Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przesłuchuje posła Jarosława Sachajkę z Kukiz’15. Od początku przewodniczący utrudniał wypowiedź.
Wniosek Sachajki
Po złożeniu przysięgi, Sachajko złożył wniosek o umożliwienie swobodnej wypowiedzi. Przewodniczący komisji oddalił jego wniosek. W reakcji na decyzję Dariusza Jońskiego, poseł Kukiz’15 złożył odwołanie, które zostało poddane pod głosowanie przez całą komisję, która je odrzuciła.
Pierwszy punkt przesłuchania dotyczył wpisu Pawła Kukiza na Facebooku, w którym lider Kukiz‘15 pisał o rzekomym kontakcie prezesa firmy Cedrob z posłem Sachajką, który miał doprowadzić do spotkania z premierem. Pytany przez przewodniczącego komisji, czy do takiej sytuacji doszło, Sachajko odparł:
Jak najbardziej. Takie spotkanie miało miejsce. Nie było żadnej możliwości, by mnie do czegoś przekonać. (…) Mam swoje zasady, których się trzymam jako poseł od 2015 roku, cały czas idąc z tymi samymi postulatami.
Dopytywany o szczegóły mówił:
Pan przewodniczący co chwila wchodzi w wypowiedź.
Po tych słowach Joński znów mu przerwał.
Zadzwonił do mnie pan Goździkowski i zaproponował spotkanie. Proszę bardzo bym mógł osadzić spotkanie, treść spotkania w pewnym kontekście
— mówił Sachajko.
To nie przekonało Jońskiego, który wciąż rozbijał wypowiedź Sachajki.
Wolałbym odpowiadać pełnymi zdaniami, by była jakaś ciągłość wypowiedzi. Nie zgadzam się na przesłuchiwanie w stylu esbeckim - tak-nie - i krótkie odpowiadanie na pytania
— zareagował Sachajko.
Byłem zaskoczony tym telefonem, że pan Goździkowski zadzwonił do mnie i zaczął od wyborów kopertowych i spotkania z panem premierem. Zobaczyłem jednak pewną możliwość przekonania pana premiera do tego, by poparł tę ustawę (dot. białka – przypis red.). Uważam, że obietnic wyborczych należy dotrzymywać. Robiłem więc wszystko, by te obietnice (…) były spełnione. Dlatego zgodziłem się na spotkanie z panem premierem, by przekonać go do tego rozwiązania
— mówił.
Pytania Romowicz
Następnie pytania Sachajce zadawał Bartosz Romowicz z Koalicji Obywatelskiej. Pierwsze pytanie dotyczyło tego, czy poseł Kukiz’15 usłyszał propozycję otrzymania funkcji ministerialnej w zamian za poparcie wyborów korespondencyjnych.
Wiem, jak wygląda system powoływania ministrów. I pan prezes zarządu proponował spotkanie z panem premierem mówiąc o tym, że ewentualnie mógłbym pracować w Ministerstwie Rolnictwa. Tak z tego, co pamiętam na dziś, tak to brzmiało
– powiedział Sachajko.
Mam piękne życie i dużo pracy. Jeżeli pan przeanalizować te ustawy, które przyniosłem, to tych rozmów są dziesiątki. Szczegółów tej rozmowy nie pamiętam, poza swoim wielkim zaskoczeniem, że pan prezes zarządu ze mną rozmawiał. (…) Rozmawiałem z Pawłem Kukizem, mówiąc o swoim zaskoczeniu ofertą spotkania z panem premierem. (…) Na spotkaniu byłem ja, pan Goździkowski i pan premier
– dodał.
Czy padła propozycja objęcia jakiejkolwiek funkcji w Ministerstwo Rolnictwa?
— zapytał poseł KO.
Nie, nie padła
— odparł Sachajko.
Czy padła propozycja, zachęta, prośba o poparcie ustawy o wyborach korespondencyjnych?
