Tragedia smoleńska jest wydarzeniem w naszej historii tak ważnym, wręcz przełomowym, że będzie przypominana ciągle i zawsze. I tym mocniej będzie przypominana, im bardziej będzie zwalczana – mówi, w odpowiedzi na opublikowanie na stronie MON tzw. raportu komisji Millera, w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Świat, który stracił w katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku żonę – naówczas posłankę PiS Aleksandrę Natalii-Świat.
Czy, Pana zdaniem, przez powrót - jako jedynego obowiązującego - tzw. raportu komisji Millera koalicja 13 grudnia realizuje jakiś swój plan?
Oddaje to jedno krótkie słowo: RESET! Nie wątpię, że będziemy mieli do czynienia z kolejnymi odsłonami tego, co już Polacy znają jako reset relacji z Rosją, czy może raczej jako reset sowieckiego myślenia. Po tylu latach bardzo ważnej pracy, jakiej dokonała podkomisja Antoniego Macierewicza, którą wbrew prawu zlikwidowano, teraz wyrzuca się na śmietniki i jej raport. A przecież przez te wszystkie lata dowiedzieliśmy się - dzięki wysiłkowi członków tej podkomisji - bardzo wiele. Ale nie tylko dzięki podkomisji, ale dziesiątkom znakomitych naukowców z kraju i z zaagranicy związanych z tą podkomisją i innymi ośrodkami badawczymi.
Tak, jakby tego w ogóle nie było.
Tak, jakby Polacy byli kompletnymi idiotami i wierzą w to, że samolot rozbija się wbrew prawom fizyki.
Może ten plan, to nowa wykładnia najnowszej historii Polski?
To celna uwaga. Mówi się od wieków, że to zwycięzcy piszą historię. Jednak bezczelność, hucpa, z jaką to się obecnie dzieje w Polsce, z którą unieważnia się to, o czym wszyscy wiedzą, naprawdę przypomina najgorsze, komunistyczne czasy. W to miejsce wprowadza się nieistniejącą narrację.
Może się to wydawać bez związku, ale przecież właśnie zniknęła z ministerstwa klimatu i środowiska tablica poświęcona żołnierzom wyklętym, z siedziby Ochotniczych Hufców Pracy w Warszawie zniknęła tablica patrona OHP - św. Jana Pawła II… Słowem – idzie nowe.
Dla Pana jako kogoś, kto stracił w katastrofie smoleńskiej najbliższą osobę, takie wydarzenia, jak likwidacja w połowie grudnia 2023 r. podkomisji Antoniego Macierewicza, czy obecnie suflowanie Polakom raportu będącego kopią rosyjskiego raportu Tatiany Anodiny, musi być szczególnie bolesne.
Przede wszystkim jest czymś potwornym to, że przez wiele, wiele lat ta sprawa nie tylko nie była rozwiązywana, traktowana priorytetowo, ale przeróżne siły wciąż próbują przeszkodzić dochodzeniu do prawdy. Ale też trzeba powiedzieć, że ta sprawa była zamiast rozwiązywana - w sposób obrzydliwy upolityczna. Tyle obelg, ileśmy usłyszeli przez te kilkanaście lat, jak byliśmy obrażani, opluwani tylko dlatego, że nie wierzymy narrację Anodiny i Millera - to się w głowie nie mieści. I to niestety wraca wraz z bólem dotkniętych katastrofą smoleńską rodzin. I znów oddala się szansa na ostateczne wyjaśnienie całej historii tej tragedii i znalezienie ewentualnych jej sprawców. Wraca także nasze upokorzenie. Znowu traktuje się nas jak jakieś durne dzieci, które mają wierzyć w to, co jakiś tam Wielki Brat opowie.
Słyszymy, że raport Millera jest „jedynym, zgodnym ze stanem prawnym, wiążącym dokumentem” nt. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zrozumiały jest ból i opór rodzin, jednak czy uda się Polakom wybić z głowy dociekanie prawdy i wspominanie tej narodowej traumy z 10 kwietnia 2010 r.?
Oczywiście tak się nie stanie. Ona jest wydarzeniem w naszej historii tak ważnym, wręcz przełomowym, że będzie przypominana ciągle i zawsze. I tym mocniej będzie przypominana, im bardziej będzie zwalczana. Nie ma cudów, żeby było inaczej. Jeżeli ktoś myśli, że zakopie tę sprawy gdzieś – jak mówi klasyk - metr w głąb, to jest naiwny, żeby nie powiedzieć mocniej.
CZYTEJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/679697-wywiadjacek-swiat-powrot-raportu-millera-przywoluje-reset