Tego jeszcze nie było. Kieszonkowy dyktatorek wychodzi na konferencję prasową po posiedzeniu rządu z tajemniczą teczką i grozi prezydentowi. Zamiast zbierać pianę chaosu, którą sam naprodukował i zrobić krok w tył, dolewa oliwy do ognia. Jest niczym podpalacz, który udaje strażaka.
Jak państwo już wiecie, w tym tygodniu nie będzie posiedzenia Sejmu, będzie w przyszłym tygodniu. Chcę tylko potwierdzić, że pan marszałek Hołownia ma w tej kwestii pełne moje wsparcie, także innych liderów koalicji rządowej. Absolutnie zrozumiałem i logiczne są powody, motywy, dla których pan marszałek Hołownia chce uniknąć eskalacji napięcia i prawdopodobnej niepotrzebnej burdy w czasie, gdy mamy poważnie dyskutować i przegłosować budżet państwa. Także jeszcze raz chcę podkreślić, że koalicja 15 października jest solidarna i w tej kwestii także działamy jak jedna pięść.
To mu się akurat udało – świetne porównanie, bo koalicja 13 grudnia (to zdecydowanie bardziej adekwatna nazwa) rzeczywiście jest jak pięść, w dodatku uzbrojona w kastet, która w ciągu ledwie miesiąca rządów już wielokrotnie zadała ciosy.
Długo pan premier mówił o sprawie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Dużo nakłamał. Wiele kwestii odwrócił do góry nogami. Parokrotnie sięgnął po maskę łagodnego baranka, którą uwielbia nakładać, gdy włącza tryb wściekłego wilka.
Zapamiętajmy tych kilka fragmentów.
1. Podpalacz udaje strażaka
Wrócił stary, (nie)dobry Tusk – po wielokroć powtarzający truizmy o braniu na siebie pełnej odpowiedzialności, lecz de facto przerzucający ją na innych.
Prawdziwy problem polega na tym, że dzisiaj niestety także prezydent i cały przegrany obóz, ten obóz polityczny, który rządził Polską przez osiem lat, doprowadził do takiego bezprecedensowego chaosu prawnego. Mówiąc wprost, mamy dzisiaj do czynienia z próbą zbudowania takiej dwuwładzy, i to z zaangażowaniem najważniejszych instytucji państwa. To jest oczywisty sabotaż. Ja jestem tym bardzo, bardzo przejęty. (…) PiS zrozumiał, że ci wszyscy, którzy łamali prawo i będą skazani, jeśli dojdzie do takiej sytuacji, będą odpowiadali. Dlatego ich determinacja do tego, żeby podpalić państwo – bo de facto do tego się to dzisiaj sprowadza – jest tym spowodowana. Uważają, że nie mają nic do stracenia, uderzając w Polskę i w fundamenty państwa polskiego. I dlatego to jest takie niebezpieczne. Ale jesteśmy tutaj od tego, aby ich rachuby na destabilizację się nie spełniły.
Mówi to człowiek, który w ciągu ledwie czterech tygodni kazał podeptać wszystkie przepisy prawa, by zlikwidować krytyczne wobec niego media, wypiął się na konstytucyjne uprawnienia prezydenta oraz wyroki sądów. Oczywiście te wyroki (np. Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego), które mu się nie podobają.
Mówi to człowiek, którego ekipa przez osiem lat, od razu po przegranych wyborach, zaczęła grę na destabilizację państwa, szukanie swojej szansy w scenariuszu ulicy i zagranicy.
Mówi to człowiek, który barbarzyńską wojnę Putina potraktował jak polityczny prezent i na pełnej petardzie zaczął ją wykorzystywać do walki z polskim rządem (w sprawach surowców, inflacji, zbrojeń, czy zapory na granicy – która powstała dzięki Kamińskiemu i Wąsikowi!).
