Donald Tusk oraz jego świta spod znaku Bodnara i Siemoniaka wiele mówią o transparentności, legalności i praworządności nadzorowanych przez nową ekipę służb. Tyle w teorii, bo praktyki, które planuje się wprowadzić w Polsce, dalece odbiegają od tego obrazu. Portal wPolityce.pl dotarł do projektu „Kodeksu operacyjnego” dla służb specjalnych, z którego wynika, że inwigilacja społeczeństwa będzie o wiele większa i brutalniejsza niż dotychczas.
CZYTAJ TAKŻE: Subwersja doskonała, czyli kto i jak przygotowywał obecny zamach stanu w Polsce. „Zamordyści na usługach obcych interesów”
W projekcie kodeksu przeraża kilka nowych zapisów. Jeden jest szczególnie groźny. To tzw. „niejawne przeszukanie”, czyli de facto, kipisz w domu lub miejscu przebywania osoby znajdującej się w zainteresowaniu służb. Co ciekawe, nowy rodzaj przeszukania łamie zasady konstytucyjne i pozwala na fizyczną ingerencję takiej osoby. To nie działania „na odległość”, czyli podsłuchy i inne, pewnie uznane działania operacyjne. Co jeszcze zakłada „tajne przeszukanie”? Funkcjonariusze mogliby tymczasowo przejmować dokumenty, zdjęcia i inne materiały celem „poddania badaniom”. W trakcie „tajnego przeszukania” można też wykonywać kopie zawartości telefonu i innych urządzeń takich jak laptopy, komputery oraz nośniki danych.
To jednak nie koniec. Projekt zakłada, że działania inwigilacyjne służb zostaną zrównane z tymi, które ściśle odkreśla Kodeks postępowania karnego! Świadczą o tym zapisy art. 5 projektu.
Pracę operacja można prowadzić przed wszczęciem postępowania przygotowawczego, w czasie jego trwania i po jego zakończeniu
— czytamy w art. 5 § 1.
Nie ma wątpliwości, że taki zapis stoi w jawnej sprzeczności z konstytucją oraz kpk. De facto zamyka to kontrolę procesową tajnych działań służb i prawo podejrzanego do uczestnictwa w postępowaniu. Z jednej strony podejrzany będzie mógł mieć wgląd w akta sprawy (objęte kodeksem postępowania karnego), ale nie będzie miał pojęcia o jednoczesnych działaniach służb w ramach ich postępowania.
Kodeks operacyjny zakłada też bezkarność funkcjonariuszy w ramach wykonywanych przez nich działań. To ciekawe w kontekście skazania funkcjonariuszy CBA w tzw. aferze gruntowej.
Nie popełnia przestępstwa funkcjonariusz, żołnierz i pracownik prowadzący lub uczestniczący w planowanych i zatwierdzonych przez przełożonego czynnościach operacyjnych, który działając z należytą starannością, nie mogąc przewidzieć konsekwencji prowadzonych działań, dopuszcza się czynu zabronionego - pod warunkiem złożenia w tym przedmiocie wiarygodnych i wyczerpujących wyjaśnień
— czytamy a art. 63 §2 Kodeksu operacyjnego.
Warto w tym miejscu dodać, że bezkarna pozostaje też osoba współdziałająca z funkcjonariuszem, „gdy swoim działaniem zapobiega innemu, poważniejszemu przestępstwu”.
Pegasus wiecznie żywy
A jak będzie z systemami takimi jak Pegasus? Oczywiście nadal będą używane. W art. 10 czytamy o „środkach pracy operacyjnej”. Te techniczne, to „systemy teleinformatyczne” oraz „oprogramowanie komputerowe”. Z kolei „metody” operacyjne zakładają „rozpoznanie radioelektroniczne i cybernetyczne”. Sama „kontrola operacyjna” ma polegać na m.in. na „uzyskiwaniu i utrwalaniu treści korespondencji, w tym korespondencji prowadzonej za pomocą środków komunikacji elektronicznej”.
Art. 26 kodeksu mówi też o niejawnym uzyskaniu dostępu do telekomunikacyjnych urządzeń końcowych oraz systemów informatycznych i teleinformatycznych, w celu uzyskania i utrwalenia zawartych w nich danych. To oczywiste nawiązanie do systemu takiego jak „Pegasus”.
Warto przypomnieć, że operatorzy telekomunikacyjni mają obowiązek przekazywaniu danych płacowym organom. To nie zmieniło się w kontekście poprzednich zapisów.
Koniec „tajemnicy zawodowej” i działania sądów
Kolejne zapisy Kodeksu budzą kolejne wątpliwości i także naruszają zapisy ustawy zasadniczej i naruszają gwarancje praw obywatelskich. Chodzi bowiem o wykorzystanie w postępowaniu karnym materiałów zawierających informację stanowiącą tajemnice związane z wykonywaniem zawodu. To jednak nie koniec. Wiadomo, że szef danej służby ma obowiązek poinformować osobę, wobec której była zarządzona kontrola operacyjna lub „niejawną ingerencję, o fakcie ich zastosowania nie później niż w terminie 12 miesięcy po ich zakończeniu”. I tu zaczyna się ciekawa sytuacja, gdyż osobie inwigilowanej przysługuje skarga. Co z tego skoro, jak czytamy w projekcie, składa się ją do tego samego sądu, który zarządził tę kontrolę.
Nowe zapisy są kpiną z praworządności i rzekomych planów na większą transparentność działań służb specjalnych, a taką zapowiadała obecna władza. Ta sama, która kilkakrotnie pogwałciła zasady praworządności.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690355-ujawniamy-szokujace-plany-tuska-zwiazane-ze-sluzbami