W piątek 10 maja w samo południe z Placu Zamkowego rusza olbrzymia manifestacja rolników i pracowników przeciwko regulacjom zapisanym w Zielonym Ładzie. „Nam chodzi tylko o to, żeby nasze rolnictwo było traktowane poważnie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Obszański. Szef NSZZ RI „Solidarność” jest zdziwiony zachowaniem premiera Donalda Tuska, który jednocześnie chwali Zielony Ład i się z nim nie zgadza. „Nie wiem, czy jest głuchy i ślepy. Może jakiś wirus spowodował, że oni nie widzą tych spraw, protestów i głosów rolników” - stwierdza Tomasz Obszański.
wPolityce.pl: Wszyscy mówią, że 10 maja do Warszawy przyjadą tłumy. Ilu spodziewa się pan osób na proteście?
Tomasz Obszański: Myślę, że frekwencja będzie podobna jak 6 marca, to będzie „Solidarność” rolnicza i „Solidarność” pracownicza, związki zawodowe i po prostu rolnicy. Możliwe, że to będzie nawet 70-100 tys. osób. Trudno to dziś jasno określić.
Spodziewacie się takich trudności jak w marcu?
Myślę, że takich rzeczy, które działy się ostatnio, nie będzie. Sądzę, że wszyscy będą mieli oczy z tyłu głowy i będą patrzeć co się dzieje. Czy są jakieś prowokacje, czy ktoś próbuje robić zamieszanie. Porządku będą u nas pilnować górnicy. Takich rzeczy jak się działy 6 marca nie będzie.
Czy ktoś z rządzących będzie chciał z wami rozmawiać?
Nie. Nie mam na ten temat żadnych informacji. Będziemy składać petycję w przedstawicielstwie Komisji Europejskiej, podobnie petycja zostanie złożona na ręce marszałka Sejmu. Czy jednak będzie on wtedy w Sejmie, tego nie wiemy. Wiemy, że piątkowe posiedzenie jest odwołane i posłów w czasie protestu nie będzie. Pytanie, czy marszałek nie będzie bał się przyjąć rolników, „Solidarność” rolniczą i pracowniczą w swoim gabinecie by przyjąć petycję i porozmawiać o Zielonym Ładzie. Może tak, skoro większość Polaków jest przeciwna.
Jeśli nie zastaniecie marszałka Hołowni, to na pewno będą na was czekać barierki wokół Sejmu.
Barierki były, są i one zostaną. Marszałek Hołownia na początku swojego urzędowania powiedział, że barierki mają zniknąć, bo on nie widzi takiej potrzeby. Okazuje się jednak, że na skutek prowadzonej obecnie polityki powoduje, że te barierki są jeszcze bardziej potrzebne niż były wcześniej. Niestety tak to wygląda. Myślę, że gdyby rząd zmienił politykę i wysłuchał ludzi, którzy wyrażają swoje zdanie, to pewnie te barierki nie byłyby potrzebne.
Myśli pan, że na proteście pojawi się wiceminister Michał Kołodziejczak?
Nie sądzę, żeby się pojawił. Pewnie będzie siedział w swoim gabinecie, w ministerstwie. Chyba jednak zabraknie mu odwagi.
„Precz z Zielonym Ładem” - to hasło piątkowego protestu. Myśli pan, że wzrasta świadomość tego, co ze sobą niosą te unijne regulacje?
Nam chodzi tylko o to, żeby nasze rolnictwo było traktowane poważnie. By rolnicy mogli hodować, produkować i przetwarzać. Chcemy dostępu do normalnego handlu i przetwórstwa, które powinny być w polskich rękach. Polscy rolnicy muszą być traktowani na równi z innymi. A dziś mamy ogromne problemy z dostępnym do sieci handlowych, do sklepów. Trzeba przywrócić normalność, żeby paliwo nie było takie drogie, dopłaty na poziomie tych w krajach starej Unii Europejskiej. Jesteśmy rolnikami, którzy produkcją w całej Europie najzdrowszą żywność. Stosujemy najmniej nawozów i środków ochrony roślin. Nie chcemy niekontrolowanego napływu ukraińskiej żywności, chcemy zerwania umowy Mercosur (strefa wolnego handlu utworzona pomiędzy UE, Argentyną, Brazylią, Paragwajem i Urugwajem - przyp. red.).
Wczoraj pod katowickim „Spodkiem” rolnicy rozsypali obornik i spalili czarną trumnę. W środku toczyła się dyskusja o Zielonym Ładzie z udziałem Ursusli von der Leyen i Donalda Tuska.
Oni chwalili ten Zielony Ład i mówili, że to bardzo przyjazne i nic lepszego nie mogło się nam przydarzyć. Ja tego nie rozumiem. Z jednej strony Tusk mówi, że Zielony Ład wprowadziła poprzednia ekipa i jest zły, a teraz on go chwali. Nie słyszy głosu rolników, którzy protestują od kilku miesięcy i mówią, że Zielony Ład powinien być wrzucony do kosza, bo jest zły. Wszystkie organizacje o tym mówią: górnicy, hutnicy, przedsiębiorcy, przemysł lekki i ciężki. Przez Zielony Ład będzie droga energia ciepło, paliwo, zwolnienia z pacy. Przemysł może zostać wyprowadzony do innych krajów, choćby do Ukrainy.
Czy premier i jego ministrowie tego nie rozumieją?
Nie wiem, czy jest głuchy i ślepy. Może jakiś wirus spowodował, że oni nie widzą tych spraw, protestów i głosów rolników, które mają miejsce w Polsce. Jak się popatrzy na min. Kierwińskiego to może widać, że też przechodzi pewną mutację. Może tu jest jakieś zawirusowanie. Premier też przecież chorował. Tu coś niedobrego się dzieje, rzuca się to na oczy i uszy, może właśnie dlatego nie słyszą o tych rzeczach, to jest zadziwiające.
Sądzi pan, że premier dałby radę pokonać kilka kroków i wyjść z katowickiego „Spodka” do protestujących rolników?
Powinien wyjść i powinien porozmawiać. Ponoć jakieś ciche spotkania w środku gmachu z niektórymi rolnikami były. Tego właśnie nie rozumiem, bo albo się dogadują i widzą jakiś sens tych rozmów i porozumień, albo to wszystko jest jakąś ustawką. Cały czas mamy zły przekaz ze strony premiera. Z jednej strony mówi, że rolnicy będą wspierani, a z drugiej okazuje się, że tak nie jest. Ci rolnicy, którzy tam byli, czują się oszukani przez rząd i premiera. Żadne ustalenia z rozmów i porozumień nie są wprowadzane w życie. Jedyne co jest to dopłaty do zboża ustalone w Jasionce w wysokości 300 zł.
W piątek 10 maja ruszacie z Placu Zamkowego.
Protest rozpocznie się w samo południe na Placu Zamkowym w Warszawie. Przejdziemy przed siedzibę przedstawicielstwa Komisji Europejskiej. Chcemy złożyć tu petycję, mamy nadzieję, zostanie przyjęta. Potem idziemy przed Sejm. Będą zbierane podpisy potrzebne do przeprowadzenia referendum ws. Zielonego Ładu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Robert Knap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691106-obszanski-tusk-nas-nie-slyszy-moze-to-u-nich-jakis-wirus