Każdy dzień przynosi kolejne przekraczanie granic przez nową władzę. Tym razem pod nieobecność głowy państwa w Pałacu Prezydenckim, Policja bez nakazu, bez poinformowania prezydenta ani kogokolwiek z jego kancelarii bezczelnie wkroczyła do gmachu przy Krakowskim Przedmieściu i pojmała dwóch posłów na Sejm. To nie koniec. Niebo nad Polską zaciągnęło się ciężkimi chmurami uśmiechniętego autorytaryzmu.
Skandaliczne zatrzymanie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika było możliwe m.in. dzięki zdradzie Służby Ochrony Państwa, która ślepo wykonała polityczny rozkaz z MSWiA i wpuściła funkcjonariuszy Policji do pałacu. Na miejscu pojawił się nawet były szef prezydenckiej ochrony, który dziś – jako wiceszef SOP – był jednym z dowódców tej nielegalnej akcji.
Uczniowie Dzierżyńskiego wykorzystali moment, gdy Andrzej Duda przebywał w Belwederze na spotkaniu z liderką białoruskiej opozycji. Wtedy ruszyli na pałac. Aby pierwszy obywatel nie mógł zareagować, wyjazd z Belwederu zastawił zwykły miejski autobus, który właśnie wiózł pasażerów z Wilanowa do centrum stolicy. Kierowca po prostu wykonał tajny rozkaz zabarykadowania wyjazdu z Belwederu, nic nie tłumacząc, otworzył drzwi, by na środku trasy nagle wypuścić pasażerów. Znajdujący się na dziedzińcu funkcjonariusze SOP nie zareagowali. Zapewne zupełnym zbiegiem okoliczności jest fakt, że jeszcze do niedawna (a formalnie wciąż – według KRS, a nawet strony internetowej MZA) w zarządzie Miejskich Zakładów Autobusowych zasiada nielegalnie (to wiemy z dzisiejszego orzeczenia KRS) powołany na prezesa TVP Tomasz Sygut.
Już nikt nie może mieć wątpliwości, że to operacja wykonywana rękami i według najpodlejszych substandardów służb specjalnych. Użyto ich przeciwko głowie państwa. Tak, to znamiona zamachu stanu.
Jak powiedział na antenie Radia Szczecin prof. Ryszard Piotrowski, mieliśmy do czynienia z „ekscesem w postępowaniu organów ścigania, który polega na działaniu naruszającym powagę państwa, powagę Rzeczpospolitej”, „obrazą prezydenta”, . Według konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, „nie było żadnego powodu, żeby okazać taki brak szacunku dla Rzeczpospolitej”. A, co najważniejsze, nie znalazł on „jakiejkolwiek podstawy konstytucyjnej, która by uzasadniała tego rodzaju praktykę.”
Prezydent został upokorzony. Wielu dziś z tego rechocze, również wśród tych z koalicji 13grudnia. Ale te wydarzenia są hańbą dla nich, nawet jeśli tego nie dostrzegają.
Zakwestionowano przy tym ochronę głowy państwa. Od dziś Andrzej Duda już nie może liczyć na lojalność i stuprocentowe bezpieczeństwo, bo w każdej chwili może zostać wydany polityczny rozkaz tę ochronę osłabiający. Niemożliwe? Od wczoraj wszystko jest możliwe. A przerabialiśmy to już w 2010 r., gdy szefostwo BOR w pełni świadomie zdecydowało o narażeniu na niebezpieczeństwo głowy państwa.
Na marginesie: zbiera się na torsje, gdy dziś jako ekspert do spraw ochrony, autoryzujący wczorajsze najazd na pałac prezydencki, występuje były szef BOR z 2010 r. Marian Janicki, osobiście odpowiedzialny za obniżenie stopnia zabezpieczenia wizyty Lecha Kaczyńskiego w Rosji. Do instytucji fundamentalnej z punktu widzenia najważniejszych osób w państwie wróciły najgorsze praktyki, rodem ze wschodnich dyktatur.
Już wiemy, że Unia Europejska o praworządność w Polsce się nie zatroszczy. Daje de facto Tuskowi zielone światło na dowolną gangsterkę, lekceważenie przepisów i prześladowanie opozycji. To jedna banda, która swojemu pupilowi nie da zrobić krzywdy.
