„Nie rekomendowałem przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych 10 maja. Ja w ogóle nie zajmowałem się datą” - powiedział prof. Łukasz Szumowski przed komisją śledczą.
Komisja śledcza NA ŻYWO:
Stan klęski żywiołowej?
Mnie pan dzisiaj nie przekonał, jeżeli chodzi o tę pana zdecydowaną reakcję. Nie wiem, co było do końca powodem, mogę się tylko domyślać. Nie ma znaczenia powód, ale zabrakło pana zdecydowanej reakcji
— stwierdził Joński.
Głos zabrał wiceprzewodniczący Karnowski.
Miał pan pomysł, żeby przesunąć te wybory o dwa lata, żeby przedłużyć kadencję pana Andrzeja Dudy, aby nie mógł już startować następnym razem, to był pana pomysł, popierany przez pana premiera Gowina przede wszystkim
— powiedział.
Moim zdaniem, i wielu innych samorządowców, konstytucja mówi, że w sytuacjach szczególnego zagrożenia może zostać wprowadzony stan nadzwyczajny. I myśmy mówili o stanie klęski żywiołowej
— dodał.
Z mojego punktu widzenia medycznego odpowiedni stan to było mniej więcej dwa lata. To była predykcja. Ale proszę sobie wyobrazić stan wyjątkowy czy stan klęski żywiołowej, który by rolował te wybory o dwa lata
— podkreślił świadek.
Moja rekomendacja była taka, żeby usiąść do stołu i zgodzić się, aby przełożyć te wybory
— dodał.
Wydaje mi się, że w zakresie zdrowia ustawa epidemiczna daje więcej szans niż stan klęski żywiołowej. Tak mi się wtedy wydawało, to była opinia laika prawnego. Natomiast na pewno to rolowanie wyborów, wyobrażam sobie, że byłoby to nie tylko podejrzane i wątpliwe, ale i demokratyczne, aby stanem wyjątkowym dwa lata odwlekać proces wyborczy
— powiedział prof. Łukasz Szumowski.
„Nie mieliśmy katastrofy zawalenia się systemu ochrony zdrowia”
Przewodniczący Joński pytał o dużą liczbę nadmiarowych zgonów w Polsce.
To jest temat, który nadal budzi kontrowersje, dyskusje w środowisku akademickim. Analizowane jest wiele rzeczy: systemy ochrony zdrowia, czynniki ryzyka populacji, stosowanie się do obostrzeń. Polska jest krajem wysokiego ryzyka zgonów sercowo-naczyniowych, więc jesteśmy w grupie narażonej dużo bardziej na powikłania tego typu chorób
— powiedział Szumowski.
Póki organizowaliśmy ten system, dopóki miałem istotny wpływ na to, jak to wygląda, ta liczba nadmiarowych zgonów była niższa niż średnia europejska. Pozwoliło to zadziałać na tyle, że nie mieliśmy katastrofy zawalenia się ochrony zdrowia
— dodał.
„Bójki handlarzy w Chinach”
Powiedział pan, że były bójki handlarzy w Chinach o te środki ochrony osobistej…
— zaczęła Anita Kucharska-Dziedzic.
Nie handlarze, powiedziałem o służbach, to były bardzo konkretne historie
— wskazał były szef MZ.
Były bójki w Chinach o te środki ochrony osobistej, żeby ich nie eksportować ewentualnie do innych krajów świata, tylko zapewnić Chińczykom…
— kombinowała dalej parlamentarzystka Lewicy.
Nie, inne kraje podkupywały nasze transporty po prostu
— odparł z kamienną twarzą prof. Szumowski.
„Pani poseł, no błagam”
Ale był pan minister zdrowia i miał problemy z zapewnieniem tych środków nawet szpitalom czy przychodniom, a myślano o tych innych miejscach, które chyba z punktu widzenia naszego interesu narodowego nie było ważne
— zwróciła uwagę poseł Lewicy.
