Od 1 lipca mają wzrosnąć ceny energii, co odbije się na kieszeniach Polaków. Jak twierdzą liczni komentatorzy termin podwyżej nie jest wybrany przypadkowo - w pierwszej połowie czerwca odbywają się wybory do europarlamentu, więc obciążenie dla Polaków, które nastąpi później, nie zaszkodzi wynikowi wyborczemu koalicji rządzącej. Anna Maria Żukowska zresztą sama przyznała w jednym z programów, że „Polacy się nie zorientują się” jak bardzo wzrosły ceny, bo latem zużycie energii i tak jest mniejsze.
W studio telewizji wPolsce poseł Zjednoczonej Prawicy tłumaczył skąd biorą się podwyżki i jak można im zapobiec. Janusz Kowalski wspomniał też, że sam gaz podrożeje o 45%:
Do 30 czerwca mrożona jest cena gazu ziemnego na poziomie 200 złotych za jedną megawatogodzinę. Jest to rozwiązane przygotowane jeszcze przez rząd PiS. (…) Rząd Donalda Tuska pomimo apeli PiS w grudniu 2023 przedłużył tę ochronę, wprowadzoną przez PiS tylko do 30 czerwca. (…) Jeżeli nie zostanie przyjęta ustawa żeby na cały rok 2024 była wprowadzona ochrona, która się sprawdziła, to zostanie wprowadzona taryfa (…) 290 złotych za megawatogodzinę.
Kowalski winą za ogromne koszta produkcji energii obarcza europejski system handlu emisjami.
?W 2022 roku Polska straciła na unijnym systemi handlu emisjami netto jako cała Polska gospodarka 30 miliardów złotych. Powtarzam: Trzydzieści miliardów złotych.
Jednak to w czasach rządów PiS wprowadzono w Unii Europejskiej ten system - stwierdził prowadzący Jakub Maciejewski. Kowalski jednak stanowczo odpowiadał, że odpowiedzialny za to jest Donald Tusk i Manfred Weber:
Ale to jest właśnie element polityki Europejskiej Partii Ludowej, Donalda Tuska i Manfreda Webera nakładania opodatkowania na polską energię, walki z polskim węglem po to, żeby z Polski wytransferowywać pieniądze, które idą na transforamcję energetyczną innych krajów. Trzeba to widzom wytłumaczyć: nagle w ciągu ostatnich dwóch lat przez politykę unijną, przez Fit For 55, przedz „Grean Deal” pojawił się koszt, którego nigdy nie było w polskiej gospodarce.
Polityk Suwerennej Polski wyliczał także jak wielkie to są koszta dla polskiej gospodarki oraz jak działe mechanizm ETS na polskie przedsiębiorstwa.
Polska składka czlonkowska do UE to jest około 33-34 miliardów złotych i nagle pojawił się drugi koszt, 30 miliardów złotych straty na systemie unijnym handlu emisjami. Jak liczona jest ta strata? Bardzo prosto. Kilkaset z polskich przedsiębiorstw jest zobowiązanych do kupowania uprawnień CO2 na giełdzie w Berlinie czy w Londynie, a więc np. takie PGE w zeszłym roku wydało ponad 20 miliardów złotych na zakup bezsensownych unijnych uprawnień i te pieniądze są kosztem dla spółki, a więc przerzucane są w taryfie na miliony polskich rodzin, czyli te 20 miliardów z PGE zostało przetransferowane na giełdę w Lipsku.
Te kwoty brzmią abstrakcyjnie, ale od 1 lipca Polacy poczują już w swoich portfelach nie abstrakcyjne ale bardzo konkretny ubytek pieniędzy - zwłaszcza że energia podrożeje także w gospodarce, a producenci pewnie odbiją to sobie na klientach.
ZOBACZ WIĘCEJ:
Au
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/690303-w-lipcu-podwyzki-cenwystarczy-jedna-ustawa-by-je-zatrzymac