Wydaje nam się, że polski system sądowy wymknął się spod jakiejkolwiek kontroli czegoś co prawem nazywamy, że stał się narzędziem polityki partyjnej, systemu opresji i zemsty na przeciwnikach rządzącej koalicji i przestały obowiązywać jakiekolwiek normy racjonalności, przyzwoitości, czy sprawiedliwości. Zapewniam Państwa, że mimo całej nędzy poczynań resortu Bodnara, daleko nam jeszcze do patologii jakie panują w przodujących krajach demokratycznego, postępowego ustroju, jak choćby Stany Zjednoczone. Tam system sądowy, prawny w wielu obszarach jest już całkowicie zdegenerowany i służy wyłącznie skrajnej, lewackiej agendzie politycznej. Dla zilustrowania opowiemy o sprawie skazania Donalda Trumpa na 83 miliony dolarów odszkodowań za zniesławienie pani, która twierdzi, że kiedyś ją tam zgwałcił. Były prezydent zaprzecza, co oznacza, iż pomówił ją o kłamstwa, czym naruszył jej wiarygodność, zniesławił, więc jej się owe 83 miliony dolarów od niego należą.
Czy Michelle Obama zastąpi Joe Bidena w wyścigu o Biały Dom. Demokraci w panice
Sprawa sięga trzech dekad wstecz i choć to historia porno groteskowa, to opowiemy ją ze szczegółami, bo dobrze ilustruje szaleństwa Ameryki. W 2017 roku, po tym jak wyszło na jaw, iż Harvey Weinstein, jeden z największych producentów filmowych przez 30 lat wykorzystywał seksualnie, a nawet gwałcił aktorki i inne kobiety robiące karierę w Hollywood, powstał ruch Me Too i panie w mediach, także społecznościowych zaczęły ujawniać swe własne historie, często bardzo dramatyczne i bolesne. Nie brakło też tych, które postanowiły wykorzystać wszystko dla własnej kariery, popularności, zarobku więc posypały się niestworzone opowieści o tym co to kiedyś, gdzieś się miało wydarzyć i jakie to cierpienia nie do zniesienia wywołało. Ruch przyjął też oblicze ideologiczne i w wielu przypadkach stał się narzędziem do niszczenia republikańskich przeciwników politycznych.
MeToo, czyli babcia też
I tak oto w 2019 roku objawiła się o 3 lata starsza od Trumpa, 76-letnia wówczas niejaka Jean Carroll, która prowadziła rubryki poradnicze w magazynach, plotkarskie, o modzie, celebrytach i takich tam sprawach. Pani się przypomniało, że kiedyś tam to Trump ją zgwałcił. Kiedy konkretnie to akurat nie pamięta, ale jako leciwa usprawiedliwiona jest, w każdym razie jak ten Trump ją gwałcił to miała 53, albo 52 lata, czy jakoś tak. Tak się składa, że o swych dramatycznych przeżyciach l. 90-ych z wówczas jeszcze tylko z bogatym deweloperem, przypomniało jej się kiedy ukazała się jej książka „Do czego są nam potrzebni mężczyźni”. Pani dostała więc darmowy wjazd na strony gazet i magazynów i do stacji telewizyjnych, w których ze szczegółami opowiada co i jak się z tym Trumpem jej przytrafiło.
Wszystkie szczegóły znamy z jej własnych opowieści, a było tak: Poszła ci ona do luksusowego sklepu Bergdorf Goodman i już miała wychodzić kiedy w drzwiach napatoczył się Trump. - Ho, ho ha, ha, ha, czy jesteś tą słynną doradcą ( czy tam doradczynią)? - zapytał. - Tak, to ja – odpowiedziała i rzęsami zatrzepotała. - No to może mi poradzisz, bo chcę kupić prezent swej dziewczynie – powiedział przyszły Przywódca Wolnego Świata i zawinęli się z powrotem do sklepu.
