I pyk, po kolejnej aferze. Ta nie trwała nawet pięciu minut. „Wyborcza” nakłamała, mediopodobne portale podkręciły, politycy obozu władzy się pooburzali. Skompromitowali się wszyscy. Bo żadnej afery z Hermesem nie ma. Nikt nim nikogo nie inwigilował, bo oprogramowanie nie ma nawet takich możliwości. A ci, którzy manipulują dziś opinią publiczną, powielając te bzdury, są po prosu niebezpieczni dla państwa.
Według „Gazety Wyborczej” w 2021 r. Prokuratura Krajowa kupiła narzędzie do inwigilacji pod tajemniczą nazwą Hermes. Już we wstępie do artykułu znajdujemy twierdzenie, że to system „jeszcze bardziej zaawansowany niż Pegasus”.
Dalej czytamy m.in.:
Według informacji „Wyborczej” oprogramowanie służyło do nielegalnej inwigilacji polityków, urzędników państwowych, sędziów oraz prokuratorów podejrzewanych o nielojalność wobec rządu Zjednoczonej Prawicy oraz ekipy Ziobry. Na celowniku Hermesa znaleźli się m.in. prokuratorzy z Lex Super Omnia i sędziowie ze stowarzyszeń walczących o niezależność sądownictwa.
Według jednego ze specjalistów od informatyki (eks ABW) Hermes jest oprogramowaniem bardziej zaawansowanym od Pegasusa: - Nie można go wykryć narzędziami typu „anti-spyware” jak Pegasusa, bo instaluje się w niższej warstwie systemowej, daje większe możliwości ingerencji w urządzenie.
Hermes to kombajn, pozwalający wykonywać elementy informatyki śledczej (czyli ściągać dane z zatrzymanych w śledztwach telefonów), jak i śledzić na bieżąco telefon. Czasami wystarczy, że użytkownik wejdzie w sieć WiFi, którą służby przejęły, lub ma aktywny bluetooth. Można go też zainstalować, gdy telefon jest wyłączony.
Ktoś tak naopowiadał Czuchnowskiemu, ten nie sprawdzając tych bzdur, opublikował to na pierwszej stronie wielkonakładowej gazety. A równi jemu w dziedzinie intelektu koledzy z branży politycznej i prokuratorskiej jęli komentować.
Ewa Wrzosek: „Jeśli informacje Wojciecha Czuchnowskiego [autora artykułu - red.] zostaną potwierdzone w śledztwie - to w prokuraturze krajowej Bogdana Świeczkowskiego działała zorganizowana grupa przestępcza, że wszystkimi tego konsekwencjami prawnymi dla jej członków”.
Katarzyna Szeska (też prokurator): „Prokuratura to nie NKWD!!!”
Mec. Jakub Wende (pełnomocnik m.in. Romana Giertycha): „Mamy do czynienia z chyba największym skandalem (trudno je już zliczyć) Prokuratury pod rządami p. Ziobro. Prokuratorzy nie mają prawa prowadzić samodzielnie czynności operacyjnych. To są metody, sposób działania i myślenia rodem z czasów Stalinizmu.”
Marszałek Sejmu oznajmił nawet: „To jest działanie, które obniżyło potencjał obronny Rzeczpospolitej, to jest działanie sprzeczne z polską racją stanu, to jest działanie, które wystawiło RP na realne niebezpieczeństwo. To jest naprawdę poważna sprawa.”
Dariusz Joński: „Inwigilacja +. Prokuratura Krakowa za czasów PiS również zakupiła system do nielegalnej inwigilacji polityków, urzędników, niepokornych sędziów i prokuratorów. Za chwilę się okaże, że w prokuraturze tez popełniali przestępstwa.”
Druga połówka Holmesowskiego duetu zawyrokowała: „Ziobro chciał mieć swojego Pegasusa. Inwigilowali Hermesem przez prokuraturę! Trybunał Stanu.”
A trzecia szefowa sejmowych śledczych, Magdalena Sroka oznajmiła, że jej komisja zajmie się też Hermesem (ciekawe na jakiej podstawie – czyżby chciała zmienić uchwałę konstytuującą kierowaną przez nią komisję?).
