„Naładowani tymi emocjami politycy nie zauważają, że za chwilę uczynią kozłami ofiarnymi innych wojskowych, którzy prawdopodobnie wypełniali swoje obowiązki zgodnie z prawem i procedurami” – przekonuje w swoim tekście na łamach „Wolnej Soboty” (weekendowego wydania „Gazety Wyborczej”) Dominika Wielowieyska.
Publicystka „GW” próbuje analizować sytuację wokół polskiej granicy, gdzie doszło do zatrzymania dwóch żołnierzy, którzy użyli broni. Zmarł też żołnierz zaatakowany przez migranta.
Wielowieyska przekonuje, że nie mamy pełnej wiedzy dot. wydarzeń, które miały miejsce na granicy. Jej zdaniem, ewentualne zastrzelenie migranta, to „marzenie” Łukaszenki.
Nie ferujmy wyroków, póki nie dowiemy się, co dokładnie stało się na polsko-białoruskiej granicy. Pamiętajmy, że Łukaszenka marzy o tym, aby Polacy zastrzelili albo ranili kogoś, kto przebywa na terytorium Białorusi. Nie nakręcajmy nagonki na żołnierzy i funkcjonariuszy, którzy zwrócili uwagę na możliwe błędy i niedopuszczalne zachowanie
— czytamy.
Publicystka opiera się też na niesprawdzonych informacjach o rzekomym użyciu broni już w momencie wycofywania się przez migrantów.
Nieoficjalnie pojawiła się informacja, że wojskowi mieli oddawać strzały już po wycofaniu się cudzoziemców na Białoruś przez graniczną zaporę. I nie byli w tym momencie w stanie zagrożenia życia lub zdrowia innymi słowy, nie była to obrona, lecz atak na osoby, które znajdowały się na białoruskim terytorium
— twierdzi.
Dziennikarka „Gazety Wyborczej” próbuje też usprawiedliwiać działania Żandarmerii Wojskowej.
Naładowani tymi emocjami politycy nie zauważają, że za chwilę uczynią kozłami ofiarnymi innych wojskowych, którzy prawdopodobnie wypełniali swoje obowiązki zgodnie z prawem i procedurami. A te wymagają np. nadzwyczajnych środków przy zatrzymywaniu osób posiadających broń
— pisze Wielowieyska.
Opinia publiczna zbyt szybko uniewinniła dwóch żołnierzy, zatrzymanych przez Żandarmerię. Choć nie wie dokładnie, co tam się wydarzyło
— przekonuje.
Korzyści dla Łukaszenki
Wraca też do sprawy ewentualnych korzyści, które w tej sytuacji mogłaby odnieść Białoruś.
Łukaszence zależy na tym, aby doszło do starć na granicy, będzie zachwycony jeśli któryś z polskich żołnierzy zastrzeli lub rani imigranta albo nawet białoruskiego funkcjonariusza, będącego po stronie białoruskiej
— twierdzi Wielowieyska.
Temu też służy ta akcja. Będzie można ją fantastycznie wykorzystać propagandowo przeciwko Polsce. Rozemocjonowani komentatorzy poza nielicznymi wyjątkami i politycy obu opcji zdaje się o tym zapomnieli
— dodaje.
W tak newralgicznym momencie wszyscy powinniśmy być zjednoczeni w obronie polskiego munduru. Jak widać, nie wszyscy to rozumieją.
mly/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694692-gw-przeciw-obroncom-granic-lukaszenka-marzy-o-tym