„Nie oczekuję od „Gazety Wyborczej” rzetelności i obiektywizmu. Natomiast od rzecznika MSZ, nawet jeśli jest on byłym dziennikarzem GW, oczekiwałabym jednak oddzielenia ideologicznej walki od reprezentowania RP. Rzecznik MSZ różni się tym od dziennikarza ‘Gazety Wyborczej’, iż powinien znać różnicę pomiędzy odpowiedzią na interpelację poselską a stanowiskiem rządu w sprawach międzynarodowych” - napisała w oświadczeniu europoseł PiS i była szefowa MSZ Anna Fotyga.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych odniosło się do doniesień medialnych sugerujących, że szef tego resortu Radosław Sikorski zrezygnował ze starań Polski o reparacje. MSZ powoływało się na pismo z 2006 r., kiedy resortem kierowała Anna Fotyga, dziś europoseł PiS. W ten sposób zarzucono, że tak naprawdę to za czasów Fotygi i rządów tzw. „pierwszego PiS” Polska zrzekła się reparacji.
„Kiedyś zarzucano mi, iż kierowałam się rusofobią”
Europoseł Fotyga wydała oświadczenie.
Jak każdego polityka, duża część społeczeństwa postrzega moją osobę przez wizerunek ukształtowany przez media. Zdaję sobie sprawę, iż nawet w mocno zniekształconym wizerunku jest ziarno prawdy. Kiedyś zarzucano mi, iż w swoich działaniach kierowałam się rusofobią. Od kilku lat te same osoby starają się nadrobić stracony czas i prześcignąć mnie w swojej krytyce Kremla. W podobny sposób starano się wypaczyć moje poglądy wobec Niemiec, nie potrafiąc czy nie chcąc zrozumieć, iż także wobec Berlina można odważnie prezentować polskie interesy, co buduje naszą pozycję i szacunek, a nie je umniejsza. Sądzę, że dziś nawet moi krytycy dostrzegają to w mojej pracy w Parlamencie Europejskim, gdzie bardzo często w kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa skutecznie współpracuję z niemieckimi europosłami z różnych grup politycznych, ani na chwilę nie zapominając o polskich interesach. Dowodem jest chociażby fakt, iż w 14 dokumentach PE nad którymi pracowałam potępiono budowę gazociągu północnego
— podkreśliła w komunikacie opublikowanym na platformie X.
Zarzucano mi także, iż pełniąc funkcję ministra nie byłam osobą decyzyjną, gdyż z uwagą czytałam każdy dokument, podobno odgradzając się murem nieufności od tzw. gmachu. Sporo w tym przesady, gdyż codziennie podejmowałam setki decyzji. Muszę jednak także tutaj swoim krytykom oznajmić, iż również w tym przypadku się mylą. Niestety, na moją niekorzyść. Dwa lata temu „Gazeta Wyborcza” realizując politykę polskiej mikromanii i uległości wobec Berlina próbowała udowodnić, iż Polsce nie należy się zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone przez nazistowskie Niemcy. W tym celu sięgnęłam do bazy sejmowych interpelacji, w których łatwo można odszukać wszystkie odpowiedzi dotyczące reparacji. Jedna z nich pochodzi z czasów, gdy kierowałam Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Dotyczyła niemieckiego rewizjonizmu, a wystosował ją poseł Janusz Dobrosz (zbieżność nazwisk ze znaną dziennikarką GW nieprzypadkowa)
— wskazała polityk.
„Klikanaście odpowiedzi o podobnej treści”
Warto podkreślić, iż na przestrzeni lat urzędnicy MSZ przygotowali kilkanaście odpowiedzi o podobnej treści na interpretacje w sprawie reparacji. Z oczywistych powodów skupiono się jednak tylko na odpowiedzi, na której istnieje mój skrócony podpis. Ponieważ zacytowane fragmenty były sprzeczne z moimi poglądami, które od zawsze w tej sprawie były jasne i publicznie znane, wydałam oświadczenie, w którym podzieliłam się swoimi wątpliwościami i jeszcze raz przedstawiłam swoje poglądy. Zgodnie z zapowiedzią postanowiłam także sprawdzić sam dokument, co umożliwiono moim współpracownikom dopiero po kilku tygodniach
— napisała w dalszej części oświadczenia.