Pani poseł, no błagam. Trudno mi się do tego odnieść. Nie potrafię pani nic na ten temat powiedzieć
— stwierdził Szumowski.
Kucharska-Dziedzic pyta o… wysyłanie maseczek do Watykanu
Czy w ówczesnym czasie wysyłanie maseczek czy środków ochrony osobistej do Watykanu było marnotrawstwem i działaniem na szkodę Polski i Polaków?
— zapytała poseł Kucharska-Dziedzic.
Co to ma do wyborów kopertowych, czy ktoś gdzieś wysłał jakieś maseczki? Nie ja za to odpowiadałem i nie mnie to oceniać, czy była jakaś umowa, czy nie…
— stwierdził Szumowski.
Ale był pan ministrem zdrowia
— zauważyła polityk Lewicy.
W tamtym okresie chyba już nie byłem ministrem zdrowia
— odpowiedział świadek.
„Pytanie jest trochę hipotetyczne”
O braki środków ochrony osobistej pytała poseł Anita Kucharska-Dziedzic. Czy była możliwość zapewnienia ich członkom komisji wyborczych?
Mieliśmy obowiązek przekazywać środki ochrony osobistej nie tylko medykom, lecz różnym grupom społecznym
— odpowiedział świadek.
Na początku pandemii nikt nie był w stanie dostarczyć takiej ilości, jaka byłaby oczekiwana. Stąd bójki dostawców w Chinach, gdzie kolejne służby je odkupowały. Czy można było zapewnić je komisjom wyborczym? Pytanie jest trochę hipotetyczne
— zauważył Szumowski.
„Może pan wyjść i w łazience, do lustra…”
Joński zapytał Czarnka:
Czy jest to dla pana zrozumiałe?
Oczywiście, że jest to zrozumiałe, bo jest tak proste…
— odparł poseł PiS. Przewodniczący wyłączył mu mikrofon.
Bardzo dziękuję. To rozumiem, że nie będzie pan już nawiązywał do posłów, którzy przed panem przemawiali. W innym przypadku zawsze może pan wyjść i w łazience do lustra, tam pan może z tym inteligentnym człowiekiem rozmawiać, a chodzi o to, aby pan tutaj zadawał świadkom pytania o konkrety
— skomentował.
„Pani poseł Filiks nie rozumie różnicy pomiędzy lasem a wyborami”
Pani poseł Filiks nie rozumie różnicy pomiędzy lasem a wyborami. Proszę powiedzieć, panie profesorze, że zadaję takie trywialne pytanie…
— zaczął Czarnek.
Panie przewodniczący, chciałabym jednak, żeby nie było tak, że członkowie komisji tak sobie bezkarnie obrażają innych członków komisji, zadając pytania
— skomentowała Filiks.
Proszę pana, aby w swoich wypowiedziach nie nawiązywał do wypowiedzi innych członków komisji, tylko pytał o fakty
— powiedział Joński.
Joński wyłącza Czarnkowi mikrofon
Stanowiska pana posła Jońskiego czy pani poseł Filiks, która przed chwilą tak gardłowała, jakby czytała akt oskarżenia przeciwko panu, były absolutnie przeciwne. Poseł Budka kilka dni po pańskiej propozycji zgłosił swoją: oznaczała ona przesunięcie wyborów o rok. Ona ma kapitalne znaczenie dla całości tego absurdalnego wywodu sprzed momentu
— podkreślił były szef MEiN.
Czy pamięta pan profesor, ile było zakażeń w maju 2020 r. na początku…
— zaczął Przemysław Czarnek, jednak przewodniczący komisji wyciszył politykowi mikrofon.
Ale panie pośle, to jeśli chce pan tak informować, to może niech poinformuje, kto przeniósł te wybory. Bo jak pan tak szafuje nazwiskami polityków opozycji, to niech pan może powie o spotkaniu pana Kaczyńskiego i Gowina? Kto się spotkał i kiedy przeniósł wybory?
— zapytał Joński.
