„Ja nie mam wątpliwości, że był to po prostu sprzeciw wobec bezprawia” – podkreśliła w „Salonie Dziennikarskim” na antenie telewizji wPolsce.pl Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, odnosząc się do „Protestu Wolnych Polaków” – manifestacji, która 11 stycznia przeszła ulicami Warszawy.
Gośćmi Jacka Karnowskiego byli również Andrzej Rafał Potocki i Arkadiusz Gołębiewski.
„Protest Wolnych Polaków”
Przypomnijmy, że 11 stycznia mieszkańcy całej Polski przeszli ulicami Warszawy w „Proteście Wolnych Polaków”. Poseł PiS prof. Przemysław Czarnek informował, że w marszu wzięło udział 300 tys. ludzi. Demonstracja rozpoczęła się przed Sejmem, a zakończyła przed pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, akcentował, że „walka nie będzie łatwa”, ale trzeba walczyć o wolność i suwerenność. Podkreślał, że ostateczne starcie odbędzie się przy urnie wyborczej, gdzie to Polacy, za pomocą kartki wyborczej, będą mogli odsunąć rząd od władzy.
Jolanta Hajdasz wskazała w „Salonie Dziennikarskim” na antenie telewizji wPolsce.pl, że widać było, że uczestnicy demonstracji to nie jest tłum, który przyjechał do Warszawy w celu rozrywki, nieświadomy tego, po co do stolicy jedzie.
Absolutnie nie. Było bardzo zimno, padał śnieg, pogoda nie sprzyjała. Decyzję podjęto świadomie, dużo wcześniej. Mnóstwo flag, które ludzie mieli w rękach, dużo mocnych transparentów – to nie były hasła przygotowywane masowo, jednakowe. Widać było, że to domowa robota, ale z wyrażeniem dosadnym oceny tego, co się wokół nas dzieje. To była absolutnie ważna politycznie manifestacja z wyrażeniem tego, że nie ma zgody na bezprawie, z którym mamy do czynienia po 13 grudnia 2023 roku
– wskazała dyrektor CMWP SDP.
Z kolei Andrzej Rafał Potocki, publicysta tygodnika „Sieci” zwrócił uwagę na „łagodność” tłumu, którą – jak sam przyznał – był zaskoczony.
To inna kultura demonstracji. W pewnym momencie, kiedy emocje bardzo wzrosły, użyłem krzycząc pod adresem obecnego premiera wulgaryzmu. Natychmiast jakaś młoda dziewczyna zwróciła mi uwagę, żebym nie przesadzał. Stała obok, spojrzała się na mnie z pytaniem, czy to prowokator czy nie. Nie powtarzałem więcej tych słów
– mówił Potocki.
Osobiście byłem bardzo podbudowany. Brałem udział w dziesiątkach patriotycznych demonstracji, począwszy od 1980 roku. Poczytuję to sobie za zaszczyt, że w stanie wojennym i po nim nie było demonstracji solidarnościowej bez mojego udziału. Mam więc pewne doświadczenie, jeśli chodzi o analizę zachowań tłumu. Byłem naprawdę podbudowany. Przy takiej temperaturze, zjazd z całej Polski, tylu ludzi – chociaż była informacja, że ratusz podawał 30 tys. uczestników, powiedziałem, że trzeba to pomnożyć razy 3. PO i stołeczny ratusz podwyższają konsekwentnie liczbę uczestników na swoich protestach trzykrotnie. Oni mają swój przelicznik. Trudno oszacować, ile było osób, ale na moje oko było 150 tysięcy
– ocenił publicysta.
Zaskakujące transparenty
Arkadiusz Gołębiewski, twórca i dyrektor Festiwalu Filmowego Niepokorni, Niezłomni, Wyklęciu zwrócił uwagę, że w demonstracji wzięło udział także wielu młodych ludzi. Podkreślił, że transparenty odzwierciedlały bolączki Polaków.