2. Alibi dla niespełniania obietnic
Tuska trzeba czytać bardzo uważnie, zwracać uwagę na każde słowo, bo w jego wypowiedziach większość jest starannie dobranych. Nie mam wątpliwości, że dotyczy to również tego fragmentu:
Jest rzeczą bardzo niepokojącą, że także prezydent angażuje się w organizowanie tego chaosu i konfliktu o charakterze ustrojowym. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, w jakiej sytuacji jest dzisiaj Polska, Europa, jak wielkie wyzwania stoją przed nami - od wojennych, po wewnętrzne dotyczące bezpieczeństwa, rozwoju Polski. Mamy tych projektów całą szafę. Prawie każdy z nich oznacza lepsze życie dla ludzi. Chcielibyśmy, żeby to szło do przodu. A w warunkach takiego chaosu, dwuwładzy będzie to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.
To, że Tusk nie spełnia i nie będzie spełniał obietnic wyborczych, to już wiemy. Zamiast ulg dla przedsiębiorców, dostaną oni podwyżkę składek. Zamiast obniżki cen paliw, mamy podwyżkę. Zamiast praworządności, mamy jawne lekceważenie prawa. Zamiast polityki miłości, mamy bandyterkę.
Wraca mit o „całej szafie projektów”. Czy to z niej wyciągnięto ustawę wiatrakową – pierwszą w tej kadencji, po której szybko rozniósł się smrodek lobbingu?
Nie ma żadnej szafy. I nie będzie. Ale teraz już wiemy przynajmniej, jakie usłyszymy uzasadnienie – rzekomy chaos ustrojowy i rzekomo odpowiedzialny zań prezydent RP. To niezbyt mądry trik, bo Tusk musi przecież wiedzieć, że na takim paliwie daleko nie zajedzie. Wyborców na końcu nie będą interesowały żenujące usprawiedliwienia, a gołe fakty. I to na szefa rządu spadnie odium niespełnionych obietnic.
3. Groźby wobec prezydenta
To zupełnie nowe standardy polityki miłości – grożenie głowie państwa więzieniem.
Mam w tej teczce bardzo znaczący cytat. To jest par. 1 art. 239. kodeksu karnego. „Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa (…) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.” Czytam ten artykuł z kodeksu karnego nie żeby podnosić atmosferę tego politycznego sporu, tylko żeby uświadomić panu prezydentowi, w co dał się uwikłać. W jakiej sytuacji postawił go prezes Kaczyński. W jakiej sytuacji znalazło się państwo polskie. (…) Także panie prezydencie, mój gorący apel: dla dobra państwa polskiego musi pan przerwać ten spektakl. On doprowadzi nas do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Będziecie za to – tu zwracam się do panów Kaczyńskiego, pana prezydenta Dudy, innych liderów PiS-u – w pełni odpowiadać, za sabotowanie Konstytucji, za łamanie przepisów prawa, nie szanowanie wyroków sądów i nadużywanie władzy, jaką w wielu jeszcze miejscach posiadacie, dla interesów osób skazanych.
Czym się charakteryzuje dyktator? Dąży do niepodzielnej władzy. Nie chce się nią dzielić z nikim. Konsekwentnie i wszelkimi metodami zwalcza inne ośrodki, które nie chcą mu się podporządkować.
Tusk ma to we krwi. Tak traktował śp. Lecha Kaczyńskiego (uciekając się nawet do gry przeciwko niemu ramię w ramię z mordercą-Putinem) i tak też traktuje Andrzeja Dudę. Do końca kadencji prezydent będzie odsądzany od czci i wiary, wyszydzany, lekceważony. Będzie mu się grozić, a być może nawet nastąpi próba pozbawienia go stanowiska.
A jeśli sobie na to nie pozwoli, to przynajmniej nakręci spiralę nienawiści wobec głowy państwa, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. Jest w tym mistrzem.