— pytał dalej wiceprzewodniczący komisji.
Tak, jak najbardziej
— powiedział poseł Kukiz‘15.
Powiedziałem, że należy rozmawiać z liderem, a nie rozmawiać z poszczególnymi posłami
— mówił Sachajko.
Sachajko zapewnił, że przypomina sobie propozycji objęcia funkcji ministerialnej. Przekonywał, że były to jedynie informacje medialne.
Nie przypominam sobie żadnej rozmowy z żadnymi politykami, którzy by mi cokolwiek proponowali. To redaktorzy różnych gazet, co kilka miesięcy, wychodzili z jakimś nieprawdziwym newsem, że będę ministrem lub wiceministrem rolnictwa, co nie miało żadnego potwierdzenia w konkretnych rozmowach Prawa i Sprawiedliwości
– mówił.
Sprawa Arłukowicza
Mówiąc o przypadkach przekonywania polityków do zmiany partii, Sachajko przypomniał o sprawie Bartosza Arłukowicza.
Niestety musiałem poświęcić dwie strony papieru, by pani Filiks przypomnieć, że górę pieniędzy kosztowało przekupienie pana Arłukowicza, by przeszedł do PO, bo dostał stanowisko w KPRM wówczas
– powiedział.
Na jego słowa zareagował Joński.
Protestuję przeciwko temu, co pan teraz robi. Jaką „górę pieniędzy”?
– pytał.
W odpowiedzi usłyszał do Sachajki:
To jest artykuł z „Rzeczpospolitej”: 241522 zł tyle kosztowało przejście Arłukowicza z SLD do Platformy Obywatelskiej. Minister ds. wykluczonych oprócz samochodu z kierowcą, sekretarki, miał do dyspozycji pięciu urzędników, 6772 zł miesięcznie.
Starcie z Filiks
Gdy możliwość zadawania pytań otrzymała posłanka Filiks z KO, doszło do spięcia z Sachajką.
To nie jest tak, że pan może tutaj przyjść i np. Przez 50, 60 czy 30 minut opowiadać, co pan chce
– mówiła Filiks.
A przez 3 mogę?
– zapytał poseł Kukiz’15.
Nie! Nie może pan w ogóle opowiadać, co pan chce. Musimy pan odpowiadać na pytanie komisji śledczej – członków i członkiń
– odparła posłanka.
I to chcę zrobić, ale pani poseł mi przerywa co chwilę
– zareagował Sachajko.
Następnie Filiks stwierdziła:
Oczywiście, że będę panu przerywała, jeżeli będzie pan opowiadał jaka jest pana opinia nt. poszczególnych kadencji parlamentu.
Wymiana zdań trwała dalej. Sachajko użył mocnego stwierdzenia w stosunku do Filiks.
Mam nadzieję, że pani poseł nie przerwie mi ponownie, zachowując się tak, jak w trakcie przesłuchań po 1945 roku
– powiedział.
W odpowiedzi usłyszał:
Myślę, że przekracza pan granicę. I to jest naprawdę naruszenie moich dóbr osobistych. Moja cierpliwość jest anielska, jednakże ograniczona. W tym momencie chciała panu powiedzieć, że po raz ostatni pozwolił pan sobie na taką uwagę i ocenę mojej osoby w sposób bezkarny. Bo puszczę to po raz ostatni mimo uszu
– stwierdziła Filiks.
Uważam, że rzeczywiście celem tej komisji jest wielka hucpa polityczna i próba przykrycia tego, że państwo nie realizujecie swoich stu konkretów
– mówił Sachajko.
Nerwy Filiks
„Show” Magdaleny Filiks trwał jednak nadal. Posłanka próbowała atakować posła Sachajkę. Przekonywała, że nie zachowuje się poważne.
To, że pan Wójcik śmiał się z pana przez dziesięć minut…
– mówiła Filiks.
Z pana Jońskiego się śmiałem!
– powiedział Wójcik.
