Podczas gdy Unia Europejska i państwa członkowskie przynajmniej z pozoru zaostrzają politykę migracyjną, Holender Hans Leijtens, od marca minionego roku szef unijnej agencji ochrony granic Frontex, z siedzibą w Warszawie, opowiada się za „humanitarnym traktowaniem migrantów”.
W wywiadzie z niemieckim tygodnikiem „Welt am Sonntag” szef Frontexu oświadczył, że „nic nie może powstrzymać ludzi przed przekroczeniem granic, ani mur, ani płot, ani morze, ani rzeki”. Według niego „jedyne, co można zrobić, to spowolnić napływ ludzi do UE i lepiej go kontrolować”. Nielegalna imigracja jest dla niego równie nieunikniona jak to, że rano wstaje słońce.
Czasami, zachowujemy się tak, jakby można było po prostu zakorkować butelkę i wtedy migracja zostanie zatrzymana. Jest to jednak błędne przekonanie. Kim ja jestem, by ośmielać się potępiać migrantów? Siedzę tutaj, w moim biurze w Warszawie, oczywiście, że mógłbym to zrobić – ale to byłoby zbyt proste
—oświadczył. Jego zdaniem „nie możemy cały czas podtrzymywać narrację o zatrzymywaniu ludzi i zamykaniu granic”.
Moim zadaniem jest stworzenie równowagi między skutecznym zarządzaniem granicami a przestrzeganiem praw podstawowych
—mówił. Jak przekonywał dalej zamiast ochrony granic potrzebne są procedury azylowe na granicach zewnętrznych UE oraz szybsze deportacje i umowy z krajami trzecimi, które „obejmują na przykład wspólne dochodzenia policyjne w sprawie przemytu ludzi”.
Szef agencji unijnej ochrony granic, który nie wierzy w ochronę granic i chce stawiać na szybsze deportacje, choć zapewne wie, że większości przybyszy, których wnioski o azyl zostały odrzucone, nie ma dokąd deportować?
Leijtens zresztą chce nie tylko zreformować Frontex ale także skierować całą debatę o migracji na nowy tor, czyli „więcej człowieczeństwa, mniej strachu przed obcymi, mniej uprzedzeń”.
Należy położyć kres temu panikarstwu. U nas (w agencji-red.)panuje praworządność
—podkreślił. Dziennikarze „Welt am Sonntag” skontaktowali się także z poprzednikiem Leijtensa, Fabricem Leggerim. Były szef Frontexu utrzymywał, że „zawsze starał się bronić interesów UE oraz krajów strefy Schengen, zwalczając terroryzm i przemyt”. Według niego jego kariera się skończyła bo „doszło do zmiany politycznej na najwyższych szczeblach w Brukseli”.
Miałem w październiku 2019 roku spotkanie z komisarz Yllvą Johansson, odpowiedzialną za sprawy wewnętrzne. Dotąd KE chciała byśmy rozwijali stały korpus Frontexu. Komisarz Johansson zapytała mnie: na co wam to? Migranci są tu mile widziani. Po co więc ta broń i te mundury?
—dodał. Wtedy, jak twierdzi, stało się dla niego jasne, że zapewnienie efektywnej kontroli granic będzie coraz trudniejsze.
NGO’sy miały coraz więcej wpływów w Brukseli. Nie mogłem już wypełnić swoich zadań
—utrzymuje Leggeri. Presja na niego zaczęła rosnąć. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych – OLAF - ocenił jego pracę w oficjalnym raporcie jako „nędzną”. Socjaliści obrzucali go obelgami w Parlamencie Europejskim, a on odpowiadał im, że Frontex to nie organizacja pomocy migrantom.
Nie chciał też zatrudnić 40 nowych pełnomocników ds. praw człowieka. Rosła jednocześnie presja medialna. W kwietniu 2022 r. wspólne dziennikarskie śledztwo przeprowadzone przez Lighthouse Reports, niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, szwajcarskiego nadawce publicznego SRF Rundschau oraz francuski dziennik „Le Monde” ujawniło, że Frontex był zamieszany w nielegalne pushbacki w Grecji.
Niektóre NGO’sy wręcz nawoływały do tego, by zlikwidować Frontex. W lipcu 2021 r. polska Fundacja Ocalenie (to ta od wesołych zdjęć marszałka Hołowni z migrantami w Sejmie) przyłączyła się do sieci „Abolish Frontex”.
Jak informował wówczas francuski tygodnik „Le Point” Turcja wzięła aktywny udział w usuwaniu Leggeriego ze stanowiska. Süleyman Soylu, minister spraw wewnętrznych Turcji miał przyznać się do tego w czerwcu 2022 r. podczas spotkania z dziennikarzami.
Zrobiliśmy co w naszej mocy i udało nam się
—zaznaczył. Dymisja Leggeriego była więc wynikiem skoordynowanej akcji aktorów wewnątrz i zewnątrz UE, która trwała ponad dwa lata. Przy okazji wyszło na jaw do czego ma służyć Frontex. W raporcie OLAF jasno to sformułowano. Nie do pomocy władzom krajowym w kontrolowaniu granic, ale do monitorowania (i ewentualnie) potępiania ich wysiłków ograniczania migracji.
Hans Leijtens pewne nie zgodziłby się z tak radykalnym postulatem jak likwidacja Frontexu, ale najwyraźniej jest gotów co najmniej zbytnio nie przeszkadzać w przemycie ludzi. W styczniu w Brukseli powiedział reporterom, że praca agencji będzie opierała się na „przejrzystości i odpowiedzialności”. Frontex ma przede wszystkim wspierać wdrożenie uzgodnionego w grudniu minionego roku paktu migracyjnego UE.
-JJW, welt.de, spiegel.de, bbc.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/679572-to-niemozliwe-szef-frontexu-nie-wierzy-w-ochrone-granic