4. Pułapka na prezydenta
Rozwiązanie jest proste – pan prezydent ma prawo łaski. I teraz ono byłoby w dodatku legalne, jeśli naprawdę uważa, że ci panowie nie powinni odpowiadać za to, co zrobili i za to, za co zostali prawomocnie skazani. Nie jestem doradcą pana prezydenta, nie będę tutaj sugerował, co ma zrobić.
Nie sugeruje, ale sugeruje. Cały Tusk – drugie zdanie zaprzecza pierwszemu. Nic to, ważniejsze, że Tusk chciałby głowę państwa złapać w sidła. Raz, że ponownym aktem łaski prezydent przyznałby, że pierwsze ułaskawienie nie było legalne. A dwa, że natychmiast po ewentualnym ponownym ułaskawieniu zacząłby się drugi etap operacji łamania praworządności – wymuszanie ponownych decyzji pod pretekstem rzekomej ich wcześniejszej legalności np. ws. mianowania sędziów.
5. Kiepsko skrywana mściwość
Tusk dziś, 9 stycznia 2024 r.:
Zupełnie mnie nie interesują prywatne losy pana Wąsika i pana Kamińskiego. Jestem pozbawiony kompletnie uczucia rewanżu czy mściwości. Naprawdę zupełnie jest mi to obojętne, co oni dalej będą robili.
Aleksander Kwaśniewski przed dekadą, 6 października 2013 r.:
AK: Rysiu, pamiętaj, że na czele tego pół tego rządu stoi facet…
Ryszard Kalisz: Mściwy.
AK: Który jest wyjątkowo mściwy. Jest rudy i mściwy.
No jest. A jednym z najlepszych tego dowodów jest cała sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Pamiętajmy, że za swoich pierwszych rządów Tusk zdymisjonował Kamińskiego z funkcji szefa CBA dopiero w 2009 r. zaraz po tym, gdy dowiedział się, że Biuro wytropiło patologiczny układ biznesowo-polityczny, w którym główne role odgrywali pierwszoplanowi politycy Platformy Obywatelskiej. Decydując się na ściganie afery hazardowej, Kamiński wiedział zapewne, że może paść ofiarą zemsty. Lecz nie zatrzymał się.
Efekt? Nagłe przyspieszenie śledztwa ws. operacji specjalnej CBA przy aferze gruntowej, w którym Kamiński z Wąsikiem mieli status świadków, złożyli zeznania i nic nie zapowiadało, że usłyszą zarzuty. Po tajnej naradzie u ówczesnego prokuratora krajowego (z udziałem pani prokurator Habało, niedługo później skazanej za łapownictwo), referent postępowania postawił obu panom zarzuty i wysłał do sądu akt oskarżenia.
Sąd sprawę umorzył, nie stwierdzając przestępstwa szefów CBA, a działająca równolegle kontrolowana przez Platformę sejmowa komisja śledcza stwierdziła, że Kamiński „nie podejmował działań, które można ocenić jako wymuszenia przekroczenia uprawnień wobec podległych funkcjonariuszy”. Na tym ta sprawa by się zakończyła, gdyby nie sędzia Wojciech Łączewski, który wręcz rzucił się na akta, gdy te trafiły do sądu po zażaleniu prokuratury i wydał wyrok (nieprawomocny) skazujący Kamińskiego i Wąsika na 3 lata więzienia (prokuratura domagała się roku i to jeszcze w zawieszeniu).
Ten sam Łączewski, który później będzie chciał obalać władzę PiS przy pomocy Tomasza Lisa, złoży fałszywe zawiadomienie o przestępstwie (włamania na jego komputer) i fałszywe zeznania, w konsekwencji czego dziś czeka na własny proces.
Historia nagonki na Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika to opowieść o najpodlejszej politycznej zemście. Ta zemsta ma twarz Donalda Tuska.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/677681-tusk-sie-rozkreca-w-zamordyzmie-i-grozi-prezydentowi