Panie przewodniczący, ja nie panu zadaję pytania, a pan nie zadaje mi. Ja nie jestem świadkiem przed tą komisją, tylko członkiem komisji, który ma prawo zadawać pytania
— odparł Czarnek.
Czarnek: Przesunięcie wyborów wymagałoby zmiany konstytucji
Powiedział pan, panie profesorze, że 17 kwietnia rekomendował przesunięcie wyborów o 2 lata. Wymagałoby to zmiany konstytucji jednoznacznie
— stwierdził poseł PiS Przemysław Czarnek.
Jak dodał, wymagana jest również bezwzględna większość.
Wie pan, jakie było stanowisko klubu parlamentarnego pani Filiks i pana Jońskiego w tej sprawie?
— zapytał.
Nie pamiętam, natomiast na mój apel nikt nie zgłosił się, nie podjął tej debaty. Konsultowałem to, o co pani poseł i państwo wielokrotnie pytaliście. Z premierem rozmawiałem na temat tego rozwiązania ileś dni, zanim mu to przekazałem
— odpowiedział Szumowski.
Osoby z mojego kręgu politycznego nie wyrażały się o tym pomyśle, że jest zły czy nie do zrobienia. Natomiast przedstawiając go opinii publicznej, przedstawiałem również wszystkim parlamentarzystom. Nikt tego tematu nie podjął dalej
— wskazał były minister zdrowia.
Czy konstytucja przewidziała epidemię?
Poseł KO zaczęła kłócić się z byłym szefem MZ, a nawet innymi członkami komisji, czy „ktokolwiek w tym całym rządzie” zwrócił uwagę, że konstytucja przewidziała sytuację epidemii.
Przewiduje możliwość uchwalania ustaw. Jeżeli ustawa nie jest zaskarżona do TK i uznana za niezgodną z konstytucją…
— zaczął Łukasz Szumowski.
Trybunału już nie było, niestety, panie profesorze
— skomentowała Magdalena Filiks.
Jest domniemanie konstytucjonalności każdej ustawy. No, na Boga, kierowaliśmy się ustawami
— podkreślił.
Problem jest taki… To znaczy, myślę, że to nie jest problem. Że konstytucja przewidziała taką sytuację wyjątkową, nadzwyczajną, kiedy dzieje się coś tak dokładnie tak nadzwyczajniego, nieprzewidzianego
— odparła Filiks.
Nie przewidziała!
— skomentował poseł PiS Przemysław Czarnek.
Ale owszem, że przewidziała. Może pan tę konstytucję zacznie czytać w końcu, zamiast krzyczeć „konstytucja” tam w Sejmie
— odpowiedziała Filiks.
Decyzja premiera a rekomendacja ministra zdrowia
Pytany przez Filiks, dlaczego wydał rekomendację dopiero po decyzji premiera, zwrócił uwagę:
Z tego co mi się wydaje, ale być może się mylę, decyzja premiera była o analizie możliwości przeprowadzenia wyborów. Moja rekomendacja dotyczyła sposobu działania, który mógł być zrealizowany w dowolnym momencie czasu.
„Diabeł tkwi w szczegółach”
Wie pan, jednak trochę więcej idzie ludzi na wybory niż do lasu
— odpowiedziała poseł KO.
Pani poseł, ale na przykład znacznie więcej podróżuje do szkoły i z powrotem komunikacją miejską. To milionowe transporty dwukrotnie w ciągu dnia. Jeśli zaczniemy analizować mobilność, to mamy dużo aktywności, które są obarczone większą mobilnością niż rozłożone wybory na cały dzień. Przy odpowiedniej liczbie urn. Tak jak powiedziałem, diabeł tkwi w szczegółach
— zauważył Szumowski.
„Może pani zrozumiała mnie opacznie”
Rekomendacje nie są aktem prawnym. Pytała pani o rozporządzenia epidemiczne
— wskazał świadek.
