To ostatnie dni zerowego VAT-u na żywność. Niższe cenny artykułów spożywczych zagwarantowane przez PiS skończą się 31 marca, bo rząd Tuska zdecydował o wprowadzeniu podwyżek. Ministerstwo Finansów uzasadniło ten ruch utrzymującym się trendem spadkowym inflacji. Bo przecież jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej! Skończył się PiS i to jest najważniejsze. Kto by tam rozważał takie szczegóły, jak tarcze inflacyjne, pakiety ochronne czy obniżanie podatków? Czy wyborcy Tuska spodziewali się działań prospołecznych? Jeśli tak, to znaczy, że nie mają pojęcia, na kogo głosowali. Mały flashback dla tych, którzy zapomnieli.
Taniej już było!
Głównym antypisowskim hasłem Donalda Tuska i KO była „drożyzna”. Żonglowano nim przez ostatnie lata bez końca. Manipulowano, nie biorąc pod uwagę oczywistych faktów, jak pandemia, wojna, uwarunkowania międzynarodowe. Grano tępą, antyrządową propagandę, mającą obarczyć PiS odpowiedzialnością za wszelkie katastrofy i klęski.
Skończy się PiS, skończy się drożyzna. A wy jesteście tutaj, żeby PiS się skończył, bo musi się skończyć drożyzna
— ogłaszał Tusk na wiecach. Twierdził też, że za inflację odpowiada prezes NBP, a jego „rozliczenie” wpisał do 100 konkretów na pierwszych 100 dni rządów. W dokumencie napisano, że Adam Glapiński zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu za „brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną”. Duża fantazja, jeszcze większa mściwość.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk na konwencji PO ciągle o PiS: „Co takiego się stało, że z kraju kwitnącego, zrobili kraj w którym problemem jest woda i chleb”
Donald Tusk obiecywał także, że „ma bardzo konkretne rozwiązania”, które „mogłoby już dziś spowodować, że benzyna jest po 5 zł. I to nie są żadne cuda”. I choć ogłaszał to hucznie, grzmiąc na prezesa Orlenu, za jego rządów ceny paliw szybują w takim tempie, że lada moment benzyna dobije do 7 zł za litr.
W 100 konkretach na 100 dni padły też inne obietnice obniżenia podatków. Ta największa dotyczyła podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł rocznie. I co? I nic! Póki co są plany. Podobnie z tarczą energetyczną wprowadzoną przez PiS, która gwarantuje obniżenie rachunków do połowy roku. Co będzie dalej, nie wiadomo. Prawdopodobnie stanie się to samo, co z zerowym VAT-em na żywność. A to dopiero początek zabawy w koszty. Unia Europejska już wdraża kolejne elementy Zielonego Ładu, który zwali się na nas, jak himalajska lawina. Wiceminister klimatu była łaskawa zasygnalizować, że brak subordynacji będzie dyscyplinowany sankcjami.
Drożyzna za Tuska
Ktokolwiek pamięta i przytomnie ocenia poprzednie rządy PO-PSL, wiedział z czym trzeba się liczyć po powrocie Donalda Tuska do władzy. Bo przecież w tym samym momencie, gdy PO opowiadała bajki o Zielonej Wyspie, ponad 2 mln Polaków żyło w skrajnej biedzie, w tym aż 700 tysięcy dzieci. I choć politycy PO zaprzeczali, badania te zostały potwierdzone przez GUS. Ujawniono, że 500 tysięcy dzieci w Polsce nie jadała obiadów, ponad 900 tysięcy żyło w skrajnej nędzy, a prawie 1,4 mln w biedzie. Ludzie Tuska bezdusznie to ignorowali. Julia Pitera twierdziła, że nie ma żadnych głodnych dzieci, a jedynie panuje brak kultury jadania śniadań. Stefan Niesiołowski wysłał niedożywione dzieci na szczaw i mirabelki, a Ewa Kopacz oświadczyła, że ktokolwiek mówi w Polsce o głodnych dzieciach, ten wpisuje się w rosyjską propagandę. Nie było wtedy mowy o programach prospołecznych, a pojawiające się przedwyborcze obietnice w postaci 500+ gromko wyśmiewano i zjadliwie wyszydzano!
Ale to tylko mały wycinek „wrażliwości społecznej” polityków Platformy Obywatelskiej. Zawsze ważniejsze były wdrożenia unijne niż zabezpieczenie interesu obywateli. Przykład? W 2012 roku rząd Tuska wprowadził 23-procentowy VAT na ubranka dziecięce, podnosząc go aż o 15 procent. I choć inne kraje UE potrafiły zawalczyć o zachowanie niskiego VAT na artykuły dla dzieci (Wielka Brytania i Irlandia - 0 proc., Luksemburg - 3 proc.), Tusk wystąpił w roli usłużnego prymusa, solidnie wypełniającego życzenia Brukseli.
Nic się w tej sprawie nie zmieniło. Można spodziewać się wręcz jeszcze większej elastyczności w wykonywaniu brukselskich poleceń, w wychodzeniu naprzeciw oczekiwaniom Berlina i zwijaniu państwa, ukierunkowanego na suwerenny rozwój i wzrost gospodarczy. Zagranica zadała sobie przecież wiele trudu, by umożliwić Tuskowi powrót do władzy. A że w polityce nie ma nic za darmo, zapłacimy za to wszyscy. Słono!
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684878-skonczy-sie-pis-skonczy-sie-drozyzna-kogo-oszukal-tusk