„Teraz dochodzą do nas wieści, że tego rodzaju akty są przygotowywane już znowu, tylko oczywiście czeka się z tym do 9 czerwca, do wyborów europejskich” - mówił w Klwatce Królewskiej prezes PiS Jarosław Kaczyński, ostrzegając przed nielegalną migracją. Były wicepremier ds. bezpieczeństwa przypomniał w tym kontekście pismo ministerialne z 2015 roku, jeszcze z czasów rządów PO-PSL.
Bezpieczeństwo
Przed nami niezwykle ważne wybory. (…) Chciałbym skupić się na dwóch kwestiach, którym na imię „bezpieczeństwo”. To pierwsze polega na tym, że możemy wychodzić na ulice, bez zagrożenia, że ktoś zrobi nam krzywdę, zaczepi. To drugie bezpieczeństwo to bezpieczeństwo naszych portfeli. (…) Te wybory będą, proszę państwa, także właśnie o tym, czy będziemy dalej bezpieczni. Obecny stan na pewno nie jest idealny, ale z całą pewnością Polska należy dziś do najbezpieczniejszych krajów w Europie i na świecie. To jest stan obecny i to jest nasze osiągnięcie
— mówił prezes PiS podczas spotkania z wyborcami.
To, co rozpoczął mój śp. brat, który 8 czerwca 2000 r. został nagle ministrem sprawiedliwości i w tym krótkim czasie tak przykręcił śrubę środowiskom przestępczym, chuligańskim i tym podobnym, że sytuacja w Polsce zaczęła się poprawiać
— dodał.
Były oczywiście inne czynniki, jak wyjazd z Polski różnych ludzi spod ciemnej gwiazdy, których sobie tutaj z powrotem nie życzymy, bo to też pomogło. Ale generalnie rzecz biorąc, jesteśmy bezpieczni
— stwierdził prezes PiS.
Pismo z 2015 roku
Prezes PiS przypomniał, że to jego partia doprowadziła do zatrzymania decyzji UE ws. przymusowej relokacji migrantów, a kwestia ta została wyeliminowana z agendy UE.
Otóż w 2015 roku we wrześniu, wtedy kiedy po raz pierwszy próbowano nam wmusić nielegalnych migrantów i ówczesne władze PO się na to zgadzały, wtedy powiedziałem: pomagać trzeba, ale na miejscu w tych krajach, gdzie oni mieszkają, natomiast w żadnym wypadku nie można się zgodzić na to, żeby oni przyjeżdżali do Polski, żeby nam ich wmuszano
— mówił.
Wtedy był straszny atak, odsądzano mnie od czci i wiary. Ale później się okazało, że jednak społeczeństwo to popiera, my doszliśmy do władzy (…)
— dodał.
Jak przypomniał, dzięki rządowi PiS te decyzje unijne zostały zatrzymane!
Jakby kwestia została wyeliminowana z agendy UE. Przynajmniej tak się wtedy wydawało
— podkreślił, zaznaczając, że sprawa była wtedy „bardzo zaawansowana”.
Jarosław Kaczyński przyniósł ze sobą pismo ministra Stanisława Huskowskiego (sekretarza stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji w latach 2013-2015) nakazujące wojewodom rozpoczęcia przygotowań do przyjmowania migrantów, datowane na 2015 r.
Wszyscy wojewodowie mieli przygotowywać, ale nie tyle siebie, nawet nie tyle miasta wojewódzkie, co gminy, żeby one przygotowywały miejsca dla migrantów. Aby raportowały, co mają, jakieś wolne budynki albo takie, które można opróżnić, itd. Było za późno, bo myśmy bardzo szybko doszli do władzy i cała sprawa została oczywiście wycofana
— opowiedział prezes PiS.
Tylko że teraz dochodzą do nas wieści, że tego rodzaju akty są przygotowywane już znowu, tylko oczywiście czeka się z tym do 9 czerwca, do wyborów europejskich. A po wyborach europejskich przygotowania mają ruszyć
— zaalarmował.
Groźny pakt migracyjny
Ktoś może powiedzieć, że będą zaliczać nam Ukraińców. Nie będą zaliczać, to jest bardzo wyraźnie powiedziane. To powiedział premier Francji. Jasno powiedział, że to wszystko jest skierowane w stronę Europy Wschodniej, czyli w stronę Polski, jak to on określił. Zresztą jego partyjna koleżanka Polskę w tym samym kontekście wyraźnie wymieniła
— kontynuował prezes PiS w kontekście paktu migracyjnego.
Można zapytać, czy jest prawdą, że można się z tego wykupić, że to nie jest tak strasznie drogie, bo to 20 tys. ludzi rocznie po 20 tys. euro, czyli jest to suma 400 mln z euro. Suma duża, ale Polska nie jest już takim biednym krajem
— dodał.