Chyba nikt nie uwierzy, że premier nie pytał pana o rekomendacje dotyczące sytuacji epidemiologicznej. To by oznaczało, że jest szaleńcem. Wiele można o nim powiedzieć, ale tego bym nie powiedziała
— odpowiedziała poseł KO.
Jaki ma sens rekomendowanie czegoś komuś wówczas, gdy ktoś już podjął decyzję? Komu i do czego było to potrzebne, bo przecież nie premierowi?
— zapytała.
Ta decyzja była jedną z ważniejszych. Jak państwo mówicie, była to niezwykle istotna decyzja z punktu widzenia konstytucji, państwa prawa, ustroju RP
— mówił świadek.
Minister zdrowia w zakresie organizacji czy przeprowadzenia, decyzji, kiedy, jak i kto, jeśli chodzi o wybory, nigdy nie uczestniczył i mam nadzieję, nie będzie uczestniczył. Uczestniczy w obszarze delegowanym ustawowo, a więc rozporządzeń, które musi wydać, co też uczyniłem
— dodał Szumowski.
Może pani zrozumiała mnie opacznie. Nie powiedziałem, że nie uczestniczyłem w procesie rekomendacji i rozporządzeń, ale nie było to głównym elementem, który zaprzątał moją głowę
— podkreślił były minister zdrowia.
Filiks: Coś tu nie gra po prostu
Proszę się nie obrazić, bo nie do końca przyjmuję pańskie, proszę mi wybaczyć, pokrętne odpowiedzi
— powiedziała poseł Magdalena Filiks.
Ile razy, widząc tragedię tej sytuacji i tragizm taki, który decydował, że pan zamknął lasy jednak, i wiele innych rzeczy. Ile razy powiedział pan premierowi, że obecna sytuacja nie jest tylko ryzykiem, lecz absolutnie wyklucza możliwość przeprowadzenia wyborów?
— pytała.
Coś tu nie gra po prostu
— dodała.
Bezpośrednio tę delegację otrzymuję w ustawie epidemicznej. Moje rozporządzenie jako Ministra Zdrowia, wspólne z szefem MSWiA, wynika z regulacji ustawy epidemicznej. Bardzo dobrej ustawy i Bogu dzięki, że wcześniej była uchwalona
— odpowiedział Szumowski.
Wybory są jednak zupełnie innym obszarem prawnym
— dodał.
Ale zdrowie dalej to samo i przełożenie. Nie da się tego rozłożyć
— odpowiedziała Filiks.
Panie profesorze, nie pytam, czy pan brał udział w wyznaeczeniu dat. Pozostajemy tylko i wyłącznie w zakresie rekomendacji dotyczących zdrowia. W tym samym aspekcie angażował się pan jeśli chodzi o lasy, cmentarze, sklepy. Ale za każdym razem mówił pan, jeśli chodzi o wybory, że nie leżało to w pana zakresie
— mówiła.
Buda przeprasza Szumowskiego
Po ostatnim pytaniu poseł Buda powiedział:
Dziękuję Panu za Pańską pracę podczas pandemii COVID-19 i przepraszam za pana przewodniczącego.
„Trudno mi powiedzieć, co kto miał w głowie”
Buda pytał świadka, dlaczego jedna grupa polityczna torpedowała wybory w maju, ale była absolutnie za wyborami po miesiącu czy za półtora miesiąca. Skąd taka zmiana stanowiska?
Nie potrafię, niestety odpowiedzieć na to pytanie. Wiem tylko, co ja robiłem w danym momencie. Starałem się reagować zgodnie z obowiązującą ustawą, reagując na stan prawny z danego okresu. Trudno mi powiedzieć, co kto miał w głowie
— odpowiedział były minister.
„Inaczej się nie da”
Proszę o zadawania pytań świadkowi, bo zamiast pana poproszę panią poseł Filiks. Znowu pan prowokuje, po co pan to robi?
— denerwował się Joński.
Dziękuję, że oddał mi pan głos. Odebrał mi pan raz głos, a później skromnie oddał, bo wiedział, że inaczej się nie da
— odparł wiceprzewodniczący Waldemar Buda.
