„Dotychczasowe działania rządu to niszczenie PiS, zemsta, rozwalanie instytucji, blokowanie wielkich inwestycji” – mówi prof. Wojciech Polak w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Ostatnie dni obfitują w niezwykle intensywne wydarzenia polityczne. Obecny rząd w zdecydowany sposób zaatakował swoich oponentów politycznych. Jak Pan ocenia ostatnie działania ekipy Donald Tuska?
Prof. Wojciech Polak: Spodziewałem się tego, co nastąpi. Mówiłem i pisałem, że pierwszym etapem był szereg działań rozmijających się i lekceważących prawo oraz sądy. Donald Tusk przeszedł teraz do drugiego etapu, czyli zamykania ludzi do więzienia, skazywania. Podzielam opinię Rafała Ziemkiewicza, który powiedział kiedyś, że to, co się dzieje w Polsce, jest poligonem doświadczalnym dla Unii Europejskiej. Struktury brukselskie sprawdzają, na ile społeczeństwa są w stanie zaakceptować forsowane metody. Takie państwa jak Niemcy czy Francja zamierzają kontynuować m.in. szaloną politykę Zielonego Ładu, która oznacza pozbawianie ludzi mieszkań, środków transportu i totalnego zubażania społeczeństwa. Oni sprawdzają na Polsce, ile ludzie wytrzymają, ile zniosą bez buntu, wybuchu społecznego. Sprawdzają na ile ludzie zniosą zwykły terror czy likwidację ugrupowań politycznych. Moim zdaniem, Tusk dąży do likwidacji PiS.
Do czego musiałoby dojść, by doszło do poważnej reakcji społeczeństwa?
To bardzo trudna sprawa. Czasami decydują czynniki irracjonalne. Ludzie wytrzymują bardzo dużo. Tak jak polskie społeczeństwo za komuny. Wybuchy następowały w sytuacjach ekstremalnych. Słyszę, że Tusk podwyższy w lipcu ceny prądu i gazu o osiemdziesiąt procent i niektórzy spodziewają się, że ludzie tego nie wytrzymają i się zbuntują. Nie sądzę, by tak było. Czasami opresyjny system działa latami i nic się nie dzieje.
Mówił Pan o kwestii likwidacji PiS. To naprawdę realny scenariusz? Jak miałoby się to odbyć?
Gdy zaczną stawiać przed sądami liderów partii, wsadzać ich do więzień, a w opanowanych mediach prowadzona będzie kampania propagandy i nienawiści, następnie podważy się fundamenty finansowe, to można doprowadzić do likwidacji partii politycznej. Oni chwytają się wszelkich metod, a po swojej stronie mają sądy. Dążą też do monopolu informacyjnego. Nie jest on jeszcze absolutny, bo wciąż istnieją media niezależne od władzy.
A może jest tak, że nowa władza ma po prostu prawo do wprowadzenia własnych porządków?
Można robić własne porządki, ale należy robić to zgodnie z prawem. Tak działał PiS po 2015 roku, robiąc to drogą ustawową. Umówiliśmy się na pewien system i musimy go realizować. Jeżeli obecna większość nie ma pełnej możliwości uchwalania ustaw, bo prezydent może je zawetować, to zaczyna się chwytać bezprawnych metod. Jest to po prostu bezprawie. Dochodzi do tego sprawa totalnej nieudolności nowej władzy, które przez te sto dni praktycznie nic nie zrobiła. Nie wiadomo nawet, jaki mają program. Ich dotychczasowe działania to niszczenie PiS, zemsta, rozwalanie instytucji, blokowanie wielkich inwestycji. To polityka, która jest na rękę Niemcom będącym w kryzysie gospodarczym. Chcą, by Polska też znalazła się w takim stanie lub uniemożliwić jej rozwój. Donald Tusk wyraźnie zmierza do wprowadzenia w Polsce euro, co uderzy w każdego Polaka. Główną przeszkodą na drodze premiera jest prezes NBP. Dlatego chcą postawić Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Wspomniał Pan o likwidacji instytucji. Jaki może mieć to wpływ na sytuację społeczną?
Likwidowane są instytucje kulturalne i naukowe, które decydowały też o randze Polski w Europie i na świecie. Zablokowano m.in. Rozbudowę Muzeum Narodowego, które póki co nie jest instytucją na miarę blisko czterdziestomilionowego państwa o wspaniałej kulturze. Rezygnuje się też z szeregu różnych innych inwestycji. W Warszawie nie powstanie nowa scena operowa. Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu, którego gmach jest już gotowy, ale potrzebne było piętnaście milionów złotych, by dokończyć budowę. Pieniądze zostały jednak cofnięte. Paradoks polega na tym, że ta placówka nie jest własnością ojca Tadeusza Rydzyka, jak twierdzą niektórzy, ale Skarbu Państwa. Zabranie finansowania to paranoja.
Dochodzi też do zmian w edukacji. Jak Pan to ocenia?
Ofiarą tych reform padają nie tylko historii czy język polski. Ofiarą jest cała polska szkoła, bo obcina się podstawę programową każdego przedmiotu. Złośliwi mówią, że przeznaczeni do zbierania szparagów młodzi ludzie nie muszą mieć dobrego wykształcenia. To karygodne podejście. Brak nauczania o najważniejszych wydarzeniach naszego narodu, to uderzenie w polski patriotyzm, polską tożsamość. Młody człowiek powinien być dumny z bycia Polakiem, a nie można być patriotą bez znajomości własnej historii. Wyrzucenie z programu tradycyjnych lektur szkolnych jest zanegowaniem pewnego modelu polskości. Esencja polskości zostanie zanegowana. Skutki tego działania mogą być opłakane również w aspekcie czysto praktycznym. Jeżeli nie wychowamy młodych Polaków w duchu patriotyzmu, to gdy dojdzie sytuacji krytycznej, gdy trzeba będzie bronić ojczyzny, to możemy mieć poważny problem. O zwycięstwie i skutecznej obronie decyduje moralne żołnierzy. Jeżeli chcemy być bezpieczni, to musimy być pewni, że to moralne będzie wysokie.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/686874-prof-polak-sprawdzaja-w-polsce-ile-ludzie-wytrzymaja