„Według wstępnych wyliczeń koszta Zielonego Ładu mogą sięgnąć nawet 1,5 biliona zł. Mieszkańcy domów jednorodzinnych będą się musieli liczyć niebawem z wydatkiem minimum kilkudziesięciu tysięcy złotych” - mówi portalowi wPolityce.pl Daniel Milewski, poseł PiS.
wPoloityce.pl: Nie za ostra jest ta krytyka Zielonego Ładu? To jeden z głównych tematów waszej kampanii wyborczej.
Daniel Milewski (PiS): Moim zdaniem ta krytyka jest nawet za lekka. Wprowadzanie „Zielonego Ładu” przybiera kształt działań mających rozsadzić europejską gospodarkę. Zapala mi się czerwona lampka. Może znów doszło do skorumpowania unijnych urzędników przez państwa arabskie, Chiny, czy nawet Rosję? Przecież to wygląda jak plan na zduszenia potencjału gospodarek państw europejskich, szczególnie takich jak Polska. W czyim to jest interesie? A no tych, których wymieniłem.
Przez takie podejście propaganda wiąże was z tymi, którzy w ogóle zaprzeczają ociepleniu klimatu.
Tylko z pozoru Zielony Ład to pakiet deklaracji politycznych ogłoszony przez Komisję Europejską w 2019 roku, zawierający dobrze brzmiące hasła o ochronie klimatu, przy jednoczesnym dbaniu o gospodarki krajów członkowskich i zachowaniu zasad sprawiedliwej transformacji. Miał zawierać pakiet głosowanych jednomyślnie przepisów dostosowujących Europę do wyzwań środowiskowych przy zachowaniu suwerenności państw członkowskich i poszanowaniu woli obywateli. W centrum całego pakietu miało być poprawienie standardu życia ludzi i zrównoważony rozwój. Jednak prezentowane i głosowane niezgodnie z deklaracjami, bo większościowo i przy sprzeciwie Rządu Mateusza Morawieckiego i przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, rozwiązania okazały się być z tymi deklaracjami całkowicie sprzeczne. W obecnym kształcie te rozwiązania to samobójstwo ekonomiczne Europy i skandaliczne drenowanie kieszeni jej mieszkańców. Ideologia stałą się ważniejsza niż człowiek. Zielony Ład jest jak arbuz – zielony z wierzchu i czerwony w środku.
Ale co ma pan na myśli? Przecież nie widzimy tych kosztów w codziennym życiu.
Właściwie każdy element tego pakietu to ogromne koszty dla każdego z nas – weźmy dyrektywę budynkową – masowa obowiązkowa renowacja pochłonie gigantyczne środki, które w dużej mierze będą musiały pochodzić z kieszeni właścicieli nieruchomości. Według wstępnych wyliczeń mogą one sięgnąć nawet 1,5 biliona zł. Mieszkańcy domów jednorodzinnych będą się musieli liczyć niebawem z wydatkiem minimum kilkudziesięciu tysięcy złotych, mieszkania w blokach to kilkanaście tysięcy złotych na rodzinę, dodatkowo drastycznie wzrosną fundusze remontowe, a w konsekwencji czynsze. Wiele rodzin może nie być na to stać – będą dramaty eksmisji i niesprzedawalne domy.
Aż trudno uwierzyć w taką skalę zagrożenia.
Taka jest niestety rzeczywistość. Dodatkowo chociażby wprowadzany już za 3 lata system handlu uprawnieniami ETS2 to ekstra podatki od wszystkich paliw kopalnych - w tym rzecz jasna węgla, gazu i paliw. To oznacza, że koszt ogrzewania węglem wzrośnie o ponad połowę, gazem o jedną piątą a do każdego litra paliwa dopłacimy 50 groszy ekstra – i to wszystko nie uwzględniając innych – w tym np. zafundowanych przez rząd Tuska w tym roku ogromnych podwyżek. Musimy to szaleństwo zatrzymać. Ludzi nie będzie stać na ogrzanie swoich domów zimą.
O ile będą mogli używać gazu i węgla, bo tego zdaje się Unia też chce zakazać…
Musimy wygrać wybory i zbudować sojusz do zablokowania tych rozwiązań. Jeśli tak się nie stanie, to taki zakaz ma obowiązywać od 2028 roku dla budynków stanowiących własność Skarbu Państwa albo samorządu, a od 2030 roku instalacja pieca na gaz i węgiel będzie zakazana także w nowych domach jednorodzinnych i innych budynkach będących własnością prywatną. Dodatkowo, jak już mówiliśmy modernizować trzeba będzie wszystkie budynki - także te wybudowane na długo przed wprowadzeniem dyrektywy w celu wymiany źródeł ogrzewania. Ostatecznie wszystkie piece zasilane gazem, węglem, olejem mają zniknąć do 2040 roku. To są kolejne niewyobrażalne dla wielu Polaków koszty, na które nie może być zgody. Uderzy to we wszystkich, ale najbardziej mieszkańców mniejszych miejscowości, rolników…
No właśnie, rolnicy – oni też mają być objęci Zielonym Ładem, przeciwko czemu gwałtownie protestują - co jest najbardziej nie do przyjęcia?
Cały pakiet jest nie do przyjęcia! Wymóg ugorowania ziemi, obowiązkowe zabagnianie terenu, ograniczenia stosowania nawozów i środków ochrony roślin, czy coraz częściej pojawiające się postulaty objęcia dodatkowym podatkiem niepożądanej przez urzędników brukselskich produkcji zwierzęcej. Podatkiem, który ma na celu podniesienie ceny mięsa, mleka czy jaj i zniechęcenie do ich jedzenia, bo są rzekomo szkodliwe dla klimatu. To są absurdy, na które nie możemy się zgodzić i które nowy skład Parlamentu Europejskiego może i powinien zmienić. Dlatego tłumacząc te kwestie na licznych spotkaniach w całym Województwie Mazowieckim proszę mieszkańców o zaufanie i głos w niedzielnych wyborach. Europa potrzebuje normalności.
Rozmawiał Jakub Maciejewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694059-tylko-u-nas-skutki-zielonego-ladu-milewski-beda-dramaty