Jak więc wymusić na zamordystach opamiętanie? Tylko masowy opór i aktywność obywateli mogą ich zatrzymać. Z wyraźnym podkreśleniem: bez używania siły, nie poprzez burdy, wyzwiska, z powściągnięciem naturalnych przecież emocji.
Dlatego rozumiem ton, w jakim swoje oświadczenie wygłosił prezydent.
Wierzę głęboko, że sprawiedliwymi, uczciwymi metodami zgodnymi z zasadami demokracji, jesteśmy w stanie sprawiedliwość w państwie polskim przywrócić (…) Jako ten, który został wybrany przez ponad 10,5 mln moich rodaków, chcę zaapelować – wiem, że dzisiaj, po tym, co mieliśmy wczoraj, po tym, co dzieje się w ostatnich dniach, po tym ostentacyjnym łamaniu polskiej Konstytucji, polskiego prawa, po brutalnym, siłowym działaniu – jest wiele oburzenia, jest wiele gniewu nawet. Apeluję o spokój. Wolno w Polsce się gromadzić. Jeśli ktoś chce korzystać z prawa zgromadzeń, może się gromadzić. Jeżeli ktoś chce uczestniczyć w manifestacjach, może uczestniczyć w manifestacjach. Ale bardzo proszę, aby były to manifestacje pokojowe, godne i spokojne.
Apele o spokój są w pełni uzasadnione, bo wchodzimy w kolejny etap brutalnej operacji rządu Tuska – czyhania na niepokoje społeczne. Wiemy, że ta ekipa potrafi i lubi sięgać po prowokacje. Widzieliśmy to już niejednokrotnie np. na Marszach Niepodległości. Czekają na – a zapewne spróbują też własnoręcznie wykreować – sytuację, którą będą mogli do znudzenia pokazywać jako rzekomy dowód na podpalanie Polski przez prawicę. Marzą o tym, by sceny z ulic Warszawy zbijać z obrazkami z amerykańskiego Capitolu. A kto wie, czy gdzieś na końcu tego diabolicznego planu nie zapisano próby delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości, by w ten sposób ostatecznie rozwiązać kwestię środowiska konserwatywnego w Polsce.
Dlatego jutro w Warszawie trzeba wyjątkowej czujności, rozglądania się dookoła, zwracania uwagi, jak zachowują się ludzie stojący tuż obok i dokumentowania wszelkich prób prowokacji. Nie bez powodu na bezprawne zatrzymanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika zdecydowano się dzień przed kolejną miesięcznicą katastrofy smoleńskiej i dwa dni przed Protestem Wolnych Polaków.
Ale jednocześnie trzeba zaapelować: bądźmy razem wobec dziejącego się bezprawia. Pokażmy totalniakom, z jak silnym oporem muszą się liczyć.
Pan prezydent często powołuje się na 10,5 mln głosów, które otrzymał w wyborach w 2020 r. I słusznie. Nikt inny nie ma takiego mandatu. Może to jest moment, by z niego skorzystać? Rząd w zasadzie wypowiedział wojnę dużej części społeczeństwa, próbując pozbawić ją swoich reprezentantów. Wypowiedział wojnę Rzeczpospolitej, gwałcąc jej elementarne akty prawne.
Naród potrzebuje dziś silnego lidera, który stanie naprzeciwko bandyckiej władzy, jawnie gwałcącej podstawy polskiego ustroju i prawa. Który nie tylko zaapeluje o spokój, ale pokaże przywództwo, postawi się opresyjnej demokraturze. Naprawdę wielu ludzi spogląda dziś z nadzieją w kierunku pałacu prezydenckiego. Trzeba to dostrzec.
Polacy nie mogą milczeć, chować się w domach, a „jeśli ktoś chce się gromadzić, może się gromadzić”. Powinni usłyszeć, że tej władzy trzeba powiedzieć stanowcze „nie!”. I chętnie to zrobią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/677802-czy-damy-sie-zastraszyc-kaminski-wasik-maja-byc-przestroga