Salony III RP od kilku lat ciskają gromy na polską szlachtę, która miała gardzić chłopstwem, ale gdy dziś polski rolnik protestuje, używają tych samych, a nawet gorszych argumentów niż znienawidzona przez nich dawna elita. A przecież ostatnio dydaktyczna połajanka o niedoli najniższego stanu (bestseller „Chłopki” Joanny Kuciel-Frydryszak to tylko pochodna wcześniejszych badań) zeszła nawet do poziomu kabaretu ukazując się aż na Netflixie pod postacią serialu „1670”.
Jedną z obłudnych trosk intelektualistów III RP jest politowanie i pogarda, z jaką chłopów miała traktować szlachta.
Pogarda dawnej szlachty czy dzisiejszych elit?
Prof. Adam Leszczyński np. w „Obronie pańszczyzny” pochyla się nad wsią, o której tak pisał szlachcic Józef Gołuchowski:
„Chłop więc najpierw zmarnuje żywność, która powinna mu była wystarczyć, a potem prosi, żeby mu dać”.
Kacper Pobłocki stawiając na piedestale dawne „chamstwo” próbował wzruszać czytelnika refleksją Didiera Eribona o traktowaniu przez „panów”„
„Wokół mnie pogardliwie lub lekceważąco wyrażano się o prostych ludziach, ich trybie i stylu życia”.
W książkach Leszczyńskiego, w pracy Pobłockiego, u Radka Raka, w wywiadach, publicystyce i laudacjach wszędzie to samo - wymażmy szlachtę, bo gardziła chłopstwem.
A tymczasem przyjaciele i czytelnicy tychże piewców chamstwa dziś plują na rolników, drwią z protestów, dopisują im incydenty poczynione przez „nieznanych sprawców”. Najłagodniejsze określenie przypisuje rolnikom „polityczną naiwność”.
Na forach internetowych i w mediach społecznościowych czytelnicy tychże autorów plują na rolników, że przyjeżdżają na drogich traktorach, że mają KRUSy, dodatki, dotacje. „Traktory za miliony”, „polityczne protesty”, „agresywni”, „pijani”. No to jak to? Piętnujecie pogardę dla chłopów, a sami ją uprawiacie? Nieprzekonująco widać działają wykładnie mainstreamie o podłej wyniosłości elit wobec prostego człowieka.
Buntujcie się, ale nie przeciw elegantom III RP
A w tych wykładniach jest jeszcze zachwyt nad wszelkimi buntami chłopstwa - i to nie takim protestem, że traktory jadą przez miasto, ale takim jak to palono domy, mordowano, jak ludzie Szeli obcinali dłonie i głowy panów, bo urzędnicy cesarscy płacili po kilka monet za taką dostawę. Z tychże mainstremowych narracji wybija jednoznacznie - skoro wieś szła przeciwko panom, to miała rację, bo klasa wyzyskiwana zawsze ma rację. No, chyba że jest to klasa rolnicza, która wścieka się na oświeconą Europę i spolegliwy rząd, wtedy wrażliwcy z warszawskich kawiarni potrafią błyskawicznie przedzierżgnąć się w chłopożerców, którym nagle nawet żywność ze wsi nie jest potrzebna.
O słuszności buntu chłopstwa także pisali mistrzowie z okołoczerskich lóż. Radek Rak w swojej „Baśni o wężowym sercu” zrobił z przodowników Rabacji zdrowych racjonalistów wobec bujających w nierzeczywistości „panów”.
Radek Rak kanonizował nawet Jakuba Szelę znajdując u niego zrozumienie dla rzezi szlachty w galicyjskiej rabacji. Leszczyński z pasją wylicza wszelkie sprzeciwy chłopów, najmniejszą wzmiankę w dawnej kronice traktuje jak biblijne objawienie, Pobłocki cieszy się, kiedy
„włościanie zrzucali maski potulnych poddanych i stawali z panami twarzą w twarz”.
Tylko jak teraz włościanie naprawdę zrzucają maski potulnych, stają twarzą w twarz nawet nie tylko z panami, ale wręcz z panami panów, to nagle wielcy krytycy szlachty zamieniają się w ich najgorsze, rozpasane wydanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684369-elity-placza-nad-polska-wsia-ale-ta-z-ksiazek-i-filmow