Filiks jednak kontynuowała:
… i był ze śmiechu czerwony z pana odpowiedzi. Wie pan o czym to znaczy?
Że pani nie potrafi tego odczytać
– przerwał jej Sachajko.
Że pan po prostu pajacuje
– dokończyła Filiks.
Przewodniczący Joński zakończył część jawną i zarządził przerwę.
Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przyjęła wniosek o konfrontację prokurator Ewy Wrzosek i ówczesnej wiceszefowej Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyty Dudzińskiej. Konfrontacja odbędzie się prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia - poinformował przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO).
Przegłosowaliśmy kilka wniosków dowodowych, m.in. o dokumenty, o które wystąpimy do prokuratury, jeśli chodzi o akta sprawy słynnego śledztwa dot. wyborów korespondencyjnych i jego umorzenia
— poinformował Joński dziennikarzy po zamkniętej części posiedzenia komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.
Komisja przyjęła wniosek o konfrontację prokurator Ewy Wrzosek i ówczesnej wiceszefowej Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyty Dudzińskiej (obecnej prokurator okręgowej).
Joński mówił dziennikarzom, że konfrontacja ta odbędzie się prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia. Poinformował, że chce ustalić m.in., do kogo przypisane było śledztwo. Joński mówił też, że część zeznań nie zgadza się z dokumentami.
Komisja przyjęła też wniosek o to, aby 18 marca odbyła się konfrontacja b. wiceszefa MAP Artura Sobonia z b. wiceprezesem Poczty Polskiej Grzegorzem Kurdzielem. Soboń podczas swoich pierwszych zeznań przed komisją twierdził, że nie nadzorował Poczty Polskiej i przygotowania wyborów, a Kurdziel zeznawał, że współpracował z Soboniem (jako reprezentantem MAP) przy przygotowaniu do wyborów.
W ostatnią środę komisja śledcza ds. organizacji wyborów prezydenckich w 2020 r., które miały się odbyć w trybie korespondencyjnym, przesłuchiwała prokurator Ewę Wrzosek, która 23 kwietnia 2020 r. wszczęła śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w okresie pandemii. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wpłynęło do prokuratury 3 kwietnia. Tego samego dnia, w którym Wrzosek wszczęła śledztwo, umorzyła je ówczesna wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyta Dudzińska. Dzień później Prokurator Krajowy polecił wszczęcie wobec Wrzosek postępowania dyscyplinarnego.
Prokurator Dudzińska zeznała w środę, że prokurator Ewa Wrzosek 23 kwietnia 2020 r. wszczęła śledztwo w sprawie, która była jej przypisana.
Nie wiem, jak sprawa zadekretowana na mnie, trafiła na biurko prok. Wrzosek
— dodała.
Z kolei Wrzosek powiedziała przed komisją, iż miała świadomość tego, że „różnego rodzaju nieprawidłowe, na granicy prawa czy wręcz nielegalne działania działy się wówczas w prokuraturze”.
I miałam uzasadnioną obawę, że jeżeli to śledztwo wszczęte przeze mnie nie zostanie wprowadzone do systemu informatycznego prokuratury, to w sytuacji, kiedy pozostawiam akta tej sprawy - tak, jak wcześniej to przedstawiłam swojemu przełożonemu w celu przekazania go wyżej - może dojść do dziwnych sytuacji w postaci wymiany obwoluty, usunięcia samego postanowienia o wszczęciu śledztwa
— podkreśliła prokurator.
Wrzosek przekazała, że w tej konkretnej sprawie to ona wprowadziła postanowienie o wszczęciu śledztwa do systemu informatycznego prokuratury, „uznając, że stanowi to swoiste zabezpieczenie przed tym, aby tego rodzaju niepożądane działanie z papierowym dokumentem miało miejsce”.
mly/sejm.gov.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683973-sachajko-przed-komisja-przesluchiwanie-w-stylu-esbeckim