„Nie rozumiem skąd taka miękka postawa ministra Sikorskiego, jego współpracowników oraz rzecznika resortu. Trudno jest mi to zrozumieć w sytuacji kiedy ginie polski obywatel” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Przydacz. Jak podkreśla były wiceminister spraw zagranicznych, wezwanie do MSZ ambasadora Izraela, czego Sikorski nie zrobił, na pewno zapobiegłoby napisaniu przez niego tych bulwersujących słów w mediach społecznościowych.
Izraelskie wojsko przeprowadziło atak na konwój humanitarny organizacji World Central Kitchen w Strefie Gazy. Zginęło siedmioro członków jej zespołu, m.in. jeden Polak.
Zaraz po pojawieniu się informacji o tej tragedii apelowałem do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby wezwało ambasadora Izraela oczekując wyjaśnień i przedstawienia stanowiska, żebyśmy mieli jasność co do tego, kto odpowiada za śmierć Polaka i innych wolontariuszy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Przydacz.
Min. Sikorski nie zdecydował się na wezwanie ambasadora Izraela, co w moim przekonaniu spowodowało taką reakcję. Okazany brak konsekwencji po stronie polskiej dyplomacji powoduje arogancję przedstawiciela państwa Izrael i słuszne oburzenie wielu Polaków na taką postawę. To wynika z wynika z błędów polskiej dyplomacji
— ocenia były wiceminister spraw zagranicznych.
Brak konsekwencji polskiego MSZ
Prezydent Izraela Icchak Herzog zapewnił dziś, że zostanie przeprowadzone „dokładne śledztwo” i wyraził „głęboki smutek i szczere przeprosiny” w związku z tragiczną śmiercią wolontariuszy.
W ślad za takimi twierdzeniami rządu izraelskiego powinny iść oczekiwania polskiego rządu, co do przeprowadzenia odpowiedniego postępowania i ukarania winnych, ale i zadość uczynienia rodzinie ofiary. Niestety widać brak konsekwencji, determinacji i profesjonalizmu po stronie polskiej dyplomacji. Widać to chociaż na poziomie komunikacyjnym, to oburzenie które rodzi się w Polakach jest ukierunkowane na resort dyplomacji i to, w jaki sposób tę sprawę prowadzi
— mówi polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Jak podkreśla Marcin Przydacz, miękkie stanowisko polskiego MSZ pod wodzą Sikorskiego oraz niejasna postawa polskiego premiera zostały odczytane w świecie dyplomacji jako oznaka słabości.
Premier Tusk ewidentnie unika nazywania rzeczy po imieniu. W tym wpisie na platformie X, swoistym komunikacie, mówi o solidarności Polaków z państwem Izrael jest poddawana próbie, nazywa to tragicznym atakiem na wolontariuszy. Widać, że boi się nazywać rzeczy po imieniu i pytanie z jakiego względu to robi. Rząd australijski i rząd brytyjski, których obywatele także zginęli zareagowały dużo szybciej i bardziej stanowczo żądając od państwa Izrael konkretnych działań. Brak twardej i szybkiej reakcji po stronie Polski został odebrany jako oznaka słabości. Efektem tego jest arogancka postawa ambasadora Izraela, inaczej wyglądałaby ta rzeczywistość gdyby został on wezwany do MSZ. Ta rozmowa, jak mniemam, musiałaby się odbyć w twardej atmosferze. Standardem jest także to, że po takiej rozmowie, przed budynkiem MSZ ambasadorowi zadają pytania czekający tam dziennikarze. To są błędy po stronie polskiej dyplomacji, ale w żaden sposób nie jestem w stanie zaakceptować postawy dyplomacji izraelskiej
— oświadczył poseł klubu PiS, który pracując w resorcie dyplomacji pamięta, jak trudne stosunki Polska miała z Izraelem.
Za naszych rządów też mieliśmy wiele problemów z Izraelem wynikających właśnie z takiej postawy Tel Awiwu, choćby przeinaczania historii, jej fałszowania, nieuprawnionych oskarżeń. W tej sytuacji kiedy giną wolontariusze, to co powinno wybrzmieć z ust przedstawicieli dyplomacji izraelskiej, to wyrazy ubolewania i słowo przepraszam oraz zobowiązanie do tego, aby takie sytuacje nigdy więcej nie miały miejsca, a także zobowiązanie do ścigania sprawców i wypłacenia zadość uczynienia rodzinie
— podsumowuje Marcin Przydacz.
CZYTAJ TAKŻE:
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/687309-przydacz-dyplomacji-sikorskiego-brakuje-profesjonalizmu