„Rozczłonkowanie CBA zawsze będzie prowadziło do utraty potencjału zwalczania korupcji i jest to działanie bezzasadne, wbrew nie tylko logice, ale też wbrew pewnym tendencjom widocznym na szczeblu międzynarodowym” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Żaryn, doradca prezydenta RP.
wPolityce.pl: Jak skomentuje pan słowa ministra Tomasza Siemoniaka, który zapowiedział, że do końca marca przedstawiony zostanie projekt ustawy o likwidacji Centralnego Biura Korupcyjnego?
Stanisław Żaryn: Nie jest to zaskakujące, bo nic tak mocno nie wybrzmiało w umowie koalicyjnej jak dwa pomysły – z jednej strony przywrócenie emerytur i świadczeń, które mają ponownie trafić do osób objętych tzw. dezubekizacją w służbach i w wojsku, a z drugiej strony kwestia likwidacji CBA. Widać wyraźnie, że koalicja rządowa chce doprowadzić do zniszczenia walki z korupcją i zniszczenia służby, która właśnie z korupcją do tej pory walczyła.
Te słowa nie zaskakują więc, chociaż merytorycznie są świadectwem bardzo złych zamiarów rządzącej koalicji. Mamy do czynienia z projektem, który na pewno odciśnie piętno na skuteczności walki z korupcją, bo nie da się takiej operacji przeprowadzić bez szkód dla potencjału jaki jest w CBA i skuteczności działań tej służby. Ostateczna ocena musi oczywiście poczekać na kształt tego projektu, natomiast nie mam złudzeń, że tu będzie chodziło o sparaliżowanie walki z korupcją i takie niestety będą skutki.
Według ministra Siemoniaka, likwidacja CBA sprawi, że walka z korupcją będzie lepiej zorganizowana niż dotychczas. Co zatem zaproponuje rząd, jakąś fuzję z inną służbą? Wie pan coś o tym?
Mam tyle informacji, ile przekazuje minister Siemoniak. Do tej pory wiemy, że CBA ma zostać zlikwidowane i zgodnie z planami kompetencje te mają zostać przekazane do innych służb. To jednak zawsze dzieje się kosztem efektywności. Centralne Biuro Antykorupcyjne działa od kilkunastu lat i to właśnie spójne, wieloaspektowe podejście do zwalczania korupcji jest gwarancją sukcesów w tej walce.
Rozczłonkowanie CBA zawsze będzie prowadziło do utraty potencjału zwalczania korupcji i jest to działanie bezzasadne, wbrew nie tylko logice, ale też wbrew pewnym tendencjom widocznym na szczeblu międzynarodowym. Przypomnę, że ostatnio także na szczeblu Unii Europejskiej wskazywano na to, że to właśnie dedykowane, specjalistyczne jednostki powinny się zajmować zwalczaniem korupcji. CBA nie powinno być w związku z tym osłabiane i rozczłonkowywane, ale wręcz wzmacniane w Polsce.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nie ma granicy wstydu, której nie przekroczą? Tusk: Zadaniem naszej koalicji jest odbudowa prawdziwej służby antykorupcyjnej
Minister Siemoniak wyraził oczekiwanie, że prezydent Andrzej Duda wesprze swoim podpisem likwidację CBA. To możliwy scenariusz?
Na pewno musimy się wstrzymać z jakimikolwiek deklaracjami. Pan prezydent ocenia konkrety i trzeba poczekać na projekt ustawy. Dopiero wtedy pan prezydent będzie mógł zabrać głos w tej sprawie. Ostateczna decyzja będzie oczywiście podejmowana dopiero po uchwaleniu konkretnego projektu, gdy trafi on na biurko pana prezydenta.
W kontekście zapowiedzi likwidacji CBA wydaje się istotne, że minister Siemoniak nie podjął decyzji zbadania tzw. „Operacji Lucień”, a wiele się o tej sprawie mówiło.
Myślę, że z dzisiejszej perspektywy widać wyraźnie, że pewne działania czy burze medialne, które Platforma Obywatelska organizowała w ostatnich latach wokół służb, mogły być czysto politycznymi akcjami. „Operacja Lucień” jest jednym z elementów, które powodowały wytworzenie pewnej histerii wokół Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ale też szerzej – wokół służb specjalnych. Mam wrażenie, że było to narzędzie wykorzystywane cynicznie przez Platformę Obywatelską do niszczenia wizerunku polskich służb, co oznaczało osłabienie bezpieczeństwa Polski, ale także dawało podstawę do opowiadania o tym jak fatalne jest CBA i trzeba je zlikwidować.
