Wejście Polski do NATO to nie był akt jednorazowy. To był długi proces najpierw starań o współpracę z Sojuszem a potem reorientacji geopolitycznej naszej polityki zagranicznej. To był także długi proces adaptacji Wojska Polskiego do standardów natowskich. Wiele się mówi o tym, jak trudno było przekonać zachodnich polityków do zgody na przyjęcie Polski do Sojuszu. Natomiast rzadziej wspomina się o tym, że nasze członkostwo w NATO było w Polsce przedmiotem sporu politycznego wśród klasy politycznej.
Jako świadek i uczestnik tamtych starań pragnę przypomnieć że:
• był premier RP, który hamował rozpoczęcie rokowań z Rosją o wycofaniu Jednostek Armii Radzieckiej z Polski,
• był minister spraw zagranicznych, który publicznie głosił że bezpieczeństwo Polski najlepiej zabezpieczy Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie,
• był minister obrony, który w lipcu 1991 roku nie chciał głosować za rozwiązaniem Układu Warszawskiego,
• był prezydent który lansował koncepcje NATO-bis,
• byli w Polsce tacy politycy, którzy chcieli by w dawnych bazach JAR powstały rosyjskie spółki handlowe,
• był taki rząd podczas którego politycy SLD dyskutowali o tym jak postawić mnie przed Trybunałem Stanu za to, że bez zgody Sejmu nawiązywałem współpracę z NATO i rozmawiałem o nowym sojuszu militarnym Polski,
• był czołowy polityk jednej z głównych partii, który po odwołaniu rządu Jana Olszewskiego w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” w sierpniu 1992 mówił że „Domaganie się wejścia Polski do NATO jest sprzeczne z naszą polityką zagraniczną wobec wschodnich sąsiadów”.
• Trudno mi także zapomnieć o atakach medialnych i politycznych na pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.
• Jednym słowem przez wiele lat były w Polsce silne środowiska dla których Rosja była najważniejsza.
Zatem nie wszyscy od zawsze byli zwolennikami współpracy i wejścia RP do NATO. Rok 1992 to był czas, kiedy kontakty z NATO były przedmiotem ataków politycznych i kpin. Byłem wtedy szefem MON. Pamiętam, że z trudem udało się wówczas ustalić wizytę sekretarza generalnego Sojuszu Manfreda Woernera. Wówczas w wyniku długich negocjacji złożył on oficjalne oświadczenie na dorocznej naradzie kadry kierowniczej Wojska Polskiego o ogromnej wadze, bo powiedział o tym że „drzwi do NATO są dla Polski otwarte”. Wtedy Woerner otrzymał napisany po angielsku dokument, w którym była przedstawiona diagnoza bezpieczeństwa RP w nowej sytuacji, gdy nasz kraj nie należy do bloku wschodniego. Miał to być dowód, że w naszym Ministerstwie Obrony myśli się już nowymi prozachodnimi kategoriami. Niestety dla niektórych polskich polityków rozpoczęcie rozmów z NATO stało się powodem do rozpoczęcia politycznej nagonki na ówczesny rząd. Mimo to jestem dumny, że mogłem ten prozachodni kurs w ramach rządu Jana Olszewskiego inicjować i organizować.
Pragnę zauważyć, że w sprawie prozachodniej polityki obronnej to klasa polityczna, czyli politycy w Sejmie oraz upolitycznione media były podzielone. Bo jak pokazują wyniki sondaży Centrum Badań Opinii Społecznej ponad 70 proc. obywateli wspierało wówczas prozachodnią politykę obronną rządu Jana Olszewskiego. Zatem społeczeństwo było bardziej racjonalne i lepiej rozumiało rację stanu niż wielu polityków. Jedni walczyli z NATO z własnych przekonań a inni dlatego, że wykonywali zadania zlecone. Wiadomo, że dla Rosji prozachodni kurs polskich władz w dziedzinie obronności był trudny do przyjęcia. Rosja uruchamiała wówczas wszelkie aktywa swego wywiadu w Polsce i na Zachodzie, by kooperację Polski z NATO zatrzymać.
