Nowy rząd z dużą energią zabiera się do „porządkowania” różnych spraw, zwracając szczególną uwagę na problemy związane z - jak to określa - „zdrowiem reprodukcyjnym”. Już samo to sformułowanie po części definiuje specyficzny sposób podejścia nowych władz do tych problemów. Słowo „reprodukcja” odnosi się przecież do rozmnażania zwierząt hodowlanych. Użycie go w odniesieniu do kobiet świadczy o szczególnym sposobie traktowania spraw związanych z prokreacją, ze zdrowiem matek i dzieci. Podejście to znajduje wyraz w planowanych działaniach, które budzą najwyższy niepokój.
Pani minister Izabela Leszczyna uroczyście zapowiada, że stosowanie klauzuli sumienia przez lekarzy nie będzie możliwe przy istnieniu zagrożenia dla życia pacjenta. Niepotrzebnie, bo przepis ten jest znany i bez zastrzeżeń stosowany. Pojawiają się głosy, że klauzula sumienia ma w opiece medycznej nie obowiązywać. To niemożliwe. Lekarz, położna czy pielęgniarka są ludźmi mającymi takie same prawa jak inni, wewnętrzną autonomię i system wartości. Wolność sumienia nie wynika z nadania takiego czy innego rządu, ale jest wrodzonym prawem każdego człowieka. Lekarz nie jest i nie może być bezwolną istotą, wykonującą wszystkie polecenia przełożonego, nie można jego czy ją wynająć do każdej procedury zwłaszcza tej, która jest związana z zabiciem człowieka. Lekarz wraz z dyplomem otrzymał licencję na rozpoznawanie i leczenie chorób, dostarczanie ulgi w cierpieniu, a nie na zabijanie ludzi.
Pani Minister zapowiada również, że wszystkie szpitale mają teraz wykonywać w całości kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia i posłusznie zabijać nienarodzone dzieci. Owszem, sumienie jest cechą pojedynczego człowieka nie instytucji, ale szpitale miewają jakieś tradycje, niektóre z nich od lat zatrudniają ludzi o hipokratejskim sposobie lekarskiego myślenia i znane są z tego, że dbają o to, by przestrzegać świętości ludzkiego życia i przede wszystkim nie szkodzić. Tymczasem Pani Minister ogłasza, że wszyscy lekarze zostaną zmuszeni do bezwolnego podawania się jej rozkazom, a wszystkie szpitale mają „zapewnić terminację ciąży”. Czyli wszystkie szpitale, wszyscy lekarze tam pracujący mają być jednakowo „umoczeni” w aborcyjnym interesie, być niewolnikami w czynieniu zła, w polowaniach na słabych i chorych, nieprawidłowo zbudowanych dzieci, albo w wykonywaniu poleceń rodziców podyktowanych wygodą i brakiem wrażliwości na los własnych dzieci. Nikt nie może być bez winy, wszyscy muszą być „umoczeni”, nikt nie może czuć się lepszy. Łatwiej wówczas się zarządza zespołami ludzkimi.
Pani Minister mówi do szpitali: „Chcecie mieć kontrakt z NFZ, musicie wykonywać koszyk świadczeń”. To znaczy: musicie zabijać dzieci. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny w 2015 roku stwierdził, że nie wolno wymuszać na podmiotach leczniczych wykonywania świadczeń „wrażliwych moralnie”, a we Włoszech większość szpitali nie wykonuje aborcji. U nas mają to robić wszystkie, nawet wyznaniowe. A co z patronem szpitala? Mamy w Polsce wiele szpitali dumnych z imienia Św. Jana Pawła II. Czy pod takim szyldem mają się dokonywać morderstwa prenatalne? Należałoby wówczas usnąć ten dysonans i dać szpitalowi trudniącemu się zabijaniem ludzi imię „bohaterów” dla których ten proceder był rzeczą codzienną: Feliksa Dzierżyńskiego, Ławrentija Berii czy Ernesto Che Guevary.
Jeżeli łatwa dostępność zabijania nienarodzonych ma być twardym prawem wprowadzona, to domagamy się zdjęcia ze szpitali publicznych i lekarzy tam zatrudnionych tego obowiązku. Jesteśmy przekonani, że asystowanie przez tych samych lekarzy przy narodzinach dziecka na jednym piętrze i uczestnictwo za chwilę na drugim piętrze w zabijaniu dzieci, także tych donoszonych tuż przed porodem, co przewidują planowane ustawy, odbije się niekorzystnie na zaangażowaniu lekarzy w ratowanie życia matek i ich dzieci w przypadkach ich zagrożenia, źle wpłynie na jakość ich pracy, na ich morale. Kiedy lekarze zajmują się produkcją dzieci i ich zabijaniem, to życie ludzkie stanie się dla nich wartością względną. Istotnym problemem stanie się klauzula sumienia lekarzy będących jednocześnie ordynatorami oddziałów lub dyrektorami szpitali. Podobno będą mieli obowiązek zatrudnić lekarzy nie zgłaszających potrzeby korzystania z klauzuli sumienia. A co z ich własnym lekarskim sumieniem? Mają go zostawić przed wejściem do szpitala, którym kierują? Nowe przepisy spowodują, że lekarz broniący życia nie będzie mógł pełnić funkcji kierowniczych. Jest to sprzeczne z prawami człowieka.
