Wczoraj, podczas pobytu w Polsce w drodze do Kijowa, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen stwierdziła: „Bardzo cieszę się z planu działania, który zaprezentował rząd w tym roku. To bardzo silne oświadczenie, jasna mapa drogowa dla Polski”. To - jej zdaniem - okazało się warunkiem wystarczającym do tego, aby w następnym tygodniu KE podęła dwie decyzje dotyczące odblokowania środków unijnych dla Polski w wysokości 137 mld euro.
Chodzi o odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) w wysokości blisko 59 mld euro (dotacje i pożyczki) i 76 mld euro z Funduszu Spójności z wieloletniego unijnego budżetu na lata 2021-2027.
Na Polskę nie spadnie deszcz pieniędzy
Środki te oczywiście nie zostaną przekazane jednorazowo. Z KPO będą to kolejne transze wraz z wypełnieniem kolejnych kamieni milowych, przekazywane co najmniej do końca 2026 roku , natomiast z Funduszu Spójności będą one przekazywane aż do roku 2030 (zgodnie z zasadą n+3), dopiero po zrealizowanych inwestycjach zaplanowanych zarówno w strategiach sektorowych jak i 16 strategiach regionalnych, za które odpowiadają samorządy województw. Na Polskę nie spadnie więc deszcz pieniędzy, jak stwierdził wczoraj Donald Tusk po wypowiedzi szefowej KE, a środki unijne będą przekazywane w formie refundacji za już zrealizowane i rozliczone przedsięwzięcia. Co więcej - sugerowanie przez rządzących, jakoby te wszystkie środki, miały bezpośrednio poprawić sytuację materialną polskich rodzin, czy sytuację finansową polskich szpitali jest wręcz ordynarnym kłamstwem.
Wczorajsza wypowiedź przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen dotycząca odblokowania środków unijnych dla Polski zarówno z KPO jak i Funduszu Spójności dobitnie potwierdza, że były one narzędziem do szantażowania rządu Mateusza Morawieckiego. Przypomnijmy, że przez wiele miesięcy KE twierdziła, iż tylko wejście w życie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym jest warunkiem uruchomienia pierwszej transzy środków z KPO, a ponieważ ustawa „utknęła” w TK, środki te były blokowane. O konieczności wypełnienia tego warunku po wielokroć mówił w PE w debatach o sytuacji w Polsce, komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, komisarz Vera Jourowa, czy sama przewodnicząca von der Leyen. Teraz okazuje się, że wcale nie trzeba kończyć tego procesu legislacyjnego dotyczącego tej ustawy, co wprost oznacza, że KE użyła blokady środków z KPO dla Polski, po to tylko, aby wpłynąć na wynik wyborów w Polsce.
Wystarczyły zmiana w Polsce rządzących, „silne oświadczenie” rządu Tuska…
Przypomnijmy także, że właśnie przy udziale europosłów Platformy i Lewicy przygotowano i przegłosowano w Parlamencie Europejskim ponad 40 rezolucji szkalujących nasz kraj, często przy użyciu półprawd i fake newsów, dostarczonych przez polskich polityków. To właśnie te głosowania, a także inne działania europosłów Platformy i Lewicy i innych ugrupowań opozycyjnych, spowodowały, że do tej pory Komisja Europejska politycznie blokowała środki z KPO, choć makiawelicznie twierdzili oni, że to wina rządu Zjednoczonej Prawicy. A więc od blisko 2 lat z inspiracji Tuska, przy pomocy i zaangażowaniu europosłów z ówczesnej opozycji, KE blokowała środki dla Polski z KPO i Funduszu Spójności, żeby teraz wystarczyło tylko „silne oświadczenie” rządu Tuska, aby ta blokada została zniesiona.
… i wolna decyzja przewodniczącej KE
Teraz dowiedzieliśmy się, że przewodnicząca KE zupełnie dowolnie może dysponować ogromnymi środkami finansowymi w ramach unijnego Funduszu Odbudowy i Funduszu Spójności i albo karać jakiś jej zdaniem krnąbrny kraj, albo nagradzać tych, którzy działają po jej myśli. Uruchomienie środków z KPO i Funduszu Spójności w takim trybie to nagroda dla Donalda Tuska za odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy, a rząd złożony z dotychczasowych partii opozycyjnych, będzie spolegliwy wobec paktu migracyjnego, unijnych podatków, czy głębokiej reformy unijnych traktatów. Przewodnicząca KE, szerzej establishment brukselski spodziewa się, że w wszystkich tych przypadkach rząd Donalda Tuska będzie głosował za (rząd Prawa i Sprawiedliwości te kwestie blokował), a właśnie na tym najbardziej zależy Brukseli i Berlinowi. Polska zapłaci więc ogromną cenę jeżeli ostatecznie zostanie przeforsowany obligatoryjny rozdział nielegalnych imigrantów, unijne podatki, a także przekształcenie Unii 27. suwerennych państw w scentralizowane superpaństwo pod dominacją niemiecko- francuską.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682916-szefowa-ke-potwierdzila-stosowany-wobec-polski-szantaz