I wreszcie Krzysztof Brejza: „»Hermes służył do nielegalnej inwigilacji polityków, sędziów, prokuratorów podejrzewanych o nielojalność wobec PiS i ekipy Ziobry«. Czyli ziobrokratura nie chciała być gorsza od Kamińskiego z Wąsikiem. Patologia.” A w innym wpisie: „Czyli każda z grup PiSowskiego układu paramafijnego chciała mieć własny system inwigilacyjny.”
A każdy z nich mógł przecież wziąć łyk wody i sprawdzić, o co chodzi z tym Hermesem. Dowiedziałby się m.in., że:
Po pierwsze „spyware” to kategoria oprogramowania szpiegowskiego, a nie wykrywającego oprogramowanie szpiegowskie. Brzmi to zatem tak, jakby ktoś powiedział „Pegasusem nie da się wykryć Pegasusa”. Po drugie, Pegasus instaluje się w najniższej możliwej warstwie systemowej. Nie ma zatem niższej, w której miałby się znaleźć Hermes. Po trzecie Pegasus ma maksymalne możliwości „ingerencji w urządzenie” – nie da się bardziej. Po czwarte wykrywanie każdego zaawansowanego spyware w urządzeniu mobilnym jest niezwykle trudne – nie ma tu lepszych i gorszych. To jedno zdanie zatem sugeruje, że ktoś zmyślił je w całości, a co więcej nie czytał go nikt, kto ma choć przeciętne pojęcie o omawianym temacie.
Hermes faktycznie został zakupiony przez Prokuraturę Krajową i faktycznie jest narzędziem analitycznym. A konkretnie – to narzędzie do automatyzacji procesów zbierania informacji z otwartych źródeł, tzw. OSINT. Co zatem potrafi? Jeśli podamy mu dane obiektu naszego zainteresowania, przejrzy informacje dostępne publicznie w sieci (wyszukiwarki, serwisy społecznościowe, fora, serwisy specjalistyczne) i pobierze z nich wszystko, co na temat danego imienia, nazwiska i pseudonimu znajdzie. Zebrane dane pozwoli zapisać w celu dalszej analizy, bo sam z nich wniosków nie wyciągnie.
To wszystko w tekście „Bzdury Wyborczej, czyli dlaczego Hermes nie jest bardziej zaawansowanym Pegasusem” opublikowanym na Zaufanej Trzeciej Stronie, czyli w [źródle, co do którego fachowości i obiektywizmu chyba nikt nie ma wątpliwości.]https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/bzdury-wyborczej-czyli-dlaczego-hermes-nie-jest-bardziej-zaawansowanym-pegasusem/)
Bliższe informacje uzyskaliśmy zaś z pierwszej ręki, czyli od prokuratora Michała Ostrowskiego, zastępcy prokuratora generalnego:
Wbrew sugestiom dziennika oprogramowanie, o którym mowa w tekście nie było wykorzystywane do pracy operacyjnej. Działa ono na zasadzie bardzo zaawansowanej wyszukiwarki internetowej, pozyskującej dane powszechnie dostępne w internecie. Jest to więc narzędzie OSINT-owe z zakresu analizy kryminalnej. Pozyskane w ten sposób informacje poddawane były weryfikacji procesowej.
Nie jest to absolutnie narzędzie do tzw. kontroli operacyjnej, nie przełamuje żadnych zabezpieczeń. Pozwala na ustalenie tego co dana osoba lub podmiot pozostawiły w Internecie, w części otwartej dla każdego użytkownika sieci. Oprogramowanie pozwalało również badać powiązania między osobami na kontach społecznościowych, co mogło mieć znaczenie dla ustaleń dowodowych.
W Prokuraturze Krajowej obsługą programu zajmowali się analitycy i eksperci kryminalni, w tym z tytułami naukowymi. Do tej pory przeszkolili oni ok. 100 prokuratorów w zakresie stosowania „Hermesa”. Analizy były wykonywane w formie pisemnej, na wniosek prokuratora, a tryb wykonywania analiz określony był w stosownym zarządzeniu Prokuratora Krajowego. Stąd za całkowicie niedorzeczną należy uznać próbę przedstawienia przez „GW” stosowania oprogramowania jako czegoś otoczonego jakąś szczególną aurą tajności, a tym bardziej nielegalności.