Tak sobie łazili, a ona mu podpowiadała: – Może kapelusik?, na co on: - E tam. - To może torebkę? – A weź przestań - on odpowiada i tak sobie paplając doszli do stoiska, przy którym akurat nikogo nie było, ale stały 3 wielkie pudła z bielizną. Jak ten Trump to zobaczył, to dawaj do jednego pudła i wyciąga jakieś tam całkiem przeźroczyste wdzianko i mówi do niej: - Weź no mnie to przymierz. - Ha, ha, ha, hi, hi, hi sam se przymierz – odpowiada mu rezolutnie Carroll.
A w porannej audycji CNN – jakieś tam ichniej „Gadanie na Śniadanie” relacjonuje, że sobie wyobraziła, jak on to wdzianko na swoje spodnie wciąga. A to wyobrażanie jest o tyle ważne, że akurat pisywała kawałki dla jakiegoś tam telewizyjnego show, więc cała sytuacja była taka telewizyjno-filmowa. - Ha ha, Trump w spodniach i przeźroczystym body – dziennikarka robiąca z Carroll wywiad śmieje się ho, ho, ho, ale jaja, ale jaja.
No więc wchodzą razem do przebieralni, zamykają drzwi, a ten łup ją łbem o ściankę i dawaj całować. Cap ją za rajtki i bach je w dół. - No i co, no i co ? Ściągnął spodnie? - dopytuje dziennikarka. Takie to odważne dziennikarstwo śledcze. - Nie, wyjął przez rozporek - odpowiedziała Carroll i tak sobie dalej gaworzą.
Teraz przenieśmy się do audycji wieczornej prowadzonej przez największą gwiazdę CNN – Andersona Coopera, gdzie Carroll po raz kolejny ze szczegółami opowiada jak było. - I co doszło do penetracji? - pyta Cooper. - No doszło. - A na długo, ….noooo wsadził? - Nie. Na krótko, bo walczyłam. - Hi hi, hi, ho, ho – cieszył się gwiazdor CNN Cooper, ale nie wiadomo czy z powodu odpowiedzi, czy dlatego, że właśnie umarła mu mamusia Gloria, słynna projektantka mody i dziedziczka ogromnej fortuny Vanderbiltów, więc i jemu miało coś skapnąć. Tak czy owak choć w ciężkiej żałobie pogrążony, dynamicznie, odważnie wywiad poprowadził.
Wielkie chwile dziennikarstwa jakby to Onet określił. Imaginujecie sobie to Państwo? To byśmy sobie pooglądali u nas taką rozmowę o jakimś prezydencie, a może nawet i premierze. Wszystkie amerykańskie media przeżywały i relacjonowały sprawę młodzieńczych przygód staruszki Carroll.
Szczegółowość z jakim ta kobieta wszystko relacjonowała – gdzie i ile było pudeł z bielizną, że przymierzalnia była akurat otwarta, a przecież zawsze mieliby otwierać ją kluczem pracownicy, którzy ze stoiska akurat zniknęli, jak była ubrana, jakie miała buty itd. itp. sprawia, że brzmi to jak scenariusz filmu porno „Przygody Jean w przebieralni”, którego premierę o 25 lat odroczono.
Carroll pytana o to czy zgłosi to na policję mówiła, że nie, bo ona nie cierpiała tak jak te wszystkie napadnięte kobiety, okazałaby brak szacunku wobec tych, które jako imigrantki starają się przedostać do USA i są jak powiedziała gwałcone przez 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu i tylko chciała zwrócić uwagę na los tych skrzywdzonych. No to zwróciła, a teraz ma 83 miliony dolarów zainkasować.
Carroll skargi na policję nie wniosła, ale złożyła prywatne pozwy o gwałt i zniesławienie. Jeden wyrok zapadł w I instancji w maju 2023 roku. Sąd uznał, że gwałtu nie było, ale było wykorzystanie seksualne, za które należy się 2 miliony dolarów. Dodatkowo za lekceważące odnoszenie się do Carroll 200 tysięcy. Za zniesławienie i cierpienia jakie Trump wywołał milion dolarów. Za narażenie na szwank reputacji 1,7 miliona. Za lubieżne zachowanie 280 tysięcy. Razem ponad 5 milionów.
