie jest on prof. Jarosławem Markiem Rymkiewiczem i zapewne nie chciałby, żeby pani Lubnauer myliła go z nim, bo to uwłaczające pamięci profesora.
To, co wygadują minister Nowacka i wiceminister Lubnauer jest takim popisem kulturowego i intelektualnego barbarzyństwa, że powinny natychmiast wylecieć z resortu edukacji i być objęte powszechną infamią. Nie mogą odpowiadać za edukację w Polsce osoby skrajnie niemądre, żenująco infantylne, a wręcz zwyczajnie tępe. Jaki wzór dla uczniów mogą stanowić szefowe resortu edukacji, które nie dość, że są wyjątkowymi nieukami, to jeszcze nie czują nawet cienia wstydu i się z tym swoim nieuctwem afiszują.
Dzieciaki mogą uwierzyć, że by zrobić karierę w rządzie, szczególnie w resorcie edukacji, nie trzeba nic wiedzieć, a im niższy iloraz inteligencji, tym lepiej. A jeśli w rządzie, to i wszędzie indziej. To i program działania ministerstwa edukacji, którego skutkiem będzie taśmowa produkcja głąbów, nie spotka się z pożądanym sprzeciwem, skoro resortem kierują osoby spełniające kryteria głąba idealnego, wzorcowego. Dzieciaki mogą odnieść wrażenie, że celem edukacji jest nieuctwo i niekompetencja, co tych ambitniejszych może zniechęcić, zaś tych mniej ambitnych uczynić trwale odpornymi na wiedzę.
Skoro dla wiceminister edukacji, w dodatku legitymującej się stopniem doktora, Jarosław Marek Rymkiewicz może być Ryszardem Rynkowskim, to młodzi ludzie mogą mylić i mieszać wszystko z wszystkim uważając, że nikt nie ma prawa brać im tego za złe, skoro robi tak wiceminister edukacji i rozpowszechnia w masowej skali w telewizji, w dodatku publicznej. To jest taki upadek, że nawet opisywanie tego wywołuje zażenowanie. I co z tego, że w innych ministerstwach rządu Tuska często nie jest lepiej. Tu chodzi o edukację, a jak może kierować edukacją ktoś, kto nie ma elementarnej wiedzy i nawet cienia wstydu, gdy wali tak piramidalne idiotyzmy, że powinien się zapaść pod ziemię.
Akurat osoby kierujące ministerstwem edukacji i decydujące o programach nauczania czy liście lektur nie mają prawa nie wiedzieć, że Jacek Dukaj to jeden z najlepszych współczesnych polskich pisarzy, chyba najczęściej nagradzany spośród tych wciąż aktywnych, m.in. trzykrotnie Nagrodą Literacką im. Jerzego Żuławskiego, Nagrodą Kościelskich, Europejską Nagrodą Literacką. Gdy panie Nowacka i Lubnauer domagają się, żeby w szkole było jak najwięcej współczesnej literatury i jednocześnie traktują jak makulaturę świetne utwory jak najbardziej współczesnego Dukaja, to nie wystarczy popukać się w czoło. To jest taki przykład ignorancji i głupoty, że człowiekowi ładuje się w kieszeni armatohaubica Krab.
Dla porządku i trochę, żeby podręczyć wzorce z Sevres nieuctwa, nieprzyzwoitości i prostactwa, które umościły sobie legowiska w ministerstwie edukacji, kilka faktów o prof. Jarosławie Marku Rymkiewiczu. Przede wszystkim to wybitny znawca i badacz twórczości i życia Adama Mickiewicza – poświęcił mu sześć fundamentalnych tomów, poczynając od „Żmutu” (1987), a kończąc na „Adam Mickiewicz odjeżdża na żółtym rowerze (2018). Plus dzieło „Mickiewicz. Encyklopedia” (zresztą swoje „encyklopedie” mają też Juliusz Słowacki i Bolesław Leśmian). Niebywale ważne dla polskiej historii i literatury są brawurowe i odkrywcze szkice historyczne: „Wielki Książę z dodaniem rozważań o istocie i przymiotach ducha polskiego”, „Wieszanie”, „Kinderszenen”, „Samuel Zborowski”, „Rejtan. Upadek Polski”.
Rymkiewicz był laureatem najważniejszych nagród literackich: Nagrody Fundacji im. Kościelskich, Nagrody im. Stanisława Vincenza, nagrody literackiej im. Zygmunta Hertza paryskiej „Kultury”, Nagrody Literackiej Nike, Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza, Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima, Nagrody Poetyckiej Orfeusz. A także Nagrody im. Lecha Kaczyńskiego, Nagrody Człowiek Roku tygodnika „Sieci”, Nagrody Mediów Publicznych.
W swojej poezji, powieściach, dramatach, esejach i szkicach historycznych mistrzowsko posługiwał się ironią, w dziełach teatralnych żonglował konwencjami i historycznymi stylami. W komediach bywał tak poważny, że aż błyskotliwie zabawny, choć nie stronił też od groteski i farsy. Jego historyczne eseje zawsze mają odniesienie do współczesności, są czasem alternatywną historią ważnych idei.
Panie Nowacka i Lubnauer nigdy nie poznają ogromnego dorobku Jarosława Marka Rymkiewicza, nawet gdyby w ciągu powiedzmy 50 następnych lat wszystko to przeczytały. I najmniejszym problemem jest to, że nic by nie zrozumiały. Znacznie większym problemem jest to, że one nie wiedzą i nigdy się tego nie dowiedzą (istnieją jednak trwałe i nieusuwalne ograniczenia), dlaczego jedna twórczość ma fundamentalne znaczenie dla zbudowania korpusu wiedzy o istocie polskości, skumulowania odpowiedniego kapitału kulturowego, zasad krytycznego myślenia oraz umiejętności rozumienia formy czy stylu i głębi języka.
Panie Nowacka i Lubnauer nie zrozumieją ogromnych obszarów twórczości, bo tego, co ona w sobie zawiera nie ma i nigdy nie będzie w telenowelach. A to one wydają się kresem ich poznawczych możliwości. Nie jest zresztą przypadkiem, że obie panie wszystkie lektury sprowadzają do fabuły. To jest przecież najważniejsze w telenowelach. I prywatnie obie panie nadal mogłyby być nieukami i pośmiewiskiem. Ale jako osoby kierujące ministerstwem edukacji nie są już tylko sam na sam ze swoim nieuctwem i fabułkami z telenowel. Te ich wady się zinstytucjonalizowały. Prywatnie mogą się kompromitować do woli, ale jako urzędniczki polskiego państwa kompromitują jego obywateli. No bo nie jest komfortowe, gdy polskie państwo reprezentują osoby, którym tak wiele brakuje, że aż dziw, iż potrafią się najeść, umyć, ubrać, a jeszcze czytać i pisać (choć bez zrozumienia).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696071-nowacka-mowi-o-niejakim-rymkiewiczu-biada-ci-szkolo