Polska klasa polityczna dojrzewała powoli do tzw. ponadpartyjnego consensu w sprawach NATO. Ułatwieniem była łagodna wobec Zachodu polityka prowadzona przez rosyjskich ministrów spraw zagranicznych Andreja Kozyriewa i Jewgienija Primakowa. Na dojrzewanie klasy politycznej w sprawie członkostwa w Sojuszu miała także wpływ niestabilność w Europie. Mam tu na myśli kryzys polityczny w Moskwie w 1993 roku (Spór Aleksandra Ruckoja z Borysem Jelcynem zakończony śmiercią blisko 800 ofiar), wojnę w Czeczeni ( bombardowanie Groźnego), która zaczęła się w końcu 1994 roku, wojnę w byłej Jugosławii gdzie było ponad 100 tys. ofiar (wojna zakończona w 1995 roku).
Nasz udział w NATO nie jest celem lecz środkiem,
Wiadomo, że samo członkostwo w Sojuszu to nie wszystko. Nasz udział w NATO nie jest celem lecz środkiem, by przez bezpieczeństwo Europy zapewnić bezpieczeństwo Polski. Przez szereg lat kiedy trwał reset Zachodu z Rosją byliśmy członkiem Sojuszu, ale było to członkostwo drugiej kategorii. Nie było wówczas w Polsce wojsk sojuszniczych, nie było planów dotyczących tego jak w razie agresji Sojusz ma nam przyjść z pomocą. Przełomem był rok 2016, kiedy podczas przygotowań do szczytu NATO w Warszawie nasze MSZ negocjowało stacjonowanie natowskich grup batalionowych na flance wschodniej oraz uzgodniło stacjonowanie w Polsce ponad pięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich. Ta obecność wojsk USA w Polsce oznacza, że wojska NATO przesunęły się na wschód o kilkaset kilometrów w sposób pokojowy. Ich obecność całkowicie zmieniła architekturę bezpieczeństwa w Europie i pozycję Polski wobec sąsiadów. Prezydent Donald Trump dotrzymał podjętych za prezydentury Baracka Obamy zobowiązań, a ponadto powrócił do budowy tarczy antyrakietowej w Polsce, co kilka lat wcześniej po przeprowadzeniu na ten temat konsultacji w Moskwie zablokował pewien polski polityk!
Dążenia Rosji zbieżne z planami Macrona i Scholza
W Rosji od lat aktualna jest doktryna doradcy Putina Siergieja Karaganowa, która mówi o tym, że celem Rosji jest zmniejszenie wpływów USA w Europie i na Europę. Tak się dziwnie składa, że te dążenia Rosji są zbieżne z planami prezydenta Francji Macrona i kanclerza Scholza, które są znane jako pomysł tzw. autonomii strategicznej Europy, czyli niezależności Europy od Stanów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że Rosja nie osiągnęła zamierzonych celów militarnych na Ukrainie, ale ma sukces, bo zaraziła mózgi niektórych zachodnioeuropejskich polityków dążeniem do podzielenia Sojuszu, do izolacji państw Unii Europejskiej od USA a to osłabia NATO i tym samym naraża bezpieczeństwo Polski.
Trudno nie dostrzec, że podczas wojny na Ukrainie we wrześniu 2022 roku prezydent Macron zgłasza pomysł na autonomię strategiczną a kanclerz Niemiec Scholz wzywa do reformy traktatu o Unii Europejskiej i centralizacji władzy w Unii. Zatem zamiast pomagać walczącej Ukrainie, zamiast martwić się o to jak bronić Europy przed rosyjskim zagrożeniem, główni liderzy Unii wykorzystują wojnę do załatwienia swoich egoistycznych interesów. Tymczasem gdyby reforma Traktatu weszła w życie przed 2022 rokiem, to dziś sytuacja Europy wyglądałaby zupełnie inaczej. Scentralizowana Unia Europejska pod kierunkiem Niemiec nigdy by nie dała Polsce zgody na pomoc militarną dla Ukrainy, nigdy by nie było jej zgody na most powietrzny między USA a Polską. Ukraina bez pomocy RP i USA upadłaby w ciągu paru miesięcy. USA i NATO okazałyby się bezradne wobec rosyjskiej agresji. Warto pamiętać, że takie mogą być skutki centralizacji władzy w Unii Europejskiej tj. oddania polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa w ręce prorosyjskich polityków w Brukseli.
