„Tutaj nie ma takiej opcji, żeby było coś związanego z pogłosem” – stwierdził dźwiękowiec Szymon Gburek w rozmowie z „Faktem”, odnosząc się do tłumaczeń szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. „Obstawiam, że to jest zwyczajna trema, stres go zjadł i zaczął się problem z dykcją” – dodał.
Kierwiński zabrał głos podczas Centralnych Obchodów Dnia Strażaka. Wystąpienie szefa resortu spraw wewnętrznych i administracji wywołało wiele pytań i komentarzy.
„Chyba coś zdarzyło się z mikrofonem” – twierdził Kierwiński. „Był straszny pogłos z głośnika, który był nieopodal i bardzo źle słyszałem” – mówił w innym miejscu. „To, co wydarzyło się na uroczystościach, spowodowane było kwestiami technicznymi i pogłosem” – tłumaczył też szef MSWiA na platformie X.
„Fakt” postanowił zapytać zawodowego dźwiękowca – Szymona Gburka, znanego w sieci jako „Dźwiękowiec na Plan” – co sądzi o owych „kwestiach technicznych”.
Tak nie brzmi pogłos i delay. Ujęcie, nagranie telewizyjne jest tutaj z długiej lufy, ciężko porównać ruch ust z dźwiękiem
— stwierdził Gburek.
Zwrócił też uwagę, że minister „mówił do mikrofonu kierunkowego”.
Tutaj nie ma takiej opcji, żeby było coś związanego z pogłosem
— wyjaśnił.
Dźwiękowiec odniósł się również do możliwości umyślnego zakłócenia wystąpienia Kierwińskiego.
Są różne wtyczki umożliwiające manipulację głosem, ale końcowy efekt byłby inny
— powiedział.
Obstawiam, że to jest zwyczajna trema, stres go zjadł i zaczął się problem z dykcją
— skomentował całe zdarzenie Gburek w rozmowie z „Faktem”.
Fakt/wPolityce.pl/kot
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690744-kierwinskiemu-zaszkodzil-poglos-dzwiekowiec-powatpiewa