Na łamach niemieckiego „Die Tageszeitung” Gabriele Lesser zachwyca się zmianami w polskich instytucjach kultury, które wprowadza Bartłomiej Sienkiewicz, od 13 grudnia 2023 r. szef MKiDN. W dodatku pozwala sobie na wyjątkowo bezczelne w wykonaniu niemieckiego dziennikarza sugestie o „micie ‘wiecznych bohaterów i ofiar’” oraz zajmowaniu się „czarnymi kartami polskiej historii, czyli historią sprawców”. Wydaje się, że kto jak kto, ale akurat Niemcy mogliby raczej darować sobie tego rodzaju oceny polskiej polityki historycznej.
Na polskiej scenie kulturalnej słychać wyraźne odetchnięcie z ulgą. Osiem lat narodowo-populistycznej polityki kulturalnej partii Prawo i Sprawiedliwość dobiega końca
— ogłasza nie bez zadowolenia Gabriele Lesser na łamach niemieckiego „TAZ”.
Niemiecka dziennikarka wychwala szefa MKiDN Bartłomieja Sienkiewicza m.in. za decyzję w sprawie polskiej wystawy na Biennale w Wenecji. Wystawa Ignacego Czwartosa „Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją” - według Lesser reprezentująca „zwróconą w przeszłość ideologię historyczną PiS-u” zostanie zastąpiona projektem „Powtarzajcie za mną”, poświęconym rosyjskiej agresji na Ukrainę.
I choć poprzednik na stanowisku ministra Piotr Gliński mówi o cenzurze i bezprawiu, to środowisko artystyczne jest zadowolone, że Sienkiewiczowi udało się zapobiec grożącemu blamażowi Polski na Biennale
— ocenia Gabriele Lesser. „Blamażem” byłaby zapewne płonąca swastyka łącząca Angelę Merkel i Władimira Putina, tylko chyba jednak niekoniecznie blamażem Polski. Ale dziennikarka „TAZ” rozkręcała się dalej i postanowiła zabrać się za… ocenę polityki historycznej PiS.
„Czarne karty polskiej historii”
W świetle zbrodni II wojny światowej i postawy rządu Niemiec w kwestii reparacji dla Polski wydaje się, że Niemcy rozprawiający o polskim „micie wiecznych bohaterów i ofiar” oraz „czarnych kartach polskiej historii” brzmią jak wyjątkowo ponury i niesmaczny żart. Najwyraźniej nie dla „TAZ”.
W zasadzie polskie społeczeństwo już w latach 90. odeszło od mitu „wiecznych bohaterów i ofiar” i zaczęło zajmować się także czarnymi kartami polskiej historii, czyli historią sprawców
— niemiecka dziennikarka widzi źdźbło w oku polskiego narodu, ale o belce w oku własnego narodu wspomnieć nie raczy.
Lesser ubolewa, że dla wielu Polaków „zbyt trudne” było „szukanie nowej tożsamości” (czyli zapewne: tożsamości sprawców).
W latach 2005, 2015 i 2019 PiS wygrało wybory także z obietnicą przywrócenia Polakom ich tożsamości bohaterów i ofiar historii.
— ironizuje autorka tekstu w „TAZ”.
Dziś, po odsunięciu PiS od władzy, większość Polek i Polaków jest gotowa zmierzyć się z różnymi odsłonami polskiej historii
— przekonuje dziennikarka. Pytanie, co ma na myśli przez „różne odsłony polskiej historii” i skąd wysnuła tezę o „większości Polek i Polaków”.
Audyty i „gigantyczny kloc”
Gabriele Lesser nie podoba się również, że za kadencji prof. Glińskiego powstawały muzea i instytucje mające na celu wzmacnianie narodowej tożsamości. Najtrudniej przychodzi dziennikarce to, aby przeboleć fakt, że poprzedni rząd śmiał śmieć otworzyć Muzeum Historii Polski.
Kosztujące prawie miliard złotych najdroższe muzeum Polski miało być wielkim tryumfem PiS-u nad pedagogiką wstydu opozycji
— pisze dziennikarka TAZ.
Samo Muzeum Historii Polski (którym szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz całkiem niedawno się zachwycał, jednocześnie sugerując, że nie doczekało się wystawy stałej „przez tyle lat”, choć zostało otwarte we wrześniu. We wrześniu 2023 r.) określa jako „gigantyczny kloc wyłożony w środku i na zewnątrz szarym marmurem”.
Zużyto tak dużo kamienia, że zapotrzebowania nie były w stanie pokryć polskie kamieniołomy. Budynek jest jednak w większości pusty
— drwi niemiecka dziennikarka.
Hmmm, może dlatego, że - jak słusznie zauważyła, zostało otwarte w trakcie kampanii wyborczej w 2023 r.
Autorka odnotowuje również audyty prowadzone przez resort Sienkiewicza w instytucjach kultury, a także zauważa, że nowy rząd przeprowadził zmiany w mediach publicznych. Ale tego, że były to zmiany bezprawne (wystarczy spojrzeć do Krajowego Rejestru Sądowego, gdzie jako prezes TVP wciąż widnieje Mateusz Matyszkowicz) - już niekoniecznie.
Nie do wiary, że o polskim „micie ‘wiecznych bohaterów i ofiar’” pisze przedstawicielka narodu, który rozpętał straszliwą wojnę, zaatakował Polskę, wymordował ludzi, zrabował dzieła sztuki, zniszczył miasta, wsie, domy, infrastrukturę i nie dość, że nie rozliczył się w pełni ze swoich zbrodni z czasów II wojny światowej, to jeszcze istnieją liczne badania, z których wynika, że grubo ponad połowa Niemców uważa się za… ofiary polityki Hitlera. Nie do wiary, że o „ciemnych kartach” historii i „historii sprawców” pisze przedstawicielka narodu oprawców całych narodów i grup etnicznych.
Z jednej strony czołowi politycy niemieccy poklepują przedstawicieli polskiego rządu po ramieniu i mówią: „Przykro nam, bo Hitler i II wojna światowa”, z drugiej - nie rozliczyli się w pełni z tego, za co im przykro, wielu hitlerowskich zbrodniarzy po wojnie robiło kariery polityczne, a dziś - po zmianie władzy w Polsce - niemieccy dziennikarze mają czelność pisać o polskiej historii. Może niech najpierw zajmą się własną i zechcą zbadać jej „różne odsłony”?
jj/DW.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684766-atak-na-polityke-historyczna-pis-w-niemieckim-taz