Jest więc już jasne, że chodzi o podstawowe narzędzie dla pracy prokuratorów. Należy się cieszyć, że polscy śledczy takowym dysponują.
Za co ten Trybunał Stanu ma więc być? Za ściganie przestępców i stosowanie oprogramowania umożliwiającego analizę ich zachowań w sieci? Przecież bez tego śledztwa byłyby znacznie utrudnione, a na pewno wydłużone.
Rewelacje „Wyborczej” są po prostu kompromitujące. Dodajmy, że nie po raz pierwszy mija się z rzeczywistością ich autor, uznany w ubiegłym roku przez część środowiska za Dziennikarza Roku… A w ślad za nim kompromitują się politycy i dziennikarze, kolportujący te fejki.
Może ta szajba wynika stąd, że krzyczący o inwigilacji sami mają takie skłonności? Może chcieliby, aby takie narzędzia znalazłyby się w ich rękach, wtedy pokusiliby się o takie ich stosowanie, jakie zarzucają przeciwnikom?
Albo po prostu chodzi tu o jawne krycie przestępców – przede wszystkim we własnych szeregach? A że rykoszetem obronią się również zwykli kryminaliści i może wymkną się organom ścigania? To tylko koszty dodatkowe, które dla dobra partii-matki trzeba ponieść.
A może ktoś pozazdrościł „ofiarom” Pegasusa i chce zbudować inne legendy – inwigilowanych „Hermesem”?
Najmocniej na uzyskanie statusu poszkodowanego przez system Pegasus pracuje od lat już Krzysztof Brejza.
Kreuje kolejne mity po tym, jak w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy on i jego najbliżsi byli rzekomo prześladowani i nielegalnie stosowano wobec nich kontrolę operacyjną.
Postawmy dwa pytania: czy prowadzono tę kontrolę? A jeśli tak, to czy robiono to rzeczywiście nielegalnie?
Czy zarzuty, które chce mu postawić prokuratura, są wyssane z palca, czy uprawdopodobnione zebranym w długim śledztwie materiałem dowodowym? Czy polityk partii, która ma na sztandarach walkę z mową nienawiści, sam zarządzał farmą trolli posługujących się hejtem?
Stawiam te pytania w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”, w którym opisuję wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu posłowi do Parlamentu Europejskiego.
Opisane przez śledczych dowody wyglądają spójnie i przekonująco. Z wielostronicowego dokumentu wyłania się obraz wykorzystania przez polityczny klan (chodzi o Krzysztofa i Ryszarda Brejzów, ten drugi po wieloletnim pełnieniu funkcji prezydenta Inowrocławia dziś jest senatorem) inowrocławskiego ratusza i zatrudnionych w nim urzędników do prowadzenia anonimowej, zakrojonej na szeroką skalę, kampanii hejtu wymierzonej w politycznych oponentów i pozywywnego PR na rzecz obu panów B. Zarządzać tym miał sam były przewodniczący komisji śledczej ws. Amber Gold. Miał być mózgiem całej operacji, a nawet rekrutować kadry do konkretnego wydziału w Urzędzie Miasta i je zadaniować.
Przed publikacją zadałem posłowi pytania o tę sprawę. Poprosił o nadesłanie ich mailem, co też uczyniłem. Lecz do dziś nie uzyskałem odpowiedzi.
Czy zechce ich poszukać prokuratura i wyśle wniosek o uchylenie immunitetu do Brukseli? Czy też – jak już w paru przypadkach po zmianie obozu rządzącego – umorzy sprawę, by nie szkodzić politykom nowej władzy?
Opinia publiczna może być głęboko zdezorientowana. Warto więc jej rozjaśnić – czy męczennik walki z pisowskim państwem rzeczywiście jest ofiarą, czy może sprawcą?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683963-korba-na-dzis-hermes-ile-jeszcze-macie-takich-afer