Sędzia Sądu Najwyższego Michał Laskowski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” próbował się tłumaczyć, że podpisując zgodę na kontrolę operacyjną z użyciem Pegasusa tak naprawdę nie wiedział, czym jest Pegasus. Jego narracją wywołała falę krytyki w sieci.
Na pewno podejmując decyzje w 2019 r., nie wiedziałem jeszcze, czym jest Pegasus. Zgód udzielałem w dobrej wierze, w odniesieniu do osób, co do których podejrzewano szpiegostwo. Szczegółów nie mogę podać, bo postępowania toczyły się niejawnie, rozstrzygnięcia także są niejawne. Nie myślałem jednak, że system typu Pegasus może być wykorzystany do podsłuchiwania opozycji, dziennikarzy, czy nawet polityków partii rządzącej
— tłumaczył się w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” sędzia Michał Laskowski.
Burza w sieci po słowach Laskowskiego
Narracja Michała Laskowskiego ws. Pegasusa wywołała falę krytyki w sieci.
Żenujące tłumaczenie sędziego Laskowskiego z SN. Wskazuje, że nie wiedział że chodzi o coś co media nazwały Pegasusem. Nazwa oprogramowania czy metody nie ma znaczenia (zresztą z ujawnionych informacji wynika, że oficjalne nazewnictwo było inne niż medialne). Liczy się jakie dane i skąd zostaną pobrane. Sędzia Laskowski zgodził się na takie działania uznając je za w pełni LEGALNE. Nie ma znaczenia nazwa programu, bo może być to Pegasus, Hermes czy inny bazyliszek. Liczy się to co poprzez to oprogramowanie uda się pozyskać. A na pozyskanie danych sędzia Laskowski wyrażał zgodę. Teraz udaje, że nie wiedział o co chodzi. Doskonale wiedział, co wynika z ujawnionego uzasadnienia. Dzisiaj zmienia zdanie, bo takie jest oczekiwanie jego politycznych przyjaciół. Szkoda, że brak mu odwagi do stawania w prawdzie przed opinią publiczną.
Fajny wywiad z sędzią SN Laskowskim w Wyborczej. Biedak jako jedyny nie wiedział, że jest system Pegasus, nie wiedział jak działa, nie widział, że może dopytać, a poza tym nie pamięta. Pamięta i wiedział. Smutne, że mamy takich sędziów.
Mam dużo szacunku do SSN Laskowskiego, ale to, co mówi w rozmowie z @EwaIvanova, to jakiś dramat. SSN Laskowski mówi, że w 2019 r. - gdy wydawał zgody na kontrolę operacyjną - nie wiedział o istnieniu Pegasusa. Dowiedział się ok. 2022 r. To ciekawe, bo pierwsze informacje o systemie do inwigilacji (sama nazwa Pegasus pojawiła się później) były w mediach w 2018 r. A w 2019 r. wszyscy już w najlepsze wiedzieli, co kupił rząd PiS-u. Wszyscy poza sędzią Michałem Laskowskim. Dalej red. Ivanova pyta: „Kontrowersje budzi m.in. to, że Pegasus pozwala na ściągnięcie danych sprzed daty wyrażenia zgody na kontrolę operacyjną. Jakie było stanowisko SN w tej sprawie?”. Na co SSN Laskowski odpowiada, że „nie pamięta, czy wynikało to z jego orzeczenia, czy innego orzeczenia SN, ale ukształtowała się linia orzecznicza pozwalająca służbom wykorzystać całość materiału dostępnego na danym nośniku czy telefonie”. No nie wiedział, nie pamięta. Ale ufał. SSN Laskowski stwierdza bowiem, że nie dopytywał służb o możliwości systemu stosowanego do kontroli, bo sędziowie SN nie widzieli takiej potrzeby. I - uwaga, uwaga - teraz pan sędzia wie, że jest taka możliwość. Czyli gdy wydawał zgody, nie wiedział, że może wnioskodawcę ze służb specjalnych o cokolwiek zapytać, zanim klepnie (bo ciężko to inaczej nazwać) zgodę. W skrócie: sędzia Sądu Najwyższego wydający zgody na kontrolę operacyjną wiedział mniej niż przeciętny Polak czytający gazety/portale internetowe, nie pamięta, jakie decyzje podejmował, a nade wszystko działał w zaufaniu do służb, nawet nie myśląc o tym, by o cokolwiek je dopytywać, nim te wejdą z buciorami w życie obywateli. Smutne to bardzo.
Pegasusowe łamańce. Robi się niebezpiecznie! Jedni sędziowie nie wiedzą co czytali, a drudzy wchodzą w narrację polityczną, mówiąc, że coś służyło byłej władzy w walce politycznej. Specjalnej różnicy między nimi nie ma! Właściwie, ta narracja jest utrzymywana przez nich od dłuższego czasu. Problem się tylko zasadza na jednym, że sędziowie Ci stosują ustawę i orzekają zgodnie z jej treścią, a potem, gdy ich orzeczenie jest sprzeczne z aktualną narracją polityczną, dokonują wolty, aby w oczach tych, których być może zawiedli, nie stracić albo nie odejść od swojej dotychczasowej linii poglądowej, niezależnie od faktów i stanu prawnego. Tak! Robi się w tym momencie niebezpiecznie - bo co to ma wspólnego z odpowiedzialnością za orzeczenie i pełną niezawisłością sędziowską, niezależnie od przekonań i poglądów? Wystarczy się jakoś niepoważnie wytłumaczyć i może znów zaproszą i wyściskają…
tkwl/X/wyborcza.pl
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690403-zenujace-tlumaczenia-laskowskiego-wspegasusa-burza-w-sieci