„Chodzi o to, aby żywność dla Europy była dostarczana spoza UE, np. z Ameryki Południowej, czy Ukrainy. Z terenu gdzie rolnictwo zostało opanowane przez grupy finansowe i holdingi” - powiedział na antenie Telewizji wPolsce Jan Krzysztof Ardanowski. Poseł PiS zapewnił, że 10 maja będzie na proteście i odniósł się do trudnych rozmów polsko-ukraińskich. „Obecnie na Ukrainie połowa ziemi jest w rękach zachodnich koncernów powiązanych z oligarchami. Rolnicy ukraińscy są pariasami we własnym kraju” - powiedział były minister rolnictwa.
Rolnicy jako pierwsi w Europie zrozumieli na czym polega ten zamach przy pomocy polityki klimatycznej. To jest jedna wielka ściema i oszustwo, które ma uderzyć w całe społeczeństwo Europy, a nie tylko w rolników
— uważa Jan Krzysztof Ardanowski, który zapewnił, że na piątkowym proteście 10 maja na pewno będzie.
Myślę, że właśnie z tego powodu marszałek Hołownia skrócił posiedzenie Sejmu o jeden dzień, tak żeby wtedy posłów nie było. Ale ja zrobię wszystko, żeby na tym proteście być, bo jest absolutnie uzasadniony. Cieszę się, że rolnicy będą znów artykułowali swoje niezadowolenie z Zielonego Ładu. Mają także silne wsparcie innych grupo społecznych, „Solidarność” pracownicza jest organizacją, która ich wspiera
— podkreślił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
„Wszystko jest teraz niedobre”, dobrze jest za to zarobić
W ocenie byłego ministra rolnictwa decyzje, które podejmowane są w Brukseli to efekt lobbingu wielkich koncernów szykujących się do olbrzymich zysków uzyskanych z nowej polityki klimatycznej UE.
Chodzi o to, aby posługując się bałamutnym hasłem ochrony klimatu, bo tak jak mówi Greta Thunberg „Ziemia płonie”, zarabiać ogromne pieniądze na konsumentach europejskich i zmusić nas do ogromnych inwestycji we wszystkich dziedzinach. Wszystko jest teraz niedobre: rolnictwo, domy, ogrzewanie, samochody, ubrania, sposób podróżowania. Wszystko niedobre i wszystko musi być zmienione, bo ktoś chce na tym zarobić
— ocenił polityk Prawa i Sprawiedliwości. Ta polityka nowych czasów znacząco odbije się na europejskim rolnictwie.
Chodzi o likwidowanie produkcji rolniczej w Europie, głównie gospodarstw rodzinnych, czyli tych, które rozwijały się po wojnie i zapewniały Europie bezpieczeństwo żywnościowe. Chodzi o to, aby żywność dla Europy była dostarczana spoza UE, np. z Ameryki Południowej czy Ukrainy. Z terenu gdzie rolnictwo zostało opanowane przez grupy finansowe i holdingi, a na Ukrainie przez oligarchów. Oni się chwalą olbrzymimi dochodami. Jeden z nich, który jest największym na Ukrainie producentem mięsa drobiowego stwierdził niedawno, że takich dochodów w historii nie miał jak w roku 2023. Zarobił kolejne miliardy dolarów eksportując to do Polski. Wychodzi na to, że tu niszczone jest rolnictwo po to, aby nabijać kabzę ukraińskim oligarchom, skorumpowanym politykom i międzynarodowym grupom finansowym, które lobbują w Brukseli
— powiedział Ardanowski.
To nie Ukraińcy zarabiają na rolnictwie
Rolnicy protestują, ponieważ domagają się zatrzymania przez UE i polski rząd importu żywności oraz produktów rolnych z Ukrainy.
My nie chcemy się antagonizować z Ukraińcami. Jestem pierwszy, który będzie im pomagał, a przecież pomogliśmy im w stopniu niewyobrażalnym, większym niż sami Ukraińcy sobie wyobrażali. Kiedy wybuchała wojna zaprosiłem na rozmowy przedstawicieli ukraińskich farmerów, mających gospodarstwa po kilkadziesiąt, czy kilkaset hektarów, czyli u nich tych mniejszych. Płakali żywymi łzami, że oni na Ukrainie nie mają nic do powiedzenia, bo rządzą międzynarodowe koncerny i oligarchowie. Decydują o wszystkim, gdzie wybrać wójta, starosta, burmistrza i nie ma systemu skupu. Mający mniejsze gospodarstwa rolnicy ukraińscy są pariasami we własnym kraju. Rząd ukraiński zaczyna lekceważyć jakiekolwiek rozmowy z Polakami. Według moim informacji o tym, jak przebiegają rozmowy, Ukraińcy mówią, „a o czym mamy z wami rozmawiać, załatwiliśmy wszystko w Brukseli z panią von der Leyen, w Niemczech i Berlinie”. Mówią, że kraje europejskie nie mają nic do powiedzenia i mają otworzyć się na żywność z Ukrainy, bo ma swoje interesy. Kiedy my im tłumaczymy, że polska racją stanu jest utrzymanie naszego rolnictwa, bo ono zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe to odpowiadają, a co nas to obchodzi
— tłumaczył Jan Krzysztof Ardanowski i przypomniał, jak wygląda struktura własności ziemi na Ukrainie.
Obecnie na Ukrainie połowa ziemi jest w rękach zachodnich koncernów powiązanych z oligarchami. Ci oligarchowie są często słupami dużych międzynarodowych grup kapitałowych. Współczuję Ukraińcom, którzy giną i walczą. Czy jednak gdy zniszczymy nasze rolnictwo, to z tego powodu rozminują się pola na Ukrainie? To Bruksela chodzi na pasku tych międzynarodowych koncernów, które lobbują korzystnymi dla siebie, nie dla Ukraińców, decyzjami. Niestety Ukraińcy w to się wpisują. Żywność wytwarzana na Ukrainie jest potrzebna tam gdzie ludzie na świecie głodują, np. Indie, Chiny, Afryka, Bliski Wschód, a nie w Europie. Tu wypiera ona żywność produkowaną przez naszych rolników. Ukraińcy zerwali niedawno rozmowy o udrożnieniu kanału transportowego na Morzy Czarnym, najbardziej przecież ekonomicznego i mówią, że chcą do Unii Europejskiej, bo rynek jest droższy i bardziej lukratywny
— ujawnił były minister rolnictwa.
CZYTAJ TAKŻE:
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691069-ardanowski-10-maja-zrobie-wszystko-zeby-byc-na-protescie