Było dużo młodych ludzi. Topografia tamtego terenu sprawiła, że trudno oszacować, ile osób wzięło udział w manifestacji. Było ciasno. Podziwiałem grupę bardzo energicznych starszych osób, które bardzo żwawym krokiem wracali do autobusów po demonstracji, ale w wielu miejscach stały tez grupki młodych osób, które na poczekaniu wymyślały różne hasła. Widać było, że jest w tym pewna forma radosnej, mniej wulgarnej gry
– mówił Gołębiewski.
Zaskoczyły mnie te domowej konstrukcji transparenty. Pan z Rybnika tłumaczył mi, że na tych hasłach była próba uzewnętrznienia tego, co ich boli. To było bardzo ważne, że to nie były transparenty, które ktoś im rozdawał. To były ich przemyślane hasła
– wskazywał.
Jako przykład podam hasło: „Rude prawo nie wygra w Polsce”. „Rude prawo” to dawny tytuł czeskiej komunistycznej gazety. To gra słów. Po czesku to „czerwone prawo”, po naszemu to „rude prawo”. Duże wrażenie zrobił na mnie przemarsz jednej z ekip związku zawodowego „Solidarność”. Jednak jak „Solidarność” maszeruje, to robi wrażenie, widać siłę, idzie czworobok jak za czasów napoleońskich, ze sztandarami. W przypadku następnych demonstracji, bo wątpię, by Tusk cofnął się ze swojej drogi, przeprosił na grzechy i ukarał winnych – tu mamy potężne zaplecze w postaci „Solidarności”
– dodał Andrzej Rafał Potocki.
Słowa Jarosława Kaczyńskiego
Goście „Salonu Dziennikarskiego” na antenie wPolsce.pl zostali zapytani o wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego.
My tę władze, która prze do realizacji tego planu, musimy zatrzymać, a w odpowiednim momencie, przy pomocy kartki wyborczej, zmienić. I to tak zmienić, żeby już nie mogła wrócić. To nie jest polska władza. Polska władza broni polskich interesów
– mówił przed Sejmem lider PiS.
Jolanta Hajdasz dopytywana, czy „Protest Wolnych Polaków” może coś zmienić oceniła, że „absolutnie tak”.
Po zakończeniu marszu jeszcze dużo się działo w Warszawie. Można było spotkać przyjezdnych z całej Polski. Spotkałam znajomych ze Śląska. Ulice, które w centrum zapchane są samochodami, przez wiele godzin były zamknięte, bo tak dużo ludzi przyjechało na manifestację. Nastrój był naprawdę radosny – nie chodzi tu o to, że sprawy, problemy, z którymi przyjechali, rozwiązały się, ale sam fakt, że tylu Polaków przyjechało, pokazało, że to ciągle ma sens. Integracja, skupianie się na wartościach, które są fundamentem dla tych ludzi i walka o ideały – nie da się inaczej, to trzeba to robić na ulicy. Ostatnie tygodnie pokazują nam, że władza ma za nic prawo, że wszystko można przekreślić na oczach nas wszystkich i powiedzieć, że ma się to w nosie. My możemy tylko tyle i aż tyle. Ludzie poczuli, że mają siłę, że wyjdziemy na ulice, nie poddamy się
– oceniła.
Jeśli władza wsadza do więzień ludzi niewinnych, bohaterów, to trzeba natychmiast o nich się upomnieć i tak będzie
– dodała dyrektor CMWP SDP.
Mnie najbardziej ciekawił głos obywateli. Nie oczekiwałem na wystąpienia polityków, bo to rzeczy dosyć przewidywalne, ale czekałem, co ciekawego mają do powiedzenia obywatele. I myślę, że cennym i mocnym oddolnym głosem były wystąpienia Romy Wąsik i Barbary Kamińskiej. To był głos obywatelski. Nie ukrywam, że takich głosów chciałoby się więcej
– podkreślił Arkadiusz Gołębiewski.
CZYTAJ TAKŻE:
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/678136-protest-wolnych-polakow-hajdasz-ludzie-poczuli-sile