W drugiej turze wyborów na prezydenta Jastrzębia-Zdroju wygrał Michał Urgoł polityk Prawa i Sprawiedliwości. Uzyskał on prawie 55 proc. głosów mieszkańców miasta. Wygrał on z dotychczasową prezydent Anną Hetman, kiedyś związaną z PO, a w tegorocznych wyborach startującą z własnego komitetu. „Moi konkurenci próbowali zredukować te wybory do walki czysto politycznej, szermowali hasłem by „nie oddać miasta w ręce PiS”, ale nie dałem się w to wciągnąć” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Michał Urgoł.
wPolityce.pl: Jaki jest sekret Pana wygranej?
Michał Urgoł: Zrobiliśmy bardzo dobrą kampanię opartą o rozmowy z mieszkańcami. To dziesiątki spotkań z wyborcami, przyniosły jak widać skutek. Pokazała to już wygrana w pierwszej turze, która pozwoliła mi nabrać wiatru w żagle. Niestety moi konkurenci próbowali zredukować te wybory do walki czysto politycznej, szermowali hasłem by „nie oddać miasta w ręce PiS”. Nie dałem się jednak wciągnąć w tę retorykę. Od samego początku mówiłem, że nie będę na tym poziomie rozmawiał, choć bardzo mocno starano się, aby właśnie ta retoryka zdominowała wybory. Uważam, że na szczeblu samorządowym, tak rozmawiać nie można i ludzie to moje podejście docenili.
Czyli zarówno pan jak i wyborcy nie daliście się wciągnąć do czysto politycznej przepychanki.
Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju to są bardzo mądrzy ludzie, którzy są zmęczeni tak prowadzoną polityką. Taka polityczna bitka na szczeblu centralnym nie daje przestrzeni do merytorycznych rozmów, które miałyby rozwiązywać problemy zwykłych obywateli. Tym bardziej na szczeblu samorządowym jest ona nie do przyjęcia, nikt nie chciał tego w kampanii oglądać. Tu należy szukać właściwej oceny wyników samorządowych.
Co na pierwszy ogień? Jakie decyzje podejmie pan w pierwszej kolejności?
W pierwszej kolejności trzeba zrewidować plany dotyczące terenów inwestycyjnych, np. uzbroić to co nieuzbrojone i zacząć rozmawiać z inwestorami. Tu leżą potrzebne miastu pieniądze. Chodzi o to, aby mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju nie wyjeżdżali za pracą do sąsiednich miast. Kolejna ważna sprawa to przywrócenie połączenia kolejowego z Katowicami, stolicą Śląska. Pewne rzeczy już się toczą, ale tej pracy będzie potrzeba o wiele więcej.
Jak długi mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju nie mają połączenia kolejowego z Katowicami?
Tego połączenia nie ma od lat dziewięćdziesiątych nie. Jesteśmy miastem wykluczonym, a do Katowic wozi ludzi prywatny przewoźnik, który jedzie prawie półtorej godziny i sporo kosztuje. Przywrócenie połączenia kolejowego pomogłoby nam zatrzymać mieszkańców miasta na miejscu. Jeśli ktoś znajduje pracę w Katowicach to szuka mieszkania tam bliżej ze względu na dojazd, który zajmuje szmat czasu. Pociąg będzie jechał w mniej niż godzinę i wtedy na pewno przyczyni się do zatrzymania odpływu mieszkańców z miasta.
Czy Jastrzębie-Zdrój było umieszczone na szlaku komunikacyjnym Centralnego Portu Komunikacyjnego?
Oczywiście. W ramach CPK miału powstać skomunikowane dwie nitki kolei. Jedna prowadziła z Czech, a Jastrzębie-Zdrój było pierwszym przystankiem po polskiej stronie na tej trasie, takie centrum przesiadkowe. To byłaby piękna sprawa, bo do Warszawy tylko 2 godziny. Także szybkie połączenie do innych miast, nawet do Pragi czy Wiednia. Mam nadzieję, że ten projekt powstanie, bo wiele tu się o nim mówiło. Mieszkańcy się tym cieszyli, było mnóstwo dyskusji, planów, map. Ale teraz nie wiem co się z tak dla nas ważnym projektem CPK stanie.
Będzie remanent w ratuszu po Annie Hetman?
Trzeba do sprawy podejść na spokojnie i zastanowić się co było nie tak. Mieszkańcy bardzo narzekali pakowanie pieniędzy w inwestycje, które nie do końca są akceptowane, oczekiwali innych decyzji finansowych. Na razie jednak nie chce o tym wiele mówić. Trzeba się temu przyjrzeć. Chciałbym bardzo podziękować mieszkańcom, którzy poszli na wybory. Nie tylko tym, którzy na mnie zagłosowali. To ludzie decydują o przyszłości swojego miasta. Obiecuję, że nie zawiodę ich oczekiwań.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Robert Knap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/689375-urgol-mieszkancy-cieszyli-sie-z-cpk-a-co-bedzie-teraz