W 2015 roku w po przejęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę, listopadowy Marsz Niepodległości po raz pierwszy odbył się bez żadnych prowokacji, a tysiące jego uczestników przemaszerowało na błonia Stadionu Narodowego, nie przewróciwszy nawet jednego kosza na śmieci. We wcześniejszych latach podczas rządów PO-PSL, prowokacji było co niemiara.
Podczas tych prowokacji nie uniknięto kopania uczestników Marszu Niepodległości przez policjantów po cywilnemu, a ich szczytem było jak się okazało później, zlecone przez ówczesną władzę, podpalenie budki strażniczej pod rosyjską ambasadą w Warszawie. Aż do końca 2023 roku był spokój, nawet wtedy kiedy demonstracje KOD, czy Strajku Kobiet były niezwykle wulgarne, a ich uczestnicy atakowali policjantów, nie tylko słownie ale i fizycznie, policja zachowywała się wobec nich, niezwykle powściągliwie.
Wróciły prowokacje i ataki na protestujących
Niestety wczoraj pod Sejmem protestujący rolnicy zostali najpierw poddani licznym prowokacjom, a później brutalnie zaatakowani przez policję, gazem, pałkami, a nawet kostką brukową (na portalach społecznościowych zostało zamieszczonych wiele filmików pokazujących, wręcz niezwykłą brutalność policji wobec protestujących rolników). Wcześniej rolnicy byli prowokowani najpierw pod Kancelarią Premiera ich delegacja została przyjęta przed dwie pracownice sekretariatu szefa rządu na korytarzu, co po zakomunikowaniu protestującym, wywołało niezwykłe wręcz emocje w kilkudziesięciotysięcznym tłumie. Także pod Sejmem prowokacje nie ustawały i tu rolnicy mimo, że wcześniej im to obiecano, także nie zostali przyjęci przez marszałka, a tuż przed rozwiązaniem manifestacji, zostali fizycznie zaatakowani przez policję gazem łzawiącym i pałkami.
Prowokacje wobec protestujących rolników i ich gwałtowne reakcje, były władzy potrzebne, aby sprzyjające władzy media, mogły ich pokazać jako chuliganów, którzy przyjechali do Warszawy, tylko po to aby rozrabiać.
Chodzi o osłabienie pozycji rolników przed drugą turą rozmów z rządem
Chodzi o osłabienie pozycji rolników przed drugą turą rozmów z rządem, jakie mają się odbyć w najbliższą sobotę, a ponieważ rząd mimo wcześniejszych deklaracji, nie ma im nic do zaoferowania, to chce mieć wobec nich silniejszą pozycję. Pewnie jeszcze do najbliższej soboty okaże, że zatrzymani przez policję manifestanci, to jak najbardziej rolnicy, którzy atakowali policjantów i próbowali wedrzeć się siłą na teren Sejmu. Wtedy cześć sobotnich negocjacji będzie można przeznaczyć na atakowanie rolników, za złą organizację środowej manifestacji, co doprowadziło do starć pomiędzy protestującymi, a policją.
A jest już jasne, że w sobotę, premier Tusk z ministrem Siekierskim, przyjdą do rolników z kolejną porcją obiecanek bez pokrycia, bo przecież przez ostatnie dni, nic nie załatwili ani Komisją Europejską, ani z rządem Ukrainy. Rządząca większość forsuje zablokowanie importu żywności z Rosji i Białorusi, choć jest raczej jasne, że nie zgodzą się na to takie kraje jak Francja, Włochy, czy Hiszpania, które eksportują do Rosji produkty rolne, których wartość opiewa na kilka miliardów euro rocznie, bo przecież jest jasne, że na blokadę rosyjskiego eksportu produktów rolnych do UE, Rosja zareaguje blokadą unijnego eksportu do Rosji. A przecież protestujący rolnicy zgłaszają w zasadzie dwa postulaty, blokadę rozwiązań Zielonego Ładu w rolnictwie i blokadę wwozu ukraińskich produktów rolnych na polski rynek. A w obydwu tych sprawach nie ma żadnego postępu, wszystko wskazuje na to, że bezcłowy handel UE-Ukraina w tym towarami rolnymi, zostanie przedłużony o kolejny rok do czerwca 2025 roku w zasadzie w niezmienionym kształcie, a forsowanie Zielonego Ładu Europejska Partia Ludowa (partia Tuska i Kosiniaka-Kamysza), wzięła sobie na sztandary w zbliżającej się kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/684273-po-8-latach-wrocily-prowokacje-i-palowania-demonstrantow