Joński oskarża Budę o „kłamstwa”
Poseł Buda zamiast zadawać pytania Świadkowi cytował słowa które nigdy nie padły. Szybka riposta przewodniczącego
— taki wpis pojawił się na profilu komisji śledczej na platformie X.
Dymisja bez związku z wyborami
Wiceprzewodniczący Bartosz Romowicz pytał, czy podzielał pogląd premiera przed II turą, że „pandemia jest w odwrocie” i koronawirusa nie trzeba się już bać
Nie podzielałem tego poglądu i powiedziałem o tym
— powiedział były szef MZ.
Pytany przez Romowicza, czy dymisja miała związek z wyborami korespondencyjnymi, Szumowski odparł:
Nie miała.
Wybory 10 maja
Pytany, czy Szumowski rekomendował przeprowadzenie wyborów 10 maja, odparł:
Nie rekomendowałem przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych 10 maja. Ja w ogóle nie zajmowałem się datą.
„Może rozczarowałem niektórych”
Przewodniczącemu zaczęły puszczać nerwy. Spytał świadka:
Dlaczego pan się wycofał? Czy te afery spowodowały, że zrobił pan krok do tyłu? Wicepremier Gowin się nie wycofał, powiedział, że wyborów nie powinno się zorganizować. Pan tego nie zrobił. Może pan powiedzieć do kamery, dlaczego tego nie zrobił?
Oczywiście, mogę odpowiedzieć panu na pytanie jako zadającemu. Kamera jest rejestrującą
— odpowiedział z ironią Szumowski.
Nie zająknął się pan do 17 kwietnia, co dalej z wyborami
— stwierdził Joński.
Nie zdecydował się pan ostro zareagować, a stanął pan przede wszystkim po stronie ludzi, życia. Nie konstytucji. Po prostu ludzi, życia i zdrowia. Dlaczego nie wydał pan rekomendacji już na początku kwietnia?
— dopytywał dalej.
Decyzje opierałem na moich przeświadczeniach dotyczących bezpieczeństwa. Po drugie różnimy się w ocenie języka czy używamy innego języka, to sformułowanie „Nie widzę w ciągu najbliższych dwóch lat możliwości przeprowadzenia wyborów na prezydenta RP” wypowiedziane przez urzędującego ministra byłoby bardzo mocnym stanowiskiem
— odpowiedział Szumowski.
Może rozczarowałem tych, którzy oczekiwali, żeby było mocniejsze. W moim przekonaniu ono było bardzo mocne
— dodał.
„Wystąpiłem bardzo stanowczo”
W moim pojęciu wystąpiłem bardzo stanowczo, mówiąc, że najlepiej, gdyby wybory były przełożone
— podkreślił.
Dariusz Joński zapytał o drugą część rekomendacji, gdzie ówczesny minister wskazywał na wybory korespondencyjne.
Druga część mówi, że jeżeli nie uda się uzyskać zgody politycznej i nie zostanie zaakceptowana propozycja zorganizowania wyborów w 2022 r., rekomendowaną formą ich przeprowadzenie jest forma korespondencyjna. Gdybyśmy mieli głosowanie elektroniczne, to rekomendowałbym tę formę, która jeszcze bardziej ogranicza kontakty międzyludzkie
— powiedział Łukasz Szumowski.
Jeśli niemożliwe jest zastosowanie najbezpieczniejszego rozwiązania, trzeba reagować zgodnie z obowiązującym prawem i wybrać maksymalizację ochrony zdrowia i życia
— dodał.
Rekomendacje Szumowskiego
Zmiany w prawie wyborczym są - jak wszyscy jesteśmy świadomi - niezwykle ważną rzeczą i podejmowane jako ustawy w Sejmie. Moje rekomendacje mogą dotyczyć tego, że z punktu widzenia zdrowotnego najlepiej, gdyby przedłużyć kadencję urzędującego prezydenta i nie organizować wyborów w zgodzie politycznej przez dwa lata
— wskazał Szumowski.
