Choć Michał Kołodziejczak, będąc w opozycji, zawsze przekonywał, że reprezentuje interesy rolników, jak na razie, jako sekretarz stanu w MRiRW w rządzie Donalda Tuska chyba nieszczególnie sprawdza się w tej roli. „Panie ministrze, kiedy pan przyjedzie z konkretną odpowiedzią: załatwiłem to, to i to? A nie tylko lanie wody?” - zwrócił się do wiceministra jeden z protestujących. Rolnicy przywieźli ze sobą kukłę mającą przedstawiać Kołodziejczaka i wrzucili ją do płonącego koksownika. Od wiceministra ludzie, których interesy miał reprezentować, dowiedzieli się za to, że nie jest mu potrzebna tabletka „dzień po” i że „nie lubi się kłócić”.
Ostatnie wydarzenia pokazują, że rolnicy chyba nie są do końca zadowoleni z działalności wiceministra Michała Kołodziejczaka. Gdy próbuje rozmawiać z protestującymi, często spotykają go dość nieprzyjemne przygody. A to zostaje nagrany, gdy w rozmowie z jednym z rolników wścieka się i „obsmarowuje” swojego przełożonego, ministra Czesława Siekierskiego, a to rolnicy pytają, kiedy wreszcie zamierza podzielić się z nimi jakimiś konkretami.
Czy Kołodziejczakowi potrzebna jest tabletka „dzień po”?
Polityk spotkał się z protestującymi rolnikami, którzy najwyraźniej byli w dość bojowym nastroju, co dobitnie pokazuje zamieszczone na platformie X nagranie składające się z fragmentów różnych spotkań Michała Kołodziejczaka z grupą, której interesy miał reprezentować.
Czy tabletka „dzień po” jest ważniejsza niż nasze rolnictwo?
— pyta jeden z rolników, na co Kołodziejczak z rozbrajającą szczerością odpowiada:
Mi nie jest tabletka „dzień po” potrzebna
Protestujących chyba nie bardzo to interesowało.
Żadnej debaty w Sejmie nie ma na temat rolnictwa, odkąd rząd powstał. Tabletka „dzień po”… Durnoty!
— wykrzyknął jeden z rolników.
Pan musi im powiedzieć, co tu się dzieje, żeby wiedzieli
— proponował inny, nieco spokojniej.
Może jakiś Sejm trzeba zrobić na ten temat?!
— dopytywał kolejny.
Sekretarz stanu w MRiRW „wspaniałomyślnie” odpowiedział:
Dzisiaj to tutaj jest Sejm na temat rolnictwa i debata na temat rolnictwa.
Ale to konkrety jakieś trzeba!
— zawołał kolejny z rolników.
I zobaczcie, kto dzisiaj do was przyjeżdża, aby o rolnictwie debatować
— mówił Kołodziejczak.
Kto? Kto?
— dopytywali protestujący, najwyraźniej niezbyt przekonani.
„Tylko lanie wody!”
Panie ministrze, ja tylko jedno pytanie: kiedy pan przyjedzie z konkretną odpowiedzią: załatwiłem to, to i to? A nie tylko lanie wody! Konkrety!
— zwrócił się w kolejnym fragmencie nagrania jeden z protestujących do Kołodziejczaka.
Chłopak mówi „dwa miesiące mało”, za chwilę pan powie „dwa lata mało”
— zauważył rolnik.
A dalej robi się gorąco. Dosłownie i w przenośni.
Panie Ministrze. Twoi ludzie cię tu wsadzili. To, co dla nas dzisiaj zrobiłeś, obiecałeś. Twoje słowa są tyle dla nas warte
— powiedział jeden z mężczyzn, przywożąc kukłę mającą najwyraźniej przedstawiać Kołodziejczaka i… owiniętą flagą Unii Europejskiej.
Tyle! Dziękujemy za dzisiejszy dzień! Co innego rano mówiłeś!
— powiedział protestujący rolnik, wrzucając kukłę wraz z flagą do rozpalonego koksownika.
Nie, ja mówię ciągle to samo. Ale ja nie będę się kłócił
— próbował dyskutować wiceminister rolnictwa, nieco płaczliwym tonem.
Ciągle to samo mówisz – i kłamiesz
— odparł jeden z rolników.
Nie. Jestem ostatnim człowiekiem, który by się kłócił. Ostatnim
— odpowiedział Michał Kołodziejczak, odchodząc od protestujących.
Ostatnie wydarzenia związane z Michałem Kołodziejczakiem i działania, o które oskarżany jest wiceminister (vide: historia pani Julity Olszewskiej) pokazują, że być może rację mieli ci politycy, którzy podczas kampanii wyborczej ostrzegali (także w rozmowach z naszym portalem), że lider AgroUnii nad interesy rolników przedkłada własną karierę. Jeżeli rzeczywiście tak jest, Kołodziejczak zaczyna nowy etap tej kariery od dość bolesnych lekcji.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/681793-kolodziejczak-kontra-protestujacy-rolnicy-bylo-goraco