Anna Orawiec, lekarz ginekolog uważa, że dzieci nienarodzone to pasożyty.
Tak, dobrze państwo przeczytali. Pani doktor, która jest wykształcona, aby bezpiecznie sprowadzić dzieci z łona matki na świat, porównuje je z parazytami wykorzystującymi ciała matek do życia.
„Z punktu widzenia biologii pasożytnictwo to sytuacja, w której jeden organizm zabiera od drugiego i nie daje nic w zamian”
— powiedziała pani doktor podczas debaty o aborcji, zorganizowanej w Kanale Zero:
„To i ciąża w pewien sposób jest taką sytuacją, ponieważ płód nie odżywia w żaden sposób kobiety, więc, no, jest pasożytem, ale większość kobiet jednak na to pasożytnictwo się decyduje i są szczęśliwe z tego pasożyta, który jest w środku”.
Powinniśmy przypomnieć, że lekarka mówiła te słowa z chłodnym wyrazem twarzy. Uśmiechnęła się lekko, mówiąc o radości, jaką matki czują wobec swoich dzieci, ale ten uśmiech wyglądał raczej na grymas litości wobec kobiet, które odważą się czuć coś do „pasożytów”.
Jeszcze w grudniu 2020 r., pisałem o procesie dehumanizacji nienarodzonych dzieci, który rozpoczął się wtedy w Polsce. Chodziło mi wtedy o Hannę Zagulską, lewicową aktywistkę, która publicznie i z dumą opowiadała jak w 2013 roku zabiła swoje nienarodzone dziecko.
Były to czasy Strajku Kobiet, kiedy Polskę ogarnęło proaborcyjne szaleństwo. Napisałem wtedy, że proces odczłowieczenia będzie się nasilał. Jeśli chcesz przekonać opinię publiczną, że zabijanie nienarodzonych jest dopuszczalne, musisz ją nauczyć, żeby zapomniała, że dzieci to ludzie. Nikt normalny przecież nie chce zabić innego człowieka. Embrion, pasożyta już można.
I ten proces, tak jak wtedy przewidywałem, nabrał rozpędu. Przez trzy lata obserwowaliśmy, jak Salon III RP i jego media systematycznie odczłowieczają życie nienarodzonych, przedstawiając aborcję jako zabieg zbliżony do wizyty u dentysty.
Tymczasem Donald Tusk zapowiedział, że zalegalizuje zabijanie nienarodzonych, a wszyscy jego ludzie, którzy tego nie poprą, będą mogli opuścić jego obóz.
W tym samym czasie politycy katoliccy zaczęli ponownie opowiadać się za kompromisem w sprawie aborcji, czyli za zabijaniem nienarodzonych. W PiS też są tacy.
I tak dochodzimy do pani doktor Orawiec i jej teorii o dzieciach jako pasożytach postępowej cywilizacji. Niektórzy zauważają, że Orawiec popełniła błąd patrząc z punktu widzenia biologii. Termin pasożyt stosowany jest tu w odniesieniu do dwóch organizmów różnych gatunków, a nie tego samego.
Myślę jednak, że ginekolog doskonale zdawała sobie sprawę ze swojego błędu. Jej oświadczenie w rzeczywistości nie miało tu bowiem nic wspólnego z nauką, zdrowym rozsądkiem ani elementarnym człowieczeństwem. To stwierdzenie służy tylko jednemu celowi – ideologii, która powinna zmusić nas do rezygnacji z życia najmniejszych w tym społeczeństwie.
Po zmianach w podstawie programowej w Polsce Donalda Tuska nadszedł czas na przemianowanie ginekologii na parazytologię.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/685634-w-polsce-tuska-ginekologia-staje-sie-parazytologia