Polityk partii Centrum dla Polski i poseł Trzeciej Drogi Radosław Lubczyk dotarł na posiedzenie sejmowej komisji zdrowia tuż po jego zakończeniu. Nie przeszkodziło mu to jednak w podpisaniu listy obecności, co według prawników powinno zainteresować prokuraturę jako fakt potencjalnego popełnienia przez parlamentarzystę przestępstwa. Sam poseł broni się, że była to jedynie pomyłka.
Sprawa odnosi się do dwóch posiedzeń sejmowej komisji zdrowia, jakie miały miejsce 28 grudnia 2023 roku. Poseł Radosław Lubczyk uczestniczył tylko w jednym z nich, ale jego podpis widnieje pod dwiema listami obecności. Polityk Polski 2050 tłumaczył dziennikarzom Wirtualnej polski, że winę za całą sprawę ponoszą pracownicy kancelarii Sejmu RP, gdyż - jego zdaniem - nie zabrali jednej z list „w porę”.
Sejmowe nagranie wideo
W przypadku świadomego poświadczenia nieprawdy przewiduje się nawet osiem lat pozbawienia wolności. Do sprawy odniósł się prawnik prawnik prof. Mariusz Bidziński.
W najlepszym przypadku dla posła Lubczyka, powinien on wziąć tydzień wolnego i zapoznać się z dokumentami regulującymi pracę parlamentarzysty. Powinien też ostrożniej korzystać z długopisów, by przypadkiem nie podpisać weksla in blanco
— ironizował.
Jeśli poseł nie był w stanie wyłączającym świadomość, trudno uznać jego tłumaczenie za przekonujące. Wyobraźmy sobie sytuację, w której zwykły obywatel wprowadza w błąd np. urząd skarbowy, a potem mówi, że nie doczytał. Ciężko byłoby liczyć na taryfę ulgową
— stwierdził inny prawnik, adwokat Radosław Płonka.
Inne podejście wykazał karnista dr Łukasz Chojniak, który zauważył, że sprawa jest całkiem poważna i powinna się nią zainteresować prokuratura.
Arłukowicz umywa ręce
Jak wynika z zapisu wideo sejmowych kamer, poseł Radosław Lubczyk podszedł do stołu prezydialnego przy którym nikt nie siedzi, rozejrzał się w lewo i w prawo i złożył swój podpis na liście obecności. Miało to miejsce o godz. 13:10, zaledwie dwie minuty po tym, gdy przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz zamknął jej obrady.
Być może kontrowersyjna sytuacja przeszłaby bez szerszego echa, jednak posłowie PiS zgłosili przewodniczącemu obradom Arłukowiczowi, że przedstawiciel Trzeciej Drogi nie brał udziału w posiedzeniu, a mimo to podpisał się na liście. W wyniku zwrócenia uwagi, sam poseł Lubczyk przekazuje Bartoszowi Arłukowiczowi, że się pomylił, jednak ten zbywa go, odsyłając do pracowników Kancelarii Sejmu.
W komentarzu dla Wirtualnej Polski Bartosz Arłukowicz stwierdził, że dotarły do niego informacje o kontrowersyjnej sytuacji z posłem Lubczykiem w roli głównej. Przewodniczący komisji zdradził, że ocena tej sytuacji nie leży w jego kompetencjach, a poseł lubczyk może skierować oficjalne pismo do sekretariatu.
Do roli przewodniczącego komisji sejmowej odniósł się
Nie jest tak, że przewodniczący komisji nie ma tu nic do powiedzenia. Jednocześnie funkcjonuje komisja etyki poselskiej, która również mogłaby się zająć tym przypadkiem. Poprzestanie na przyjęciu wyjaśnienia posła Lubczyka to za mało
— ocenił prof. Bidziński.
Tłumaczenia Lubczyka
Sam zainteresowany poseł Radosław Lubczyk tłumaczył, że przyszedł do Sejmu kwadrans po godzinie 13 (choć tak naprawdę pojawił się w budynku Izby kilka minut wcześniej), i zobaczył wyłożoną na blacie stołu prezydialnego listę obecności.
Rozumiałem, że jeśli pierwsza komisja się zakończyła, to wyłożona jest lista dotycząca tej drugiej. Dlatego ją podpisałem
— wyjaśniał.
Poza tym parlamentarzysta Trzeciej Drogi zrzucił winę na pracowników Kancelarii Sejmu, którzy mieli wykazać się opieszałością w wypełnianiu swoich obowiązków. Lubczyk narzekał też, że warszawskie korki sprawiły, iż nie mógł stawić się na posiedzeniu komisji punktualnie.
Trudno jednak wyjaśnić powody, dla których poseł podpisał się po raz wtóry, na kolejnej liście obecności mimo, że był - jak twierdzi - przekonany o tym, że już to zrobił. Radosław Lubczyk bronił się jednak, że podpis złożył na drugiej liście, bo był obecny na tym posiedzeniu i od razu powiadomił o całej sprawie Bartosza Arłukowicza.
Centrum Informacyjne Sejmu wydało komunikat, ze podpis posła Lubczyka został złożony przez omyłkę, a cała sprawa zostanie zbadana i wyjaśniona.
Być może głównym motorem działań posła Lubczyka nie było spóźnienie czy pomyłka, ale motywacja finansowa. Posłowie mają obcinane „dniówki” za brak uczestnictwa w posiedzeniach komisji sejmowych, których są członkami.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Wirtualna Polska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/677056-posel-td-nie-obradowal-w-komisji-a-liste-obecnosci-podpisal