Jeżeli aborcje mają być koniecznie wykonywane, przeciwko czemu głośno protestujemy, to mogą się tym procederem zająć przeszkoleni tanatolodzy (specjaliści od zabijania) w aborciarniach na obrzeżach miast, prowadzonych przez organizację pozarządową, jak ma to ma miejsce w Holandii. W Polsce mogłaby to być Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. A lekarzom, pielęgniarkom i położnych trzeba dać spokój, pozwolić na spokojną realizację ich powołań, służeniu życiu i zdrowiu.
Trudno zgodzić się z powszechną w tej chwili w kołach liberalnych argumentacją, że kobiety boją się obecnie zachodzić w ciążę, ponieważ są pozbawione możliwości zabicia swojego dziecka, jeżeli okaże się niepełnosprawne. Takie teorie głosi też Pani Minister, powołując się na tragiczne przypadki śmierci matek podczas porodu, które ostatnio miały miejsce. Przeprowadzane śledztwa udowodniły jednak, że przyczyną zgonów było nieprawidłowe postępowanie medyczne. Obowiązujące obecnie prawo aborcyjne nie miało z tym nic wspólnego. Próbuje się usprawiedliwiać lekarzy podejmujących decyzje w tych przypadkach, że byli przez to prawo „zmrożeni”, co spowodowało ich chwilowy paraliż decyzyjny i uniemożliwiało im podjęcie prawidłowych decyzji ratujących życie.
Żaden lekarz nie został w Polsce skazany za podjęcie decyzji o ratowaniu życia matki nawet za cenę śmierci jej dziecka. Obowiązujące prawo przewiduje możliwość dokonania aborcji w przypadku zagrożenia dla życia matki. Ale trzeba też z całą mocą stwierdzić, że wywołanie porodu czy poronienia w przypadku zagrożenia dla życia matki nie jest aborcją, jest działaniem podjętym w wyższej konieczności dla jej ratowania. Nie jest aborcją sytuacja, kiedy lekarz ratuje matkę, a dziecko umiera. Z aborcją mamy do czynienia wówczas, kiedy istnieje działanie wymierzone bezpośrednio w życie dziecka przez jego narodzeniem, co w wymienionych przypadkach nie miało miejsca. Apelujemy więc do Pani Minister o zaprzestanie wprowadzania opinii publicznej w błąd co do istoty aborcji i prawdziwych przyczyn tragicznych wydarzeń w szpitalach w Pszczynie i Częstochowie i zaprzestanie nieuzasadnionego i nieetycznego straszenia małżeństw, które chcą powiększyć swoje rodziny.
Pani Minister chce aby „kobiety czuły się bezpieczne w instytucjach zajmujących się ochroną zdrowia, kiedy zwracają się do tych, którzy są powołani do tego, aby o nasze zdrowie dbać, by było bezpiecznie, jasno i kolorowo”. Szczerze życzymy powodzenia w takich działaniach. Relacje położnych, które mówią, że na sali zabiegowej szpitala po dokonaniu aborcji panuje atmosfera jak w prosektorium, wcale nie „jasna i kolorowa” świadczą o tym, że marzenia Pani Minister o miłej atmosferze w szpitalach, gdzie aborcje będą często wykonywaną procedurą raczej się nie spełnią.
Jesteśmy przekonani, że zdrowotne bezpieczeństwo kobietom zapewnić może kompetentna, niesiona z sercem i poświęceniem pomoc medyczna, a nie ułatwienia w zabijaniu ich niewinnych dzieci. Upowszechnienie aborcji z byle powodu i bez powodu przyniesie pogorszenie somatycznego i psychicznego zdrowia kobiet, zwiększenie częstości niepłodności, powikłań ciąż i porodów, depresji i samobójstw. Mówią o tym liczne naukowe publikacje. Ułatwienie dostępu do aborcji to pozbawienie medycyny zaufania i miłości w relacjach personelu medycznego z pacjentkami i ich rodzinami.
Inne sformułowania Pani Minister budzą prawdziwy niepokój a nawet trwogę, Zapowiadając swoje działania chce sprawić, aby „podmiot leczniczy naprawdę nie miał sumienia”. Bardzo źle to wróży tym „podmiotom”, personelowi, który w nich pracuje, oraz obecnym i przyszłym pacjentom. Ludzie chorzy będą szerokim łukiem omijać szpitale, które ogłoszą, że nie mają sumienia, a żaden przyzwoity lekarz, położna czy pielęgniarka nie będzie chciała w takim szpitalu pracować. Będzie tam raczej niebezpiecznie i ciemno, ponieważ medycyna bez sumienia jest martwa.
Zwracam się do Pani Minister Zdrowia z uprzejmą prośbą i stanowczym żądaniem, by poniechała działań sprzecznych z wartościami konstytucyjnymi, Kodeksem Etyki Lekarskiej, celami opieki zdrowotnej nad matkami i ich dziećmi. Realizacja tych zamierzeń zamiast bezpieczeństwa pacjentów i zdrowia przyniesie choroby i śmierć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680530-o-sumieniu-i-smierci-biedna-medycyna-gdy-rzadzi-leszczyna