Przez ostatnich 8 lat 2 i 3 maja świętowane były w sposób szczególny. Biało-czerwona Polska dumnie i radośnie przeżywała Narodowy Dzień Flagi i Święto Konstytucji 3 Maja. Było podniośle i wspólnotowo. Prezydent stał ramię w ramię z polskim rządem, by wyrazić narodową jedność, pomimo pojawiających się przecież czasem różnic. Jednak jedność w sprawach kluczowych, w kwestii rozumienia polskiej racji stanu, była fundamentem nienaruszalnym. Dawało to poczucie bezpieczeństwa, tak bardzo istotne w erze gorejącej za granicą wojny. Dziś zagrożeń jest jeszcze więcej, a to, co zaprezentował rząd, napawa poważnym niepokojem. Nieodpowiedzialność, infantylizm, rozproszenie i kompromitacja – to najłagodniejsze słowa, którymi można podsumować stan rządu. Na tym tle, jeszcze dobitniej wybrzmiewa przesłanie prezydenta Andrzeja Dudy, który 3 maja na Placu Zamkowym, wskazał na najważniejsze i najpilniejsze sprawy, jakie powinny stać się główną troską władzy. Tylko czy „partia zewnętrzna” jest w stanie to przyjąć? Wszelkie działania rządu Donalda Tuska utwierdzają w przekonaniu, że Polska jest bezpieczna dopóty, dopóki prezydentem jest Andrzej Duda. Bez jego kontroli wszystko, co z takim trudem budowano, zostałoby rozbite w pył. Stan na dziś? Nieobecny Tusk, „niedysponowany” Kierwiński i Hołownia infantylizujący urząd Marszałka Sejmu - kilka wniosków z majowych uroczystości.
Nieobecny Tusk
Zapalenie płuc Donalda Tuska, ogłoszone 25 kwietnia tuż po osobistym wysłuchaniu w Sejmie expose Radosława Sikorskiego, od początku budziło powszechną nieufność. Tusk chorował wybiórczo. Bo chociaż ogłosił, że zawiesza działalność do 6 maja, pojawiał się tu i tam – a to zwołał konferencję prasową, na której wyglądał całkiem rześko, a to znowu pilne spotkanie z ministrami. Na spotkanie z prezydentem w ważnych sprawach państwowych nie zdołał jednak zebrać sił. Jakże to żałosne. Grzmiał jednak z całą mocą w mediach społecznościowych. Z pewnością choroba była dobrym wytłumaczeniem nieobecności na uroczystościach majowych. 20-lecie przystąpienia Polski do UE ograniczyło się do czołobitnego spotkania Radosława Sikorskiego z minister spraw zagranicznych Niemiec. Jakże to symboliczne i wiele mówiące. Donald Tusk wywinął się także z obecności na uroczystościach z okazji Dnia Flagi RP i Polonii, Święta Narodowego Trzeciego Maja, a także obchodach Dnia Strażaka. Czyżby narodowe święta, na które Polacy przyjeżdżają tłumnie z całej Polski, były dla Donalda Tuska aż takim obciążeniem? Faktem jest, że spoczywających na nim obowiązków nie spełnił.
„Zaburzony” Kierwiński
Wywiązał się za to minister Kierwiński, który na Pl. Piłsudskiego próbował podziękować i złożyć życzenia strażakom w dniu ich święta. Od dwóch dni opinia publiczna żyje tym wydarzeniem, bo dawno nie widziano żadnego przemawiającego ministra w tak złym stanie. Wszelkie późniejsze wyjaśnienia, rzekome badania alkomatowe, żałosne tłumaczenia o złym nagłośnieniu, a nawet groźby wobec osób, które uznały stan Kierwińskiego za nietrzeźwy, jedynie go pogrążają. Zapowiedziana przez Tuska na 10. maja rekonstrukcja rządu, powinna dotknąć go w pierwszej kolejności. Cała ta historia nie jest niestety ani trochę zabawna. Po pierwsze, jeśli minister spraw wewnętrznych wychodzi na mównicę w takim stanie, to znaczy, że nie ma w jego bezpośrednim otoczeniu, odpowiedzialnym za wizerunek resortu, nikogo kto zadbałby o to, by nie narazić powagi państwa na śmieszność. Po drugie, jeśli w sytuacji trwałego zagrożenia, wojny hybrydowej i wojny militarnej za naszą granicą, minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo spraw wewnętrznych państwa, prezentuje się na oficjalnej uroczystości w takiej formie, to stanowi to jasny sygnał o słabych punktach państwa. Wróg doskonale wie, jak je wykorzystać. Ma w tym wyjątkową wprawę.
