Czytając propozycje zmiany programowej dla szkół komentatorzy wskazują kolejne przykłady zubożenia kulturowego i humanistycznego, jaki proponuje Ministerstwo Edukacji Narodowej, ale profesor Andrzej Waśko, literaturoznawca, redaktor naczelny Dwumiesięcznika ARCANA a przede wszystkim doradca prezydenta Andrzeja Dudy, wskazuje, że sprawa jest jeszcze poważniejsza.
Przypomnijmy jednak co minister Nowacka chce zrobić z lekturami szkolnymi. Nawet jako teksty dodatkowe wypadają z listy dzieła Jana Pawła II czy prymasa Wyszyńskiego - analogicznie z historii średniowiecza ma być wykreślone wiele wątków kościelnych. A przecież nie chodzi tu o światopogląd lecz o faktyczne i konkretne znaczenie instytucji Kościoła dla średniowiecznej Europy czy nieocenionego wpływu Papieża czy Prymasa na powojenną rzeczywistość Polaków.
Co jeszcze się nie podoba nowej ekipie MEN? Z lektur obowiązkowych dla szkół ponadpodstawowych chce ona usunąć pierwszą polską kronikę historyczną - Galla Anonima czy „Hymn do miłości ojczyzny” Ignacego Krasickiego. Z listy lektur zniknie antykomunistyczna powieść „Droga donikąd” Józefa Mackiewicza, a w wersji rozszerzonej języka polskiego uczniowie nie znajdą św. Augustyna i św. Tomasza. Znowu - nie rzecz w charakterze religijnym tych dzieł, lecz w ich doniosłej roli, jakie odegrały w tamtej epoce. Podobnie zdegradowano powieść „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza - czyli dzieło, które przyczyniło się do otrzymania przez pisarza literackiej nagrody Nobla.
Rozgrzewka minister Nowackiej
I jeśli wydaje się to planem okrojenia wiedzy nowego pokolenia to dopiero profesor Andrzej Waśko zarysowuje prawdziwie polityczny plan tych zmian:
To co proponuje minister Nowacka jest tylko kosmetyką podstawy programowej - mówi portalowi wPolityce.pl doradca prezydenta - natomiast naszą uwagę powinniśmy zwrócić przede wszystkim na to, co odbywa się ponad tym. Prawdziwa reforma zostanie wprowadzona dopiero w latach 2026-2027. Stanie się to po tym, jak w roku 2025 wprowadzą w Unii Europejskiej tzw. Europejski Obszar Edukacji.
W styczniu br. Warszawę odwiedziła Iliana Iwanowa, unijna Komisarz ds. innowacji, badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży. Sama zapowiedziała zaangażowanie w ten program, co umknęło uwadze komentatorów:
W ostatnich latach państwa członkowskie, instytucje unijne i społeczność edukacyjna połączyły siły, aby budować europejski obszar edukacji. Inicjatywa ta wyraża naszą wspólną wizję, jak powinny wyglądać włączająca edukacja wysokiej jakości i uczenie się przez całe życie, dostępne ponad granicami i dla wszystkich
-przekonywała urzędniczka.
Zdaniem profesora Waśki
Będzie to oznaczało zasadnicze osłabienie czy zmarginalizowanie przedmiotów tożsamościowych takich jak historia narodowa, literatura narodowa, bo przecież wychowankowie tej szkoły mają być gotowi do transnarodowej wymiany i emigracji, żeby wzmacniać europejski rynek pracy.
Państwa narodowe bez wpływu na edukację
Na stronach internetowych władz UE można przeczytać, że Europejski Obszar Edukacji będzie miał na celu „podejmowanie działań, które przyczyniają się do transformacji ekologicznej”. Czytamy tam także o tym, że edukacja ma być wprzęgnięta w potrzeby rynku pracy. Trudno o szczegóły powstawania tego przedsięwzięcia, tym cenniejsze są wnioski prezydenckiego doradcy. Profesor Waśko przekonuje, że:
Będzie to nowa formuła edukacji o charakterze ogólnounijnym. W Parlamencie Europejskim są projekty nowych traktatów i na ich podstawie polityka oświatowa, która obecnie jest pozostawiona rządom narodowym, będzie przeniesiona na poziom polityk unijnych.
Uczony przestrzega, by nie skupiać się tylko na poszczególnych lekturach i jednostkowym wytykaniu błędów, ale by odnotować, że jest to część większego procesu.
Patrzmy więc na to wykreślanie lektur, odchudzanie podstawy programowej, znoszenie prac domowych i reformowanie kuratoriów jako program pilotażowy względem ogólnounijnych zmian.
Literaturoznawca zaznacza, że pomysł ten jest z gruntu lewicowy nie tylko w zakresie treści, ale też i formy realizacji:
Chodzi o to, żeby ludzie nie czytali za dużo, bo jeszcze zaczęliby zadawać pytania. Stara lewica marksistowska w XX wieku publikowała w tanich wydaniach serie klasyki światowej, żeby klasa robotnicza mogła uczestniczyć w kulturze wysokiej i skończyło się to narodzinami „Solidarności” i załamaniem projektu komunistycznego. Nowa lewica, ucząca się bardziej od Gramsciego niż od Marksa, nie chce popełniać tego błędu i chce pozostawić swój proletariat niedouczonym.
Wykreślić Boga i Kościół
Kiedy zwracamy uwagę na wycinanie kolejnych pozycji z podstawy programowej dla Polski szkół umyka nam czasem powód dla którego dane dzieło jest niewygodne dla nowych władz. Profesor dla portalu wPolityce.pl twierdzi:
Na to co robi minister Nowacka patrzmy jako na cały plan, który jest teraz realizowany. Obecne decyzję MEN to tylko pojedyncze kamyczki oderwane od mozaiki całości. W ten sposób obecna władza przeciera szlak do wielkiej reformy, do utworzenie Europejskiego Obszaru Edukacji - bez Żołnierzy Wyklętych, dorobku Kościoła, bez Jana Pawła II czy Prymasa Wyszyńskiego. Nawet bez „Powrotu taty” Adama Mickiewicza, gdzie dzieci modlą się do Boga. Dla postępowców jest to niedopuszczalne.
Czyli okrojenie programu to dopiero początek i to jeszcze łagodny, niewinny, nieszkodliwy w porównaniu z tym, co polskiego ucznia dopiero czeka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/681846-wykreslanie-lektur-z-nakazu-brukseli-wazny-komentarz