Podczas pierwszych dwóch elekcji do Parlamentu Europejskiego Polska była w ogonie krajów UE, gdy chodzi o frekwencję. Znaleźliśmy się w trójce państw o najwyższej absencji w eurowyborach! Pod tym względem gorsze były od nas tylko Litwa i Słowacja. Wybory te „cieszyły się” najsłabszą frekwencją ze wszystkich, które odbywały się w Polsce. Wiadomo, że najwyższa jest zawsze w wyborach prezydenckich. Na drugim miejscu są parlamentarne, a na trzecim samorządowe.
Ta tendencja lekceważenia euroelekcji skończyła się przed pięcioma laty. Wówczas w czwartych wyborach do Parlamentu w Brukseli i Strasburgu, które odbywały się w naszym kraju, do urn poszła prawie połowa Polaków. Z naciskiem na „prawie”, bo było to ok. 46 proc. Nie sądzę, aby teraz frekwencja ta była dużo gorsza, ale też nie wierzę,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693768-ryszard-czarnecki-wokol-wyborow-do-europarlamentu