Rzeczywiście znajduje się na nim moja parafka, chociaż ważne pisma zewnętrzne od lat podpisuję inicjałem imienia i nazwiskiem. Dlatego nie zabierałam dalej głosu w tej sprawie, pamiętając intensywny okres w ministerstwie, w którym odpowiedź została podpisana. Uznałam, iż faktycznie mogłam popełnić błąd, zamiast dokładnie przeczytać każde zdanie, zaufałam swojemu zastępcy, który był odpowiedzialny za przygotowanie i zreferowanie dokumentu
— dodała Anna Fotyga.
Zlecona przeze mnie odpowiedź jest obszerna, gdyż sprawę uznałam za ważną i zawiera wiele elementów, które w mojej ocenie są istotne i o które wnioskowałam. W dwóch najistotniejszych fragmentach wprowadza jednak w błąd, powtarzając utrwaloną przez lata doktrynę w tej kwestii. W okazanej moim pracownikom dokumentacji nie było pisma z moją dekretacją, ani stanowisk poszczególnych resortów, które były konsultowane w tej sprawie
— napisała.
Z pewnością takie powstały, gdyż był to jeden z powodów przedłużenia terminu odpowiedzi na interpelację. Ponadto, były one potrzebne, gdyż mój obóz polityczny nie podzielał chociażby stanowiska poprzedniego rządu z 13 lipca 2004 roku w tej sprawie ani tzw. deklaracji Gdańskiej prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Johannesa Raua z 2003 roku
— podkreśliła polityk PiS.
Inicjatywa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego
Mój pogląd zaś był zbieżny z działaniami Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zlecił opracowanie raportu strat wojennych Warszawy, a także został wyrażony publicznie podczas wizyty premiera Jarosława Kaczyńskiego w Berlinie 30 października 2006 roku, w której premierowi towarzyszyłam i którą przygotowywałam
— czytamy w oświadczeniu europoseł Fotygi.
Nie oczekuję od „Gazety Wyborczej” rzetelności i obiektywizmu. Natomiast od rzecznika MSZ, nawet jeśli jest on byłym dziennikarzem GW, oczekiwałabym jednak oddzielenia ideologicznej walki od reprezentowania RP. Rzecznik MSZ różni się tym od dziennikarza „Gazety Wyborczej”, iż powinien znać różnicę pomiędzy odpowiedzią na interpelację poselską a stanowiskiem rządu w sprawach międzynarodowych. Wewnątrzkrajowa korespondencja pomiędzy ministerstwem a parlamentarzystą ma zasadniczo inne znaczenie niż stanowisko rządu czy oświadczenie premiera lub ministra MSZ podczas oficjalnej wizyty, tak jak to miało miejsce niedawno w Berlinie
— dodała polityk.
Dlatego tak jak w przypadku artykułu sprzed kilku lat uznając swój błąd postanowiłam publicznie nie polemizować z dziennikarzem „Gazety Wyborczej” w tej sprawie, tak tym razem gdy były dziennikarz GW wydaje komunikat w imieniu MSZ ,muszę zareagować. Gdyby rzecznik MSZ zechciał jeszcze raz zgłębić sprawę, uprzejmie informuję, iż interpelację prowadził i referował mi jeden z moich zastępców, któremu podobnie jak moje środowisko wówczas ufałam. Dziś jest on jednym z polityków Platformy z teką ministra. Widocznie już wówczas mentalnie był w Platformie, chociaż moje środowisko oficjalnie zdradził kilka lat później
— podkreśliła Anna Fotyga.
aja/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682020-fotyga-atakowana-ws-reparacji-jest-oswiadczenie-europosel