Ale na tym nie koniec, bo kolejny proces dotyczył tylko zniesławienia. Nie szkodzi, że już w pierwszym coś tam na waciki jej zasądzono. Carroll w drugim pozwie zażądała 10 milionów, a opłacani przez miliardera Reida Hoffmana jej prawnicy podbili stawkę do 24 milionów, bo Trump nazwał ją wariatką, która oskarżyła go, bo chciała pokazywać się w mediach, by jej książka się lepiej sprzedała. Oznajmił ponadto że babcia nie jest w jego typie. To mogło dogłębnie zranić autorkę rubryk plotkarskich, nawet bardziej niż sam gwałt, więc sąd poruszony jej strasznym losem sąd orzekł, że co tam marne 10 milionów i za te różne wielkie krzywdy kolejno przyznał 7,1 miliona dolarów, 11 milionów, 65 milionów, plus jakieś tam cenciki, więc razem uzbierało się 83,3 miliona dolarów. Wychodzi na to, że Carroll ma przytulic kochane pieniążki za cierpienia tych wszystkich gwałconych 24 godziny na dobę imigrantek, o których współczująco mówiła.
No więc to jest chore. W żadnym normalnym systemie systemie, w żadnym ustroju nie ma takich słów które mogłyby kosztować 83 miliony dolarów. Żadne domniemane krzywdy sprzed blisko 30 lat nie usprawiedliwiają takiej farsy, takiego show jak ze sprawy w Ameryce zrobiono.
W tej sprawie chodzi o wyłudzenie i o politykę, o zniszczenie rywala w wyborach. Cały pomysł Demokratów na Trumpa, na uniemożliwienie mu wygrania prezydentury polega na nękaniu go niekończącymi się procesami, by czas kampanii spędził na salach sądowych, albo nawet w aresztach, by sędziowie zablokowali mu kandydowanie w poszczególnych stanach. To system wielu organizacji, przy których nasza Iustitia, to amatorzy są.
Sprawa pani Carroll jest elementem układanki, bo za autorką plotkarskich rubryk, 80-letnią już kobietą stoją tabuny opłacanych przez Demokratów prawników i wielkie media. Podobnie jest w Polsce - ot nagle jakiejś tam pani Joannie coś tam się dzieje i zaraz pojawiają się prawnicy, wielkie tournee po mediach się rozpoczyna, kłamstwa się leją, ruch oburzenia na to i tamto, czy wsparcia tego i owego spontanicznie się rodzi.
W Stanach Zjednoczonych odbywa się to na większa, skalę, lepiej zorganizowane jest, bo i znacznie większe pieniądze za tym stoją i sam koncept wdrażany jest już od kilkudziesięciu lat. Skrajna lewica amerykańska to dziedzice, uczniowie zmarłego w 1972 roku komunisty Saula Alinskiego, który był geniuszem organizacji. Działalność rozwinął głównie w Chicago gdzie zrodził się aktywizm miejski, który wyniósł do prezydentury Baracka Husseina Obamę, czy tak bardzo wspierał pochodzącą z tego miasta Hillary Clinton. To Alinsky stworzył studencką lewicę, aktywizm i nauczył jak przez sądy ustrój państwa, stosunki polityczne stanowić.
To na oddzielne opowieści, ale wspominamy o tym, by uzmysłowić, że wszystkie te historie związane choćby z Trumpem, to nie jest dzieło przypadku. To nie są pojedyncze, odosobnione zdarzenia tylko efekt działania zorganizowanego systemu, który nawet jeśli nie ma dokładnie określonych struktur, czy ośrodków dowódczych, to działa jak bezwzględna maszyna. Tak jak nie ma przypadku w tym, że bezkarne są takie postaci jak prymitywna Kurdej-Szatan, która żołnierzy czy strażników na granicy obrzydliwie lży, ale jeśli tylko jesteś po drugiej stronie ideologicznej barykady, to zawsze i wszędzie będziesz za cokolwiek ścigany.
W Polsce mam być tak jak na postępowym, tolerancyjnym, pełnym miłości Zachodzie. Wszystkie patologie wszystkie zdegenerowane formy i najdurniejsze pomysły sobie stamtąd zaimportujemy, więc przyglądajmy się dobrze, co tam się wyprawia, bo i nas już to wkrótce czeka, o co m.in szkolony Bodnar zadba.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/679801-trump-ma-zaplacic-83-mln-dol-za-znieslawienie