Dlaczego premier Donald Tusk łapie w locie każdą możliwą okazję, by uderzyć - możliwie mocno i boleśnie - w polityków amerykańskich republikanów? Dlaczego pali mosty tuż przed prawdopodobnym zwycięstwem Donalda Trumpa?
Z politycznego punktu widzenia to oczywisty błąd, a nawet skrajna głupota. Jeśli Trump wygra, będzie miał w ręku potężną władzę, a skutki jego decyzji wpłyną na los Polski i Polaków. Wchodzenie w rolę zagończyka, który dogryza Trumpowi i republikanom, który sam, bez żadnej konieczności, branie na siebie rolę przeciwnika przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie mieści się w żadnej normalnej logice politycznej. I wie to nawet premier Tusk.
Jeśli zatem Tusk konsekwentnie i czytelnie zderza się z republikanami i Trumpem, to znaczy, że jest w tym jakiś inny cel. I jest on dość czytelny: chodzi o wykreowanie pretekstu, który pozwoli porzucić sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, i rzucić się w każdej sferze, również wojskowej, w objęcia Niemiec i Francji, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Dziś Polacy nie zaakceptowaliby takiego zwrotu. Wiedzą, ile warte są gwarancje bezpieczeństwa ze strony Berlina i Paryża. Widzą, że obok nas jedynie Anglosasi pobiegli z realną pomocą napadniętej Ukrainie. Jedyną szansą na zmianę tego stanu rzeczy jest wypchnięcie Ameryki z Polski, tak, by nie było alternatywy. I Tusk nad tym ciężko dziś pracuje.
Jeśli mu się uda, skutki będą tragiczne. Dlatego nie dajmy się nabrać: to nie są tanie złośliwości, to nie jest nawet podlizywanie się Berlinowi i Paryżowi. To nie jest także głupota. To wielka gra, w której stawką jest nasza niepodległość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/681461-tusk-chce-wypchnac-usa-z-polski-w-interesie-niemiec