Szanowni państwo to jest zupełnie inaczej. To jest tak, że pani komisarz Johansson, która zawiaduje tymi sprawami twierdzi, że to będzie rocznie do 4,5 mln osób. Polska ma trochę ponad 8 proc. ludności całej UE, czyli trafi tu 320-360 tys. osób rocznie i jeszcze z prawem do łączenia rodzin. To będzie oznaczało, że w ciągu kilku lat Polska się całkowicie zmieni i zmieni się przede wszystkim Polska prowincja, bo tam to będzie pchane. Osiedle Wilanów w Warszawie, tam gdzie mieszkają ci, wiadomo… oni tam na pewno nie będą mieli tych uchodźców. Nawet skromniejszy, ale mający duże tradycje Żoliborz - sam stamtąd pochodzę - też pewnie tego uniknie. Jeśli jednak chodzi o inne części Polski, a może i Warszawy, gdzie mieszkają osoby w trudniejszej sytuacji życiowej i o mniejszych dochodach, będą przedmiotem tej ekspansji. Ekspansji, która zmieni całkowicie sytuację w naszym kraju, jeśli chodzi o bezpieczeństwo
— zaalarmował lider Zjednoczonej Prawicy.
Kiedy mówiłem w tym roku w sali sejmowej o niebezpieczeństwach wspominałem o tych strefach „no go”, gdzie policja w ogóle już nie wjeżdża. Niedawno w takiej strefie zamordowano Polaka tam zamieszkującego i zrobił to gang. Młodociane gangi w gruncie rzeczy tam rządzą. Jest tam taki terror uliczny, który nie pozwala po zmierzchu, w szczególności kobietom, ale i mężczyznom także, poruszać się bezpiecznie. Muszę podkreślić, że tu szczególnie zagrożone są panie, ponieważ kultura ludzi, którzy przybywają do Europy, jest inna niż europejska. Tam stosunek do kobiet jest zupełnie inny, stąd bardzo dużo przestępstw w dziedzinie relacji mężczyzn i kobiet. To będzie także i u nas, jeśli zwyciężą ci, którzy z niebywałą hipokryzją nas straszliwie atakowali
— stwierdził.
Tusk mówił przecież, że Polska będzie musiała ponieść konsekwencje tego, że odmawia. Tych, którzy ośmielali się mówić coś o niebezpieczeństwach atakowano za rasizm i zarzucano jakieś najgorsze cechy. A do niedawna zapewniali, że to nas nie dotyczy, bo będą Ukraińcy. Tusk prężył muskuły, że go tu nikt nie ogra, a został ograny jak dziecko. A dlaczego został ograny? Kto i gdzie się liczy z popychlami? Odpowiedzcie mi państwo. Czy gdzieś na świecie jest takie miejsce, gdzie człowiek, który się godzi na pozycję popychla - w tym wypadku popychla niemieckiego - jest człowiekiem, z którym się liczą? Nie proszę państwa, z takimi ludźmi się nie liczą. Na różne sposoby nas oprymowano i atakowano, ale Morawicki to załatwił, bo to on ostatecznie tę sprawę rozwiązał. Chociaż go z rożnych stron, tak jak i nas wszystkich Polaków, gryziono
— dodał.
Musimy mieć w PE taką reprezentację, która będzie twardo walczyła przeciwko temu, żeby ten pakt, który już został ostatecznie uchwalony, a w grudniu zeszłego roku Tusk mógł go zatrzymać, nie wszedł w życie
— podkreślił Jarosław Kaczyński.
Dodam jeszcze jedną sprawę. Te 20 tys. euro wykupu to bajka, tak jak i baką jest, że to będzie 20 tys. osób rocznie. To zostało już obliczone przez odpowiednie służby UE na 47 tys. euro i poproszono ich, aby przestali dalej liczyć, bo to może być ok. 50 tys. euro, albo i więcej. Proszę sobie to przeliczyć przez te 320-360 tys. migrantów, żeby zobaczyć sumę, która będzie niewiele poniżej 2 mld euro. To jest naprawdę solidna suma, bo to jest ok. 20 mld zł. A przecież 20 mld zł dodatkowego rocznego podatku, to nawet dla dzisiejszej, wzmocnionej gospodarczo Polski, jest naprawdę dużo. Przypominam, że jeśli Komisja Europejska ogłosi, że mamy stan kryzysu to wtedy już nie można się będzie wykupić, wtedy jest przymusowe przyjmowanie imigrantów. Tylko z tego powodu trzeba tam wysłać ludzi, którzy będą z tym walczyć. Walczyć z tym szaleństwem!
— mówił dalej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693922-prezes-pis-pokazuje-pismo-z-2015-roku-ws-migrantow