Infantylny Hołownia
Marszałek Sejmu wprawdzie stawił się na wszystkich uroczystościach państwowych, ale jego orędzie z okazji Dnia Flagi RP, wskazuje na pogłębiający się proces infantylizowania tego urzędu. Powtarzany przez niego przy każdej okazji frazes: „Mamy flagę, mamy siebie, mamy wszystko”, padł i w tym wystąpieniu. Za każdym razem wypowiadany jest z tym samym samozachwytem. Trudno nawet komentować sensowność tej „światłej” myśli, bo jest po prostu naiwna i nieprawdziwa. Szymonowi Hołowni najwyraźniej wystarcza pseudointelektualna powierzchowność i sprowadzanie swojej aktywności do nieustającego eventu, jak wspinanie się na dach parlamentu, bieganie po zakamarkach sejmu czy tour po szkołach. Smutne. I nie stanowi pocieszenia to, że jest marszałkiem jedynie rotacyjnym. W kolejnych wyborach będzie walczyć o prezydenturę, a Polsce, w tak dramatycznym momencie, nie wróży niczego dobrego.
Prezydent – jedyny gwarant powagi państwa
Światowe napięcia narastają, a zagrożenie jest dla Polski coraz bardziej realne. Podkreślił to w swoim wystąpieniu na Placu Zamkowym prezydent Andrzej Duda, przypominając że „odrodził się potwór – jeden z najniebezpieczniejszych, jakie dla nas istnieją: rosyjski imperializm. Żarłoczny potwór. Smok, który niejednokrotnie w historii nas pożerał”. Od początku swojej pierwszej kadencji prezydent podejmuje szereg działań, by wzmocnić bezpieczeństwo Polski. 2 maja złożył w Sejmie projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. W swoim przemówieniu prezydent wskazał konkretne zadania oraz jasny kierunek, w którym trzeba iść, by nie przegrać wolności, tak jak miało to miejsce dwa wieki temu. By nie wytrącić się z impetu rozwojowego, by nie ugiąć się pod presją obcych interesów, by nie stracić suwerenności i nie stać się bezbronnym wobec nadciągającego zagrożenia.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Duda: Nie słuchajcie tych, którzy wyśmiewają inwestycje. Chcemy lotniska, które będzie centrum światowego transportu
Padło w tym wystąpieniu prezydenta wiele ważnych słów, konkretnych wskazań i przestróg. W wielu momentach przerywane było oklaskami, zgodną wolą wolnych Polaków, którzy takiego właśnie kierunku oczekują od państwa. Którzy chcą Polski silnej, bezpiecznej, suwerennej, rozwojowej. Nie takiej, jaką chce ją uczynić obecny rząd, obecny na tych uroczystościach niestety szczątkowo. Czy koalicja 13 grudnia zechce to wszystko nareszcie usłyszeć? Przez blisko 4 miesiące rządów Donalda Tuska, nie zaistniała ani jedna konstruktywna decyzja. Panuje wielkoformatowa dekonstrukcja. Gdyby wróg miał podbić kraj drogą pokojową, podejmowałby dokładnie takie decyzje – systematycznego demontażu państwa: od mediów po edukację. Obecny rząd pieczołowicie wspiera także wszelkie separatyzmy, promując ostatnio odrębność śląską. Jak więc nie uważać koalicji Donalda Tuska za „partię zewnętrzną”? Dopóki prezydentem jest Andrzej Duda, na wszelkie sposoby próbuje zatrzymać niszczycielskie zmiany. Niestety ta władza nie liczy się nawet z konstytucyjnymi prerogatywami prezydenckimi. Prezydent jest jednak nadal gwarantem bezpieczeństwa. I patrząc na ostatnie popisy rządu Donalda Tuska, jest również jedyną instancją utrzymującą powagę państwa. Stąd te nasilające się na niego ataki, które bez wątpienia będą narastać. Sapienti sat…
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690783-wnioski-z-popisow-rzadutylko-prezydent-gwarantuje-powage-rp