„Operacja Lucień” była częścią zaplanowanego, spójnego systemu działania, który miał przygotować debatę o likwidacji CBA. Chodziło tu wyłącznie o rozbudzenie emocji, bo rzetelna rozmowa o wynikach CBA i innych służb pokazywała, że rząd poprzedników bardzo poważnie podchodził do kwestii bezpieczeństwa i dobrze zarządzał tym sektorem jakim są służby specjalne.
Może chodzi tu po prostu o czystą politykę? Jeśli rząd nie zlikwidowałby CBA, to wtedy Lewica mogłaby się pokusić o wyjście z koalicji?
Być może. Skoro ta sprawa została tak mocno i jednoznacznie podkreślona w umowie koalicyjnej to widać było wyraźnie, że jest to projekt, który łączy koalicję. Być może skuteczne działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które dotykały polityków PO, PSL czy Lewicy, to jest ten mianownik, który tak mocno spaja koalicję. Wiemy, i jest to publicznie dostępna wiedza, że konkretni politycy, powiązani dziś z obozem rządowym, mieli swoje problemy w związku ze śledztwami CBA. Tutaj nienawiść osobista i pewne uprzedzenia polityczne stoją za planem likwidacji CBA.
Jak wspominał pan wcześniej, Unia Europejska wyznaczyła pewne standardy ws. polityki zwalczania korupcji. Według nich, posiadanie jednej, delegowanej do tych spraw instytucji jest przez Brukselę dobrze widziane. Wobec tego dlaczego Donald Tusk wychodzi wbrew zaleceniom Unii Europejskiej w tej sprawie?
Donald Tusk ma swoje emocje wokół sprawy skuteczności działania CBA. Przypomnę, że jeszcze z czasów pierwszego rządu PO – to przypomina się chociażby 2009 rok – CBA, wykrywając różnego rodzaju patologie w środowisku politycznym Donalda Tuska, było instytucją, która przeszkadzała premierowi w zarządzaniu państwem, jak on to mógł odbierać, wykrywając różnego rodzaju nieprawidłowości i przestępcze działania w jego obozie politycznym.
Afera hazardowa to jest jedna z wielu spraw, które CBA wykryło w środowisku powiązanym z Platformą Obywatelską. Może mieć on swoje prywatne zastrzeżenia i pewną wrogość wobec tej służby, ale również środowiskowo może być uprzedzony do CBA. Stąd też, jak sądzę, tej sprawy Platforma Obywatelska nie odpuści.
Jak skomentuje pan sprawę zmian w strukturach ABW, tj. rozbudowanie jej delegatur?
To też jest de facto rodzaj osłabienia potencjału polskiej służby specjalnej, tym razem tej największej, czyli sprawa ma ogromy potencjał ujemny jeśli chodzi o bezpieczeństwo państwa polskiego. Zmiana części delegatur na mniejsze jednostki, czyli wydziały zamiejscowe – co miało miejsce w 2017 roku – była spowodowana koniecznością wzmocnienia działania w terenie, współpracy z siecią kontaktów operacyjnych po to, żeby Polska była bezpieczniejsza, a ABW działała skuteczniej.
My bardzo odchudziliśmy wtedy biurokrację. Przenieśliśmy kwestie związane z administracją do kilku głównych centrów w Polsce właśnie po to, żeby ludzie mogli pracować w terenie, by mogli rozwijać sieci aktywów operacyjnych. To w ostatnich latach przyniosło bardzo dobre skutki. Przypomnę, że ABW w ostatnich latach miała ogromne zasługi i nigdy w historii tej służby nie miała takich wyników, jakie miała w ostatnich latach.
Obawiam się, że te działania, które zapowiada Tomasz Siemoniak – czyli odbudowa delegatur – skończą się na przywróceniu wysokich, kierowniczych stanowisk, być może dla jakichś znajomych, którzy będą tam powoływani. Odbije się to jednak na efektywności pracy służby i na to powinniśmy wszyscy patrzeć z niepokojem. ABW powinna być agencją, która skupia się na pracy operacyjnej, a nie rozbudowywaniu administracji i biurokracji.
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683654-zarynnienawisc-i-uprzedzenia-stoja-za-planem-likwidacji-cba