Jeśli to się nie zadzieje, to rozumiejąc konstytucyjne uwarunkowania, trzeba wybrać formę najbezpieczeniejszą z punktu widzenia zdrowia i życia
— dodał.
Najbezpieczniejsze byłoby przesunięcie wyborów o 2 lata. Każda inna forma działalności była obarczona ryzykiem. Ale jeśli to jest niemożliwe, to trzeba znaleźć maksymalne możliwe środki, aby maksymalnie to bezpieczeństwo podnieść
— powiedział świadek.
Presja opinii publicznej
Czy był przeciwny organizacji wyborów?
To nie jest dobre sformułowanie. Miałem poważne obawy o bezpieczeństwo zdrowotne przy organizacji wyborów angażujących duże grupy ludności gromadzące się w lokalach wyborczych, w jednym miejscu. Rodziło to moje obawy, bo trudno powiedzieć, abym miał kompetencje czy uprawnienia, by być „przeciw” albo „za”
— odpowiedział.
Przewodniczący komisji chciał wiedzieć, czy któryś z ważnych polityków PiS- np. prezes Jarosław Kaczyński, nakłaniał Szumowskiego do rekomendacji przeprowadzenia wyborów.
Największa presja w tej sprawie pochodziła od opinii publicznej. Ludzie chcieli usłyszeć, co ja mam w tej sprawie do powiedzenia. Natomiast nie przypominam sobie, żeby ktoś z grup politycznych próbował mnie przekonać do różnego rodzaju rozwiązań
— powiedział.
„Racja zdrowotna”
W mojej świadomości przeważała racja zdrowotna i racja ochrony zdrowia i życia. Moje stanowisko, nie wchodząc w zderzenie tych dwóch racji: konstytucyjnej oraz ochrony zdrowia i życia, moje stanowisko zawsze było takie samo
— wskazał Łukasz Szumowski po tym, jak Joński odczytał zeznania Gowina.
Miało swoje odzwierciedlenie w rekomendacjach przesłanych panu premierowi
— powiedział.
Spotkanie Morawiecki-Gowin-Szumowski
Świadka spytano o zeznania Jarosława Gowina. Czy był obecny na spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim i Gowinem, w tamtym czasie wicepremierem? Na to pytanie Szumowski odpowiedział twierdząco.
Czy był sceptyczny w kwestii organizacji wyborów 10 maja?
Nie mam przed oczami zeznań ministra Gowina, natomiast mój sceptycyzm dotyczył w ogóle problemu zdrowotnego podczas organizacji wyborów
— powiedział były szef MZ.
Pewne rzeczy mógłbym doprecyzować, a pewne pamiętam inaczej. W tamtym czasie dla mnie jako ministra zdrowia sprawa wyborów nie była tą najważniejszą. W większości zajmowaliśmy się predykcjami, przygotowaniem systemu ochrony zdrowia. To była nasza główna działalność. Wybory były pewnego rodzaju w świadomości powszechnej nieuniknionym zdarzeniem
— dodał.
Sytuacja epidemiologiczna wiosną 2020 r.
Świadek był pytany o to, jak sytuacja epidemiologiczna przedstawiała się w miesiącach: marzec-kwiecień- maj
Czy MZ, lekarze, rząd, wiedzieli, jak ten wirus będzie się rozprzestrzeniał?
— pytał Joński.
Mieliśmy wsparcie różnych grup analitycznych, tak wewnątrz MZ, jak i spoza ministerstwa. Zespoły epidemiologów, socjologów, statystyków, które budowały modele rozprzestrzeniania się epidemii
— odparł Szumowski.
Tego typu modele, siłą rzeczy, są zawsze ograniczone do stanu naszej wiedzy o danym wirusie.
Czy była to sytuacja wyjątkowa?
Na pewno była wyjątkowa, ale pytanie jeszcze, o który przedział czasowy pytamy.
