Na stronie internetowej, która chwali się istnieniem w rosyjskich mediach społecznościowych, pojawił się mail jakoby przechwycony ze skrzynki elektronicznej Barbary Nowak - byłej małopolskiej kurator oświaty, a obecnie krakowskiej kandydatki Prawa i Sprawiedliwości do sejmiku małopolskiego z pozycji trzeciej. Domniemany list zawiera kilka politycznych refleksji i kilka wyznań osobistych, których upublicznienie dla każdego człowieka, a zwłaszcza dla kobiety, musi być bolesne.

Wobec tej prowokacji milczą feministki, choć to kobieta jest celem anonimowego ataku. Wobec tej prowokacji milczą liberalni tropiciele rosyjskich wpływów, choć treści z tej strony pojawiały się najpierw w rosyjskiej infosferze a jedynym celem ataków tejże strony są osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. Widać z tego że feministki troszczą się kobiety, ale nie o te konserwatywne, a rzekomi demaskatorzy rosyjskich wpływów putinowskim trollom mogą przyklasnąć jeśli te uderzają w środowisko Jarosława Kaczyńskiego.

I tak oto brak użycia feminatywu jest już grzechem mizoginii (lewicowe feministki) a zaparkowanie obok człowieka, który kupił bułkę wyprodukowaną z pszenicy zasianej w Rosji jest już zapisaniem się na listę agentów (wg Piątka i Rzeczkowskiego) ale rosyjskie tropy tej strony z prawdziwymi i fałszywymi wyciekami ze skrzynek pocztowych polityków prawicy już nasz szacowny mainstream nie ruszają. Wyjątkiem jest w tym wypadku redaktor Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”, która w serwisie społecznościowym potępiła kolportowanie tego listu - szacunek i za to.

Tymczasem materiał na Barbarę Nowak został opublikowany ledwie pięć dni przed wyborami samorządowymi, w których była kurator startuje. Atak ma ją złamać, wycofać jej aktywność na ostatniej prostej z kampanii, zgasić jej energię do działania w tak ważnych dniach, które decydują o wyborczym wyniku. Ale Kurator Nowak (w Krakowie tytuły stosujemy dożywotnio) ten atak wytrzyma - przez cały czas pracy na swoim stanowisku wytrzymywała niesłychane szykany, a przecież ona sama zabiega o sprawy większe, za które nieraz trzeba zapłacić osobistym poświęceniem.