Najważniejsza zadania polskiej polityki bezpieczeństwa
Dziś problemem dla Europy nie jest tylko wojna na Ukrainie, lecz to jak ułożyć sobie relacje z Rosją, która jest agresywna i odrzuca normalną kooperację. Dla Polski i Europy lepszy jest rozejm na Ukrainie wspierany stacjonowaniem wojsk sojuszniczych niż Ukraina walcząca z Rosją bez szans na militarny sukces. Ukraina z gwarancjami bezpieczeństwa lepiej zabezpiecza pokój w Europie niż Ukraina która walczy z Rosją. Oczywiście w tej chwili Ukraina potrzebuje dużych dostaw broni po to by mogła negocjować z silnej pozycji.
Proponuję przyjąć, że do najważniejszych zadań polskiej polityki bezpieczeństwa należy:
• zrealizowanie zobowiązania przyjętych i podpisanych przez polskich polityków na szczycie NATO w Wilnie, od tego zależy pozycja RP w NATO i wiarygodność szefa MON oraz naszego Szefa Sztabu w Sojuszu,
• zapewnienie koniecznych dla Wojska Polskiego rezerw poprzez budowę systemu szkolenia wojskowego jaki funkcjonuje w Szwajcarii czy w Finlandii,
• uzupełnienie nowym sprzętem braków spowodowanych dostawami broni na Ukrainę; poza tym trzeba rozbudować nasz potencjał, czyli nie można zrywać kontraktów jakie już zawarto w ubiegłych latach z Koreą i z USA, bo bez tych kontraktów nasz kraj zamiast bronić flanki wschodniej będzie bezbronny,
• powstrzymywanie budowy alternatywnych do NATO struktur wojskowych w Unii Europejskiej,
• podejmowanie starań, by przekształcić obecność rotacyjną wojsk USA u nas w obecność stałą,
• przekonywanie firm zbrojeniowych z USA, by budowały w Polsce swoje fabryki, w sytuacji kiedy Komisja Europejska stawia warunek by kraje Unii kupowały broń produkowaną tylko w Unii Europejskiej to najlepszy sposób by spełnić ten warunek,
• zamiast wizyt w amerykańskich fabrykach które produkują uzbrojenie na zamówienie RP należy rozmawiać z kongresmenami z tych stanów w których te fabryki się znajdują, to najlepszy sposób by budować lobby w Kongresie na rzecz kooperacji z RP,
• wspieranie w formie kredytów preferencyjnych polskich zakładów, które są w planie mobilizacyjnym gospodarki na czas wojny, dziś np. banki odmawiają kredytu tym firmom, bo inwestycje w sektor zbrojeniowy są równie źle widziane przez bankowców jak inwestycje w paliwa kopalne,
• zamiast gardzić polskim inżynierami należy lepiej wykorzystywać ich doświadczenie np. zamawiać w polskich zakładach aparaturę do bezprzewodowej łączności bezpiecznej w oparciu o polski system operacyjny i mikroprocesory zaprojektowane w kraju.
Wszystkich zainteresowanych kwestiami bezpieczeństwa kraju zapraszam do Muzeum Zimnej Wojny przy ul. Jezuickiej w Warszawie, w którym jest m in przedstawiona nasza droga do NATO.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684921-z-okazji-xxv-rocznicy-wejscia-rp-do-nato-jako-swiadek