Przełom marca i kwietnia to był czas, gdy spora część wiedzy dotarła do nas z misji wojskowej w Lombardii. Raport żołnierzy medyków, którzy tam pojechali, był dla nas niezwykle cenny
– wskazał.
W tamtym okresie, jak wyjaśniał. Odbywały się liczne konsultacje ministrów zdrowia z krajów UE i nie tylko.
Tak, była to sytuacja szczególna. Staraliśmy się w dostępny możliwy sposób reagować
– dodał prof. Szumowski.
Rezygnacja z urzędu ministra
Inicjatywa wyszła ze strony ministra Gowina wtedy, natomiast decyzja późniejszego premiera Mateusza Morawieckiego była dla mnie ważna, jako decyzja osoby, która, mówiąc kolokwialnie, „siedzi” dłużej w polityce i osoby, której ufam
— wskazał, pytany o to, czy ze względu na znajomość z Morawieckim otrzymał stanowisko ministra zdrowia.
Dariusz Joński chciał wiedzieć, dlaczego Łukasz Szumowski zrezygnował z urzędu.
Idąc do świata polityki, miałem pewne pojęcie o mojej roli jako pewnych zadaniach, które chciałbym wypełnić. (…) W MZ była to sytuacja wielu niepokojów związanych z oczekiwaniami dotyczących m.in. poziomu wynagrodzeń, warunków pracy
— powiedział świadek.
Nigdy nie byłem członkiem żadnej partii politycznej czy stowarzyszenia o charakterze politycznym, choć oczywiście utożsamiałem się z pewnym kierunkiem polityki uprawianej w państwie. Była ona mi bliższa, stąd mój akces do tego rządu
— dodał.
Dopytywany o bezpośrednią przyczynę odejścia, odparł:
W związku z pewną zadaniowością i tym, że najpierw byłem w Ministerstwie Nauki, a następnie Ministerstwie Zdrowia, miałem umowę z premierem, że będę w resorcie do końca roku, ale potem wybuchł COVID i siłą rzeczy nie mogłem na przełomie roku odejść. Było to możliwe dopiero w momencie, gdy napór zarówno wirusa, ale raczej nasz organizacyjny, umożliwił mi to odejście.
Prof. Szumowski zaznaczył, że negocjował z premierem tę sprawę już od miesięcy.
Początki pracy w rządzie
Przewodniczący komisji śledczej Dariusz Joński przypomniał, czym zajmował się w rządzie Mateusza Morawieckiego Łukasz Szumowski. Pytanie dotyczyło okoliczności, w jakich znalazł się w rządzie.
Dotarły do mnie informacje, że pan premier Gowin potrzebuje osoby z doświadczeniem biomedycznym, najlepiej lekarza, profesora, który byłby w stanie wspomóc Ministerstwo Nauki. Zgłosiłem się, otrzymałem zaproszenie na spotkanie, a następnie propozycję powołania na podsekretarza stanu do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
– powiedział świadek.
Na pytanie, czy w momencie, gdy otrzymał od Gowina propozycję, znał premiera Mateusza Morawieckiego, odpowiedział twierdząco.
W niektórych gremiach towarzyskich spotykaliśmy się czasami. Wówczas nie była to znajomość bardzo bliska, ale znałem pana premiera Morawieckiego
— dodał Szumowski.
Komisja odebrała przyrzeczenie od Szumowskiego
Były szef resortu zdrowia złożył przyrzeczenie przed sejmową komisją śledczą. Nie zgłosił żadnych wniosków. Rozpoczyna się więc sesja pytań.
Świadek ustanowił pełnomocników
Szumowski ustanowił pełnomocnika - adw. Mikołaja Pietrzaka. Prawnik zwrócił uwagę, że na sali jest także adw. Katarzyna Dąbrowska. Jej pełnomocnictwo także zostało przekazane.
jj/sejm.gov.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/688757-relacja-koniec-przesluchania-bylego-ministra-zdrowia