Parlament Europejski zatwierdził wprowadzenie europejskiego portfelu cyfrowego - eID. Zawierać on ma wszelkie dokumenty obywateli, także prywatne. Portfel ma być dobrowolny, ale krytycy twierdzą, że to wstęp do zaprowadzenia pełnej kontroli obywateli na kształt chińskiego kredytu społecznego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Kto odpowiada za rolnicze protesty? Wyjaśniamy, przeciwko czemu buntują się rolnicy w całej Europie
— Jak polityka zrównoważonego rozwoju rozbroiła Europę. Żadne wojsko nie obroni kraju bez amunicji
Za eiD głosowo 335 europosłów, przeciw było 190, a wstrzymało się 31. Cyfrowy portfel ma być teraz zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej. Nie mamy złudzeń, że Polska będzie za i nie zgłosi żadnych wątpliwości. Portfel ma zawierać wszelkie dokumenty obywateli nie tylko państwowe jak dowód tożsamości, prawo jazdy ale też innych instytucji - dyplomy szkół, dane kont bankowych oraz całkowicie prywatne jak recepty, czy historię chorób.
Ma też pozwalać na uwierzytelnianie się w sieci bez przymusu korzystania z rozwiązań usługodawców komercyjnych. To ma ustrzec nas przed wykorzystywaniem naszych danych przez wielkie firmy i platformy działające w internecie.
To ustawodawstwo ma na celu wzmocnienie pozycji obywateli poprzez zapewnienie im pełnej kontroli nad wykorzystaniem i udostępnianiem ich danych. Tożsamość cyfrowa ewoluowała od zwykłej wygody do katalizatora zaangażowania obywatelskiego, wzmocnienia pozycji społecznej i środka sprzyjającego włączeniu społecznemu w epoce cyfrowej
— zachwalała cyfrowy portfel jego promotorka w PE chorwacka socjalistka Romana Jerković.
Jej wypowiedź wbrew intencjom można traktować jako ostrzeżenie. Bezpieczeństwo wszystkich naszych danych mamy powierzyć eurokracji.
Wzór z pandemii
Inspiracją dla europejskiego elektronicznego ausweisu był wprowadzany przez wiele krajów w czasie epidemii covid paszport sanitarny. Chodziło o identyfikowanie tych, którzy się nie zaszczepili, więc zostali pozbawieni podstawowych praw jak choćby możliwości przemieszczania się, podróży, pójścia do kina, restauracji etc. Tych którzy nie mieli elektronicznych zaświadczeń o tym, że dobrowolnie poddali się przymusowemu szczepieniu w praktyce można było trzymać w gettach dla sanitarnie podejrzanych, czy nieprawidłowych.
Królowa Holandii Maksyma wzywała na tegorocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos (WEF), by rządy również wykorzystywały biometryczne systemy tożsamości cyfrowej do śledzenia kto się dał zaszczepić, a kto nie.
Unijny cyfrowy certyfikat sanitarny z czasów pandemii covid, został też przyjęty przez Światową Organizację Zdrowia jako punkt wyjścia do stworzenia globalnego systemu paszportów zdrowia. Szefem WHO jest oskarżany w swym kraju o ludobójstwo, wybraniec Chin, etiopski komunista Tedros Adhanom Ghebrejesus.
Nowy, projektowany portfel cyfrowy daje nieskończenie większe możliwości pozbawiania ludzi praw i zniewalania ich.
Już w pierwszej zalecie owego portfela - w tym, że wszystkie dokumenty będą w jednym miejscu, dostępne za pomocą jednego przycisku - jak zachwalają eurokraci, tkwi jedno z największych zagrożeń. Oznacza to bowiem, że jednym przyciskiem można nas też wszystkich dokumentów pozbawić. Póki są one rozproszone nie można tego tak zrobić.
Ćwiczył to już w Kanadzie reżim Trudeau, który pozbawiał niezgadzających się na covidowy zamordyzm dostępu do kont, czyli pieniędzy, ale też unieważniał ubezpieczenia ciężarówek kierowcom, którzy utworzyli wielki konwój protestacyjny.
Co to oznacza w praktyce?
Portfel da władcom Europy możliwość pozbawiania obywateli ich fundamentalnych praw i praktycznie nieograniczonej kontroli nad nimi. To narzędzie do zaprowadzenia uśmiechniętej, liberalnej tyranii. Kontroli nad obywatelami nie sprawowałyby nawet rządy poszczególnych państw, ale Bruksela. W istocie, to nawet nie jakiś biurokrata w Warszawie unieważniałby niegrzecznym poddanym ubezpieczenia, ale unijny eurokrata. Nawet w zaprowadzaniu reżimu i pozbawianiu wolności nie bylibyśmy suwerenni, tylko zdani na Brukselę.
Nie można mieć żadnych złudzeń. Jeśli władcy Unii będą mogli wykorzystać coś do ograniczania wolności obywatelskich, do kontrolowania ich, to zrobią to. Kolejnym krokiem będzie wprowadzenie europejskiej waluty cyfrowej. Prace nad nią już trwają.
Europa obok Chin jest czempionem w konstruowaniu elektronicznych smyczy na obywateli. Do tego dzieła służy nawet nieszczęsne KPO. 20 proc. pieniędzy z unijnych pożyczek, czy grantów, które będą spłacane nowymi podatkami musi być przeznaczone na tzw. transformację cyfrową. Rumuński poseł do Parlamentu Europejskiego Cristian Terhes twierdzi, że identyfikatory cyfrowe stanowią część „chinizacji” (ang. chinafication) Europy, wprowadzającej tylnymi drzwiami kredyt społeczny - oceny posłuszeństwa, tak jak to robi Komunistyczna Partia Chin.
Zagrożenia, o których wspominamy dostrzega wielu przedsiębiorców, ekspertów od cyberbezpieczeństwa, myślicieli. 504 naukowców z 39 krajów podpisało wspólny list ostrzegający przed pułapkami owego portfela i zagrożeniami jakie się z nim wiążą dla naszego bezpieczeństwa w sieci i wolności. Można go znaleźć pod tym linkiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683777-elektroniczny-portfel